niedziela, 7 września 2014

Rozdział 4

             

   Gdy rano wstała zauważyła,że nie była w swoim łóżku tylko w jakimś innym pokoju. 
'Przecież jestem u cioci w Barcelonie-pomyślała Stella- zapomniałam.'
Zwlekła się z łóżka i poszła się wykąpać. Po kąpieli rozejrzała się po jej nowym pokoju. Znajdowały się tam białe meble,łóżko mogące pomieścić z 4 osoby i dwie szafki nocne. Ściany były w kolorze granatowo-bordowym z wielkim herbem FCB na środku ściany nad,którym był napis "Mes Que Un Club. Zeszła do kuchni,gdzie spotkała resztę domowników.
-Cześć,Stell!-przywitali się z nią ciocia,brat i Lola.
-Cześć,wszystkim! Co na śniadanie?-zapytała.
-Naleśniki i płatki na mleku-odpowiedziała Maddie.
-Naleśniczki  i sok pomarańczowy-poprosiła Stell.
Zjadła śniadanie i udała się na górę,żeby się rozpakować. Dołączyła do niej Lola.
-Może pójdziemy dzisiaj trochę pozwiedzać,co ty na to?-zapytała.
-Świetny pomysł. Miałam właśnie Ci to zaproponować- zaśmiała się dziewczyna.
- O 14? Może zabierzemy ze sobą Mike'a? Co się będzie nudził sam w domu?
-Jak będzie chciał to może iść z nami-powiedziała jej towarzyszka.
-To się go zapytaj!-rozkazała Lolunia.
-MIKE!-krzyknęła Stokrotka.
-Co się stało?! Czemu drzesz mordę na pół domu? Trupa byś obudziła-powiedział Michael.
-Chcesz iść z nami zwiedzać miasto?-zapytały.
-I tak nie mam nic do roboty-rzekł braciszek Stelli.
Więc o 14 mieli wyjść na miasto,a była dopiero 12:30. Stella poszła obgadać sprawy służbowe związane z klubem.
-Ciociu,możemy pogadać?
-Jasne,a o czym?-zapytała Mad.
-O pracy. Od kiedy mogę zacząć pracę?
-Wiesz co? Takie rzeczy to trzeba z Josepem uzgodnić i z właścicielem klubu. Czyli dopiero za tydzień,a na razie masz wolne-uśmiechnęła się ciotka.
-Dobrze,a właśnie. Ile będzie trwał staż?
-Mąż mi mówił,że dwa miesiące,a później na stałe.
-Aha-rzekła Stell.
Pogadała jeszcze z ciocią na różne tematy i poszła do pokoju,żeby się przygotować do wyjścia. Ubrała się w zwiewną sukienkę i sandałki, ponieważ była bardzo piękna pogoda tego dnia.Rozpuściła włosy i zrobiła lekki makijaż. Nie lubiła się mocno malować. O 14 wyszli z domu i udali się na podbój Barcelony. Zwiedzali wszystkie ważne zabytki i piękne miejsca w mieście. Stella porobiła im trochę zdjęć. Przechodzili akurat obok stadionu Camp Nou. A dziewczyny wypatrzyły zaraz obok centrum handlowe,chciały wejść,ale Michael się nie zgodził. Stell szła zamyślona obok nich,myślała o stażu i rzeczach związanych z pracą. Bała się,że sobie nie poradzi. Ciocia mówiła,że da radę,ale ona nie wierzyła w to. Nagle wpadła na kogoś,jak to ona i się przewróciła.
-Nic ci się nie stało?-zapytał jakiś chłopak w ciemnych okularach.
-Nie,przepraszam,że na Ciebie wpadłam.Niezdara ze mnie-przeprosiła go.
-Nic się nie stało,ja też się zamyśliłem- powiedział z uśmiechem- A,teraz przepraszam,ale muszę już iść. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia-odpowiedziała mu Stella.
Poszli dalej,ale Stelli wydawało się,że skądś go zna,ale skąd? Kto to mógł być? Nie wiedziała.
-To było dobre,żebyś widziała swoją minę jak na niego wpadłaś to byś umarła ze śmiechu-naśmiewali się z niej brat i Lola
-Śmiejcie się,śmiejcie póki możecie,bo ja się zemszczę-sarknęła Stell.
Wstąpili po drodze na boisko,żeby zobaczyć jak grają dzieci. Grały świetnie,a szczególnie taki jeden mały chłopczyk w koszulce z FC Barcelony z 11 na plecach :) Wrócili w końcu do domu. Była już 18. Jak ten czas szybko leci na dobrej zabawie. Zjedli kolację i poszli oglądać telewizję,akurat leciały powtórki meczu Realu Madryt z Barcą.  Przyszykowali popcorn,cole i inne przekąski i poszli oglądać. Stella starała się zobaczyć,czy Neymar gra w tym meczu i na szczęście gra. Zaczęło się dziać,2 faule w ciągu kilku minut. Pierwszy faul zaliczył Tello i sfaulował Ronaldo,a drugi Ronaldo sfaulował Messiego.
-Ty stary dziadzie! Ja ci dam faulować mojego Leosia.Jak Cię spotkam to ci ten żel poprzestawiam na tym łbie!-wydarła się Lola.
-Uspokój się! Zachowujesz się jak kibol na meczu Lecha Poznań-skarcił  ją Mike.
Na całe szczęście Ney nie został sfaulowany ani razu. Lola zachowuje się jak kibol,Stella rzuca popcornem w telewizor jak strzela bramkę rywal Barcelony,tylko Michael jest spokojny. Mecz zakończył się wynikiem 5:2 dla FCB. Zmęczeni,ale zadowoleni z wygranej klubu poszli spać. Stell zadzwoniła jeszcze do mamy,żeby zdać jej relacje z  dwóch dni,wykąpała się i położyła do łóżka. Nie mogła zapomnieć o uśmiechu nieznajomego,który wydawał się jej taki znajomy. Zasnęła.

4 komentarze:

  1. Osz ty dlaczego to opowiadanie jest takie zajebiste :O
    Kocham ;3 Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz,że nie wiem ;) Dziękuje :* Już niedługo :)

      Usuń
  2. Jejuu! Jak to Twoje opowiadanie niesamowicie mi się podoba, jest po prostu... nawet nie wiem jak to określić xD cudo :3 :D z niecierpliwością czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co powiedzieć :D Dziękuję <3 5 planuje dodać jeszcze dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń