-Wstawaj! Bo się spóźnisz!-krzyknęła jej do ucha Lola.
-Dzisiaj nie idę! Trening odwołany,daj mi spać-powiedziała Stella. 'I tak już nie zasnę,ehh'-pomyślała.
Wstała,umyła się i ubrała. Zeszła na dół do kuchni.
-Hej.Stello!-przywitał się Marc.
-Hej,co ty tu robisz?-spytała.
-Przyszedłem odwiedzić moją "dziewczynę'-zrobił cudzysłów palcami.
-Długo już jesteś?
-Około 20 minut,a zrobiłem ci śniadanko-uśmiechnął się.
-Dziękuję-powiedziała Stella.
Zjadła i poszli razem na spacer, pobiegać.
-Ej,nie tak szybko! To miał być trucht!-narzekał Bartra.
-Jesteś piłkarzem,a nie lamą! Biegnij a nie marudź!
-Dobra,dobra!
Po katordze poszli na lody. Stell zamówiła czekoladowo-gumobalonowego, a chłopak truskawkowo-bananowego.
-Co z Neyem?
-Jesteśmy tylko przyjaciółmi,a co?
-Chciałem się ciebie coś spytać....
-O co się chciałeś spytać? No mów! - powiedziała zaciekawiona dziewczyna.
-Chciałabyś ze mną chodzić? Tak naprawdę?-zapytał ze spuszczoną głową.
-Marc,nie wiem. Czuję coś do was dwóch,daj mi się zastanowić,okay?
-Okay-powiedział z nadzieją w oczach.
Zjedli lody i wrócili do domu. Pożegnali się, piłkarz pocałował ją lekko w usta i odszedł. Zostawił brytyjkę zastygła w szoku. Poszła na górę do swojego pokoju,położyła się i rozmyślała.'Boże,dlaczego zawsze mnie musi coś takiego spotkać? I co ja mam teraz zrobić? Kocham ich obu,a z dwoma naraz być nie mogę! Miłość jest głupia,lepiej zostanę zakonnicą' Nagle do jej pokoju dosłownie wpadła Lola.
-Siema,lamo!-brak odzewu-ej,lamico! Co ci?-ujrzała Stellę pogrążoną w depresji.
-Zostanę zakonnicą! Przynajmniej nie będe się musiała martwić,którego mam wybrać!-krzyknęła.
-Opowiadaj co się stało-opowiedziała Lols.
Stella opowiedziała jej co się dzisiaj wydarzyło
-I co ja mam teraz zrobić?
-Posłuchaj, wybierz tego,któremu bardziej na tobie zależy. Ney Cię zranił, nieważne,że jest słodki,ale Cię zranił i powinnam mu przyfanzolić,ale wracając do sprawy, Marc Ci pomógł,bo gdyby nie on to Neymar by nie przeprosił i zrobił Ci śniadanie,a to już coś znaczy. Pomyśl o plusach i minusach Juniora i Barty-powiedziała jej przyjaciółka.
-Dziękuje,mój ty kochany osiole- przytuliła Lolę.
-Dobra,koniec smutków,bo idziemy na impre! Szykuj się! O 19 wyruszamy!-rzekła i wybiegła.
Dziewczyna podeszła do okna. Było piękne,słoneczne popołudnie. Podeszła do szafy i wybrała: czarną sukienkę z paskiem pod biustem w panterkę i czarne szpilki. Włosy zostawiła rozpuszczone,makijaż delikatny,lecz subtelny. Zeszła na dół,bo zobaczyła,że jest już za piętnaście 19. Lola była ubrana w fioletową sukienkę bombkę i czarne szpile z ćwiekami a Mike w szarą koszulkę z napisem "Haters gonna hate" i czarne spodnie. Pożegnali się z ciocią i wyszli.
-Gdzie jest ten klub?
-Niedaleko,już dochodzimy-powiedział Michael.
W zaledwie 15 minut byli już przy klubie "Le Noire". Weszli do środka i zajęli miejsce przy ścianie. Obok nich siedziała grupka mężczyzn. Stella zauważyła,że byli dziwnie znajomi.
-Ej,Lols! Nie wydaję ci się,że oni są jacyś znajomi?-szepnęła Stell.
-No,trochę tak!
Wpatrywały się po kryjomu w sąsiadów i miały coraz większe przeczucia,że to ktoś im znany.
-Hej.dziewczyny! Możecie się w nas nie wpatrywać? To krępujące!-powiedział Neymar.
'Chwila Neymar?! Co on tu robi?'-pomyślała.
-O! Stella! Cześć,co tam u ciebie?-rzekł z uśmiechem.
-Cześć Ney! Jakoś leci, a u Ciebie?
-U mnie świetnie-zaśmiał się Brazylijczyk-mam nową dziewczynę,Brunę
-To świetnie! Gratuluję!-powiedziała ze sztucznym uśmiechem,bo coś w sercu jej pękało i rozpadało się na malutkie kawałeczki.
-Dziękuje
-Wiesz co? Ja tez mam chłopaka!-Lola popatrzyła na nią jak na idiotkę- zapomniałam Ci powiedzieć,Marc jest moim chłopakiem.
-Marc? To wspaniale! Gratuluję-powiedział z dziwnym wyrazem twarzy.
-Tell? Możemy chwile porozmawiać?-spytała ją Lols
-Jasne?
Odeszły w ustronne miejsce.
-Co ty wyprawiasz? Chcesz się zabawić kosztem Marca?-krzyknęła
-Nie! Przemyślałam to i chce z nim być!
-Nie żartujesz?
-Nie,mówię serio -powiedziała.
Wróciły do stolika.
-Może pójdziemy potańczyć?-zapytał Mike.
-Okay.
Weszli na parkiet. Stella poruszała rytmicznie biodrami do "I'm a freak" Nagle ktoś złapał ja za biodra.
-Ej.mała! Jak chcesz to na górze są pokoje-wymruczał jej jakiś obleśny typ do ucha.
Stella kopnęła go w czułe miejsce.
-Ej,frajerze! Jak chcesz to załatwię Ci pobyt w szpitalu!
-Dobra,uspokój się lala!
-Spieprzaj od mojej siostry!
Dryblas odszedł.
-Nic ci nie zrobił?
-Nie,ale wracajmy!
-Dobra,to wy wyjdźcie,a ja wezmę torby,zgoda?
Wyszły przed klub, było strasznie ciemno. Ktoś podszedł od tyłu do Stelli i przyparł ją do ściany.
-No i co teraz powiesz ślicznotko? Nikogo przy tobie nie ma!
-Tak myślisz?-odezwał się bardzo znany jej głos Marca.
-Zostaw ją albo będę Ci musiał zrobić krzywdę!
-Już się boje!
-A powinieneś! Policja już tutaj jedzie!
Na te słowa zboczeniec odrzucił Stelle i uciekł. Upadła na ziemię i zaczęła płakać.
-Nie płacz,już po wszystkim! Przy mnie jesteś bezpieczna!-przytulił ją Bartra.
-Co się stało?! Czemu Stell siedzi na ziemi i płacze?-zapytał jej brat.
-Zboczeniec ją napadł!
Pojechał wraz z nimi do domu cioci i uparł się,że zostanie na noc. Tella poszła się przebrać w piżamę. Gdy weszła do pokoju zobaczyła,że na jej łóżku leży chłopak.
-Masz zamiar tu spać?
-Tak, masz być bezpieczna!
-Słodkie to z twojej strony-podeszła do niego i pocałowała go w usta.
-Co to miało być?-zapytał zdziwiony.
-Przemyślałam i chce z tobą być-uśmiechnęła się.
-Jest!-pocałował ją namiętnie.
Położyli się obok siebie i zasnęli.
Przepraszam,że tak późno,ale wena to kapryśny przyjaciel i jeszcze szkoła -,- A więc rozdziały będę dodawać jak je napisze i będę miała czas,żeby je wstawić :( Przepraszam najmocniej! Druga gimby to zło wcielone,nawet kichnąć nie mam czasu xd A na przeprosiny Neymarek :*
Czytasz = komentujesz :)
Stellę zamurowało. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszało. Jak to Neymar ją kocha? Po chwili:
-I co? Nic nie powiesz?- zapytał ze smutkiem w oczach.
-Nie wiem co mam powiedzieć,to prawda,że mnie kochasz?
-Tak, odkąd Cię tylko ujrzałem,nie mogę przez ciebie spać,jeść ani grać,bo ciągle o tobie myślę,ale ty kochasz mnie tylko jak idola i nikogo więcej-powiedział.
I odszedł. Wołała go,ale nie zareagował.
-Ale ja ciebie też kocham-powiedziała sama do siebie,upadla na kolana,schowała twarz w rękach i zaczęła płakać.
-Co się stało? Czemu płaczesz?-podszedł do niej Marc.
--Nie płaczę,nie przejmuj się-odpowiedziała zapłakanym głosem.
-Przecież nie jestem ślepy,chodź pójdziemy gdzieś i porozmawiamy,ok?
-Dobrze
Wyszli ze stadiony i skierowali się w stronę małej kawiarenki. Usiedli przy najbardziej oddalonym stoliku. Zamówili dwie kawy i ciasto.
-To przez Neymara,tak? Proszę nie okłamuj mnie,bo widzę jak na niego patrzysz-rzekł Marc.
-Tak to przez niego-opowiedziała mu całą historię.
-On nie wie,że ja go też kocham, myśli pewnie,że się nim bawię,ale to nieprawda-oznajmiła Stella.
-To może trzeba wzbudzić w nim zazdrość,może wtedy zacznie o ciebie walczyć?
-Nie wiem,ale lepiej nie próbować,ponieważ naprawdę pomyśli,że się nim tylko bawiłam
-Co szkodzi spróbować?
-No,tak,ale pomyślałeś geniuszu z kim?
-No jak to z kim? Ze mną-zaśmiał się
-Jak to z tobą?-spytała zdziwiona.
-No,bo widzisz podobasz mi się i to bardzo,ale też chcę Ci pomóc,jasne?
-No to jaki jest plan?
-A więc tak,wchodzimy jutro na trening razem,trzymając się za ręce,Ney to zobaczy na pewno się wścieknie i wyjdzie,będzie zazdrosny i zacznie walczyć o Ciebie,kumasz?-przedstawił swój pomysł Stelli.
-Kumam,dobra ja już muszę lecieć,bo mam umówioną wizytę u fryzjera,to do jutra-pożegnała się z nim i wyszła.
W drodze do najlepszego fryzjera ciągle rozmyślała. Dotarła i weszła do środka.
-Dzień dobry,panienko. W czym mogę pomóc-przywitała się z nią kobieta w średnim wieku.
-Witam,chciałabym wycieniować włosy i zrobić Ombre-powiedziała.
-Dobrze proszę siadać,oprzeć głowę o oparcie i czekać-odpowiedziała.
W końcu ktoś do niej przyszedł,trwało to około 2h. Gdy zobaczyła siebie w lustrze to nie mogła uwierzyć,że to ona. Jej włosy zostały wycieniowane tak,że sięgały jej do ramion i miała zrobione Ombre w kolorze miodu.
-Dziękuje,ile płacę?-zapytała uprzejmie.
-Dla takiej ślicznej panienki jak ty to 20 euro-powiedziała kobieta.
Zapłaciła,pożegnała się i wyszła.
*Po 15 minutach*
Weszła do domu i poszła do salonu, gdzie zastała Lolę.
-Hej,jak tam w pracy? O,zmieniłaś fryzurę?-powiedziała.
-Tak, w pracy nawet dobrze,ale-opowiedziała jej cały dzisiejszy dzień,spotkanie z Neyem i plan Bartry.
-Może się udać,warto spróbować-odpowiedziała jej przyjaciółka.
Dała kotu jeść,obejrzała kawałek 'Top Model' wykąpała się i poszła spać.
*Następny dzień*
Wstała rano, wykąpała się i poszła biegać. Po skończonym biegu poszła zjeść śniadanie. Stanęła przed szafą i wybrała dresy i luźną koszulkę. Była dopiero 11:00.Postanowiła sprawdzić co się dzieje na Facebooku,miała 15 powiadomień i 3 wiadomości. Otworzyła najpierw powiadomienia.'Neymar Jr. lubi twoje zdjęcie/profilowe' i tak 15 razy. W wiadomościach nie było nic ważnego tylko co tam u niej lub jak jej się tu żyje,poodpisywała. Zeszła na dół.
-Czekaj,Stello! Zabiorę Cię po drodze,chodź-powiedział Josep. Zgodziła się i pojechali,po drodze:
-Jak tam praca?
-Nawet,nawet, podoba mi się na razie-powiedziała.
-No to dobrze
Dojechali i weszli do środka. Stell udała się do swojej szatni-tak miała swoją własną- przebrała się i udała się do piłkarzy,przed wejściem czekał na nią Marc.
-Gotowa?-spytał.
-Chyba tak-odpowiedziała.
-No to wchodzimy!
Wpadli do szatni trzymając się za ręce. Ney jak to zobaczył wstał,zrobił minę jakby chciał kogoś zabić,popatrzył się na nich i podszedł do Bartry i przywalił mu w nos...
-Neymar co ty odpierdzielasz?! Zwariowałeś?-krzyknął poszkodowany.
-Nie,po prostu jestem wściekły! Wiesz przecież,że ją kocham! Jesteś moim przyjacielem,do cholery!
-Trzeba było myśleć za nim ją skrzywdziłeś!
-Jak to? Stella to prawda? Przepraszam!-powiedział Neymar.
-Przez Ciebie płakała! Widziałem jak klęczała na podłodze i cala się trzęsła!-warknął Marc.
-Boże,Stello! Przepraszam-upadł na kolana-przepraszam Cię,nie chciałem żebyś cierpiała przeze mnie.
Stella stała i patrzyła na niego. Nie mogła patrzeć jak jest taki smutny.
-Wybaczę Ci,ale nie zapomnę,zapamiętaj to-rzekła.
-Zapamiętam,czyli między nami wszystko ok?
-Tak
Poszli na trening. Znowu prowadziła rozgrzewkę. Po 20 kółkach zagrali meczyk,tym razem bez niej. Po skończonym meczu,pożegnała się,przebrała i poszła do domu.
Zjadła kolację i poszła spać.
Czytasz = komentujesz :)
Rano znowu obudziła ją machina zła, czyli budzik. Wstała i poszła do łazienki wziąć prysznic. Wyszła w samym ręczniku do pokoju i podeszła do szafy.
-Stella! Josep mówi,że zawiezie Cię do pracy!-wpadł do jej pokoju Michael.
-Wyjdź! Nie widzisz,że jestem nieubrana?!-wrzasnęła na niego Stell.
-Co się drzesz?! I tak widziałem ciebie nago!
-Jak?! Gdzie?!
-A myślisz kto Ci zmieniał pieluchy? Święty Mikołaj może,co?-powiedział z sarkazmem.
-No dobra,dobra,a teraz wyjdź
Mike wyszedł z jej pokoju,a ona mogła się zastanowić w co ma się ubrać. Wybrała czarne rurki, białą bluzkę z napisem "Hakuna Matata", sweterek i balerinki. Postanowiła pomalować tylko rzęsy. Zeszła na dół.
-Cześć wszystkim!
-Cześć!-odpowiedzieli.
Zjadła śniadanie, wzięła torebkę i zaczekała na Josepa w przedpokoju. Zszedł w ciągu 10 minut i mogli wyruszać.
-Najpierw musisz pójść do gabinetu dyrektora i tam się zameldować,że jesteś nową stażystką i chcesz się widzieć z Sandro Rosselim,rozumiesz? Albo pójdę z tobą-powiedział
-Rozumiem
Dojechali do stadionu. Stell wysiadła i razem z Guardiolą udała się do środka. Na przejściu stał ochroniarz.
-Ty możesz wejść, a ona..
-Ona ma na imię Stella i wchodzi ze mną,Stefano-przerwał mu Josep.
Przepuścił ich i mogli iść dalej. Doszli do gabinetu dyrektora,zapukali i weszli do pomieszczenia o jasnych kremowych ścianach i brązowym mahoniowym biurkiem za, którym siedział mężczyzna blisko 50.
-Witam,nazywam się Sandro Rossel, a ty to pewnie Stella Mason?-zapytał pan Rossel..
-Tak,proszę pana-powiedziała dziewczyna.
Menadżer wyszedł i zostali w gabinecie sami.
-Proszę usiądź, a teraz wytłumaczę Ci co masz robić. Na razie będziesz tak jakby na próbę,rozumiesz?
-Tak
-To idziemy dalej,będziesz pomagała trenerowi na treningach i piłkarzom, kiedy będą musieli się przygotować do konferencji, a potem będziesz brała udział w tych spotkaniach i spisywała co kto mówi,rozumiemy się pani Mason?
-Nie bardzo, czyli będę na treningach co robiła?
-Będziesz nieraz prowadziła rozgrzewkę, poganiała piłkarzy itd. A właśnie, bo bym zapomniał! Będziesz nosiła specjalny uniform-mówiąc to wyciągnął jakiś pakunek z szafki-musisz go mieć przez cały czas,na meczach,treningach i konferencji,jasne?
-Jak słońce! Mogę zaczynać? Co mam najpierw zrobić,proszę pana?-spytała.
-Najpierw pójdź do szatni i wygon stamtąd piłkarzy bo trening powinien już się zacząć, a ich jeszcze nie ma. Szatnie są na końcu korytarza po lewej stronie-powiedział Sandro.
Stell pożegnała się z szefem i poszła najpierw poszukać toalet,żeby się przebrać znalazła i przebrała się w strój,o dziwo FC Barcelony. Udała się w kierunku szatni,doszła i zapukała.
-Cicho! To może być trener! Bartra debilu,odłóż tą miotłę! - usłyszała głos Messi'ego. Zapukała jeszcze raz.
-Proszę!
Weszła *Świst* Tuż przed nosem przeleciał jej but jednego z piłkarzy. Rozejrzała się i zauważyła,że to Gerard rzucał w Tello korkami.
-Przepraszam Cię najmocniej! Nic Ci nie jest?-dopytywał się Pique.
-Nie,nie! Ja jestem Stella i będę tu od dzisiaj pracować, a teraz macie iść na trening,bo cytuję:'Jak nie przyjdą w ciągu 10 minut to masz oblać ich rzeczy wodą" koniec cytatu-powiedziała.
-Miło nam Cię poznać!-rzekli i przedstawili się prawie wszyscy,bo niektórych już znała osobiście. Tylko jedna osoba nic nie powiedziała. Siedziała cichutko w kącie,co było do niej niepodobne. Był nią Neymar. Koledzy zawołali go,żeby poszedł z nimi na murawę,a on tylko podniósł głowę i popatrzył na Stellę, zwiesił głowę w dół. Po chwili wstał i wyszedł. Popatrzyła za nim.Zauważył to Lionel.
-Nie martw się,za chwilę mu przejdzie zobaczysz!
Wyszli z szatni i skierowali się na boisko. Gdy Stella zobaczyła murawę boiska w pełnej okazałości zamurowało ją. Ocknęła się i poszła się przedstawić trenerowi.
-Dzień dobry,ja jestem Stella Mason i jestem stażystką-przedstawiła się.
-Witam! Ja jestem Luis Enrique, najpierw chciałbym Cię sprawdzić.Czy możesz poprowadzić rozgrzewkę?
-Z chęcią, proszę pana-odpowiedziała dziewczyna.
-Mów mi po imieniu, tutaj wszyscy mówimy sobie mówimy po imieniu. Nie jesteśmy zwykłym klubem,jesteśmy rodziną-powiedział.
-Dobrze,Luisie-uśmiechnęła się.
-Chłopaki,zbiórka!
-Tak,trenerze?-spytali piłkarze.
-Dzisiaj rozgrzewkę poprowadzi nasza nowa współtrenerka-rzekł Enrique.
-O! Tylko nas nie zamęcz!-zaśmiali się.
-Uważajcie,bo dam wam na początek 20 kółeczek,hehe-odpyskowała Stell.
Najpierw kazała im przebiec te 20 kółek,a potem pompki i reszta ćwiczeń. Przebiegli je co chwila zatrzymując się i marudząc jej,że już nie dają rady.
-Masz gwizdek,zagwizdaj,to przybiegną,a wtedy wybierz dwie osoby,które wybierają drużynę-powiedział trener.
Zagwizdała,po kilku chwilach dobiegli do niej piłkarze.
-Teraz zagramy mecz,więc wybiorę dwie osoby,które wybiorą zawodników. Wybieram Neymara i Leo.
Lionel podszedł do niej i stanął,ale Neymar nie.Zawołała go,a ten popatrzył się na nią dziwnym wzrokiem i też przyszedł. Podzielili się i zaczęli,grali łeb w łeb,aż w końcu zakończyli ten mecz remisem. Wrócili do szatni. Stellę po drodze złapał Sandro.
-Jutro zaczynasz dopiero o 12:00 i masz też trening z chłopakami,ale będę Cię obserwował,rozumiesz? A teraz do widzenia-powiedział i pożegnał się Rossel.
-Do widzenia
Szła w stronę wyjścia,gdy nagle zauważyła,że w tą samą stronę podąża Neymar.
-Ney! Neymar! Czekaj!-zawołała
Podbiegła do niego i złapała go za ramię.Odwrócił się.
-Czego chcesz?-powiedział nieuprzejmie.
-Musisz mi coś wytłumaczyć.
-Niby co?! Nie mam Ci nic do wytłumaczenia!-rzekł.
-A właśnie,że masz i to dużo! Czemu się zachowujesz tak dziwnie? Zrobiłam coś nie tak? Wytłumacz mi,bo najwyraźniej nie rozumiem!
-Z czego mam Ci się tłumaczyć?! Z tego,że Cię kocham?!-krzyknął rozżalony Neymar.
Stelle zamurowało.
Po kilkunastu sekundach odsunęli się od siebie.
-Przepraszam nie powinienem, wybaczysz? Poniosło mnie-powiedział z dziwnym wyrazem w oczach.
-Ja też przepraszam,wracamy?-zapytała Stella.
Kiwnął głową i pomógł jej wsiąść do samochodu. Jechali w bardzo niewygodnej ciszy. Zastanawiała się co zrobiła nie tak? A może to on nic do niej nie czuje? 'Jak by nic nie czuł to by Cię nie pocałował'-myślała. Tak minęła im cała droga do domu. Gdy dojechali pocałował ją w policzek,pożegnał się i odjechał. Stała i patrzyła jak odjeżdża, po 5 minutach weszła do domu.
-No,jesteś przed czasem! Solidny ten chłopak-powiedziała Maddie.
-Przestraszyłaś mnie? Nie spałaś? Co ty w szpiega się bawisz?-zaśmiała się.
-Nie,po prostu sprawdzałam czy będziesz na czas-odpowiedziała.
-Dobra,ja idę spać,dobranoc
-Branoc Stokrotko-powiedziała ciocia.
Poszła do swojego pokoju,rozebrała się i poszła spać. Nie mogła zapomnieć o pocałunku i o dziwnym zachowaniu Neya.
*Następny dzień*
Wstała i przejrzała się w lustrze.'O boże jak ja wyglądam!'-pomyślała. Włosy wyglądały jak słoma,oczy podkrążone. Poszła wziąć prysznic i się ogarnąć. Po skończonej toalecie poszła się ubrać.Ubrała czarne spodenki i bluzkę na ramiączkach i rzymianki,włosy uczesała w wysoką kitkę,nie malowała się. Zeszła na dół, nikogo nie zastała. Zdziwiło ją to bardzo,bo zawsze ktoś był. Usłyszała hałas,poszła,żeby zobaczyć co się stało.
-O już wstałaś!-powiedziała Lola.
-A właściwie to która jest godzina?
-Koło 14 będzie,a co?
-Nic,co ty takiego hałasu narobiłaś?
-A nic,spadł mi wieszak na ziemię-powiedziała.
-Gdzie są wszyscy?
-Ciocia na zakupach,Josep w pracy, a Mike u Sama
Poszły do kuchni coś zjeść i dały jeść Neyowi. Usłyszały dźwięki otwierających się drzwi,podeszły i ujrzały wchodzącego Josepa.
-Nie miałeś być w pracy?-spytały.
-Miałem,ale wynikły pewne komplikacje-powiedział Guardiola.
-Jakie?
-Połowy piłkarzy nie było na treningu i trener się wkurza,więc przyszedłem was prosić o pomoc
-Ale co my możemy zrobić?
-Pewnie się spili i leżą gdzieś w domu jakiegoś imprezowicza,mogłybyście ich pozawozić do domów? Adresy macie tutaj-podał im plik papierów.
-Jasne i tak nie mamy nic do roboty,co nie?-powiedziała Lola
-Tak,ale skąd będziemy wiedzieć u którego są?
-Jest zaznaczone u kogo najczęściej są jakieś imprezy,jedźcie już,bo trener mnie i ich zamorduje.
Wzięły samochód Mike'a i pojechały,Lola kierowała,ponieważ zdała w Hiszpanii prawko. Najpierw pojechały pod dom Bartry i ich tam nie było,objechały jeszcze dom Pique,Tello i Neymara,ale nie było nikogo. Pojechały do domu ostatniego,czyli Lionel'a Messi'ego,wysiadły z auta i poszły do wejścia do bramy. Weszły i to co zastały,zaszokowało je. Na podłodze leżało mnóstwo pustych butelek, a między nimi właściciel domu,obok tej kupki między sofą spali Bartra i Tello. Byli tak słodko ze sobą szczepieni,że aż Stella musiała im zrobić zdjęcie. Na oparciu sofy leżał,a właściwie wisiał Pique,ale nigdzie nie było Neymara. Szukały po pokojach i prawie się zgubiły,aż w końcu w łazience okazało się,ze śpi w wannie z butelką Piccolo i czepkiem na głowie. Musiały mu zrobić zdjęcie. Zabrały się za zaciąganie piłkarzy do domów. Wcisnęły do samochodu tylko trzech,czyli Neymar'a,Gerrarda i Marca bo było do nich najbliżej. Zawiozły ich do domów i wróciły po Cristiana. Zawlekły Leo do jakiegoś pokoju i pojechały z Tello do jego domu. Po wszystkim bardzo zmęczone wróciły i powiedziały cioci,że odwoziły piłkarzy,bo się upili na imprezie. Poszły na górę.
-Dobra,w końcu mamy chwilę czasu,to opowiadaj jak było na randce?
-No więc najpierw poszliśmy na kolację,było bardzo romantycznie,a potem zabrał mnie na taką jakby górkę z panoramą Barcelony,no a potem..ym.potem..
-Potem co?!-zniecierpliwiła się Lola.
-Potem mnie pocałował
-Naprawdę? Mnie tylko Mike pocałował w policzek
-No,ale później się dziwnie zachowywał,przeprosił mnie,a później jak wracaliśmy był taki jakiś dziwnie cichy-powiedziała ze smutkiem.
-Może obawiał się,że coś zrobił źle? Nie wiem,faceci są dziwni-powiedziała Lola.
-Jutro idę do pracy,może go spotkam i będzie znów normalny-powiedziała Stella.
-Może,a teraz pora spać,bo już po 21,branoc
-Pchły na noc-pożegnała się.
Wykąpała się i poszła spać. Nie mogła się doczekać jutrzejszego spotkania z piłkarzami.
Czytasz = komentujesz :)
-Stello! Musimy pilnie porozmawiać o pracy!-powiedział poważnie Josep.
-Co się stało?-przeraziła się Stella.
-Nasza druga stażystka nie może jednak u nas pracować i musimy przyjąć Cię na stałe,zgadzasz się?-spytał.
-Tak,zgadzam się-odpowiedziała.
-To od poniedziałku o 9:45 możesz zacząć pracę-uśmiechnął się menadżer Barcy.
Poszła na górę do pokoju,gdzie spotkała Lolę.
-Hej,co robisz?
-Siedzę,a nie widać?-zaśmiała się Stell.
-Widać,widać,a co cię sprowadza w moje skromne progi?
-Bo widzisz...-nie mogła się wysłowić.
-Nie gadaj,że jesteś w ciąży!-krzyknęła jej kumpela.
-Nie,no co ty!-oburzyła się Lols.
-To co w końcu?
-Idę na randkę z Mikiem-w końcu powiedziała.
-Naprawdę? To wspaniale! Kiedy?
-Jutro,o 19- rzekła.
-A ja o 18:45-zaśmiała się .
-No to mamy wyczucie czasu,hehe. Przecież ty miałaś iść dzisiaj?
-Neymar nie może,bo ma trening :)-odpowiedziała.
-Aha,co dzisiaj porobimy?
-Może weźmiemy Mike'a i pójdziemy na boisko pograć w piłkę?
-Okay,dobry pomysł-powiedziała Lola.
-Mike! Idziesz z nami na boisko?-krzyknęła Tella.
-Tak! O której?-odkrzyknął.
-Za 20 minut!
-Nie krzyczcie na cały dom,bo ogłuchnąć można!-krzyknęli ciocia i Josep.
Stell poszła się przebrać,ubrała strój sportowy: koszulkę Barcy Neymar'a i granatowe spodenki i adidasy. Zeszła na dół i poczekała na pozostałą dwójkę. Lols był ubrana tak samo tylko,że w koszulkę z Messim,a Mike z Pique. Wyszli z domu i udali się w stronę boiska do piłki nożnej. Zastali tam 3 chłopaków mniej więcej w ich wieku.
-Siema,możemy zagrać z wami? Ja jestem Stella,a to jest Lola i Michael-przedstawiła ich.
-Tak,ja jestem Esteban,a tych dwóch to Julio i Ricardo.
-Cześć,miło nam-odpowiedzieli wspólnie.
-Jesteście bliźniakami?
-Tak,ale dwujajowymi-uśmiechnęli się.
Mecz się zaczął,drużyna Stelli jak na razie prowadziła. Dziewczyna grała zażarcie,ale z umiarem,chciała się bawić. Było 3-2 dla FC Lam (drużyna Stell),gdy nagle Ricardo po świetnej asyście z bratem strzelił im gola,zremisowali. Lola zaczęła biec do bramki, podała do Mike'a,ale on podając do Telli za mocno kopnął piłkę i piłka poleciała w górę,Stells postanowiła,że kopnie piłkę z przewrotki. Jak postanowiła tak zrobiła.Jest Gool! FC Lamy zwyciężają z Realem Jednorożec! Stell odtańczyła z Lolą taniec zwycięstwa,a chłopaki się z nich śmiały.
-Gdybym wiedział,że tak potraficie tańczyć to wyzwał bym was na pojedynek,hehe-powiedział Esteban.
-No nie,kolejna propozycja-powiedziały.
-Jak to kolejna?
-Poprzednim razem proponowano nam Mam Talent-zaśmiały się.
Pożegnali się z nowymi znajomymi i wrócili do domu.Była już 18. Pora nakarmić kota,ale chwila gdzie on jest? Szukała go wszędzie,w kuchni,w łazience,pokojach,nie ma.
-Kici,kici!
Buum! Coś spadło w salonie. Pobiegła tam i zobaczyła,że na kanapie siedzi przestraszony koteł,a obok stolika jest pełno szkła. Szybko pozamiatała bałagan i wzięła kota do swojego legowiska w kuchni i dała mu jeść.'Hmm,jak go nazwać.-myślała.-Wiem! Nazwę go Ney.' Zostawiła Ney'a(kota) w kuchni i poszła na górę. Położyła się na łóżku i rozmyślała nad jutrzejszą randką z Neyem(nie kotem).Zasnęła.
*Następny dzień*
Rano obudziła się o godzinie 13:00.'To sobie poniuniałam,nie ma co.'-pomyślała.
Poszła się wykąpać i zeszła na śniadanie,zastała tylko Josepa.
-Witaj,śpiąca królewno-uśmiechnął się do niej.
-Gdzie Lola,ciocia i Mike?
-Na zakupach,nie chcieli Ciebie budzić-odpowiedział.
Po zjedzeniu Stella poszła naszykować sobie ubranie na randkę.
Kompletnie nie wiedziała co wybrać. Do jej pokoju wpadła Lola.
-Dobrze,że jesteś! Potrzebuje pomocy!
-Ja też! Nie wiem w co się ubrać!
-No ja też! Może razem coś znajdziemy?-spytała.
-To do dzieła!
Szukały i szukały i w końcu znalazły. Dla Stelli wybrały sukienkę przed kolano fioletową z koronki i z paskiem pod biustem i szpilki beżowe,a dla Loli jasnoniebieską sukienkę z asymetrycznym dołem i czarnymi szpilkami. Gdy skończyły dobierać biżuterie była już 17. Czas się szykować. Stella spięła włosy w wytwornego koka i zrobiła bardzo delikatny makijaż. Była już 18:30 za 15 minut miał przyjechać po nią Neymar.
-Ciociu,ja dzisiaj wychodzę,nie wrócę późno-oznajmiła cioci.
-Czyżbyś się wybierała na randkę?
-A żebyś wiedziała,że się wybieram-zaśmiała się.
Na dół zeszła Lola,wyglądała cudnie w lokach,jak aniołek(choć aniołkiem nie była) Zadzwonił dzwonek,to pewnie Neymar.
-Otworzę!-krzyknął Michael.
*Chwilę później*
-Siema,Ney!-przybili ze sobą sztamę.
-Jest Stella?
-Jest,już idzie,Stella!
Podeszła do drzwi na miękkich nogach,to co zobaczyła zamurowało ją,a mianowicie Ney stał przed drzwiami w garniturze z kwiatami w rękach.
-Witaj,Stello! Pięknie wyglądasz-rzekł z zawadiackim uśmiechem.
-Dziękuje,ty też-speszyła się Stell.
Do drzwi podeszła Maddie.
-Witam,jestem Madeline ciocia Stelli,a ty to pewnie młodzieniec o którym tyle mówi moja bratanica?
-Pewnie tak,jestem Neymar-pocałował ją w rękę i wręczył kwiaty.
-O,dziękuje!
-My się już będziemy zbierać,co nie Stello?
-Tak,tak
-O 22 ją odwiozę,przysięgam-obiecał.
-Może być o 22:30-uśmiechnęła się ciocia.
Pożegnali się,Ney otworzył drzwi Stell i odjechali. W aucie dużo rozmawiali. W końcu dojechali do najbardziej ekskluzywnej restauracji w Barcelonie. Podeszli do kelnerki,która wskazała im ich stolik. Usiedli i zaczęli przeglądać Menu.
-Nie znam żadnej z tych potraw,no może kojarzę z dwie,ale ich nie jadłam,polecisz coś?-spytała Neya.
-Może ja Ci zamówię,co?
-Okay.-uśmiechnęła się.
-Masz bardzo ładny uśmiech,wiesz?
-Dziękuje,ale ty masz ładniejszy-powiedziała.
-No wiem,heh-zaśmiał się-A czym się interesujesz?
-Piłka nożna,granie na gitarze
-A grasz czy tylko oglądasz?
-Gram i oglądam
-A wygrałaś już jakieś mecze?
-Tak wczoraj-odpowiedziała Stella.
-Jak nazywała się drużyna?
-Fc Lamy,a przeciwnicy Real Jednorożec,hahaha-powiedziała.
-Na serio Fc Lamy?! Lepszej nazwy wymyślić nie mogłaś?
-No co? Słodka jest i mogę mówić tak:"Lamki do mnie"
-Masz wyobraźnie,muszę przyznać-zaśmiał się.
W końcu przyszedł kelner i złożyli zamówienie. Po 15 minutach dotarło i zaczęli jeść. Stella musiała przyznać,że jest to pyszne.
Gdy zjedli Neymar zapłacił za kolację i wyszli. Była dopiero 21:30.
-Zabiorę Cię w jedno miejsce,okay?
-Okay.
Nie jechali długo,może z 10 minut. Chłopak otworzył drzwi i pomógł jej wysiąść z auta i zasłonił jej oczy.
-Ej! Co ty robisz?
-Spokojnie,zobaczysz-powiedział.
Podeszli jeszcze kawałek w górę i zatrzymali się. Ney odsłonił oczy Stelli. Ujrzała piękną panoramę Barcelony.
-I jak?
-Cudowne tu jest! Dziękuje,że mnie tu przywiozłeś-rzekła.
W odpowiedzi Neymar ją przytulił. Poczuła motylki w brzuchu.
Spojrzała mu w oczy.
-Wiem,że to nie wypada całować się na pierwszej randce,ale nie mogę się oprzeć,mogę?-spytał z łobuzerskim uśmiechem.
Przytaknęła i zamknęła oczy. Czekała aż się do niej zbliży i stało się. Na początku całował ją delikatnie jak by chciał sprawdzić czy nie ucieknie,ale potem gdy zauważył,że się nie odsunęła zaczął pogłębiać pocałunek.Po kilkunastu sekundach odsunęli się od siebie.
.
Czytasz = komentujesz :)
Następnego dnia Stella wybrała się na poranny spacer. 'Jak to się stało,że Neymar chce iść na randkę z taką szarą myszką jak ja?'-myślała.
W parku zobaczyła grupkę młodzieży,którzy kopali jakieś zwierze. Szybko podbiegła i zabrała im umęczonego kota. Poszła z nim do pobliskiego weterynarza.Okazało się,że kotek ma złamaną nogę. Stell zabrała kotka do domu i udała się na zakupy po rzeczy dla zwierzaka. Po kupieniu wszystkiego wróciła i wytłumaczyła cioci,dlaczego na jej kanapie leży kot. Dała zwierzakowi jeść i pić,poszła na górę do swojego pokoju. Sprawdziła telefon,miała 2 nieodebrane wiadomości od od Neya:
-Cześć,co tam?
-Czemu nie odpisujesz? Masz focha?
Odpisała mu,że nie ma focha tylko,że nie było jej w domu,a zapomniała telefonu.
-To spoko :) Myślałem,ze się obraziłaś-odpisał po kilku sekundach.
-Na ciebie? Nigdy :D
-To się cieszę :) Mogę przyjechać o 18:45 po ciebie? Podaj mi swój adres-odpisał.
-Tak,pewnie ;)Już ci podaje-podała mu swój adres.
-Okay,ja już muszę kończyć do zobaczenia :)
-Do zobaczenia :)
Usłyszała jakiś hałas na dole. Zbiegła i to co ujrzała tak ją zaszokowało,że zaniemówiła,a mianowicie kot siedział na lodówce,a obok niej stał Michael z uniesionymi rękami,mówiący "Kici,kici" .
-Co ty robisz z moim kotem?!-zdenerwowała się dziewczyna.
-Chciałem go pogłaskać,z ten zaczął syczeć i uciekł na lodówkę i chcę go stamtąd ściągnąć-odpowiedział.
-Przecież on ma złamaną nogę,więc jak on tam wlazł?-spytała z podejrzeniem.
-A skąd ja mam to wiedzieć? Nie wsadziłem go tam-odpowiedział Mike.
Stell podeszła do lodówki,kazała bratu się odsunąć i zawołała:
-Kici,kici! Chodź do mnie mały!
Kot popatrzył się na nią i powoli zaczął schodzić. Stella złapała go i zaniosła do jego legowiska.
-Takie to było trudne?-zapytała.
-No,nie,ale wiesz,ze mnie zwierzęta nie lubią. Gdzie jest Lola?
-Nie wiem,nie wróciła.
Zadzwoniła do niej i nic. Martwiła się i usłyszała,że ktoś wchodzi do domu. Poszła do drzwi wejściowych i zobaczyła tam Lolę.
-Gdzieś ty była przez całą noc i pół dnia?! Wiesz jak ja się martwiłam?!
-Pójdziemy na górę i Ci opowiem-odpowiedziała.
Więc poszły,usiadły na łóżku.
-Słucham,co masz mi do powiedzenia?
-Wczoraj jak była przerwa na koncercie poszłam do toalety,a ty tego nie zauważyłaś,bo byłaś bardziej zainteresowana Neymarem niż mną i spotkałam po drodze Mike'a. Poprosił mnie,żebym przyszła po koncercie i poszłam do niego.
-Tak po prostu się zgodziłaś? Przecież on mógł Ci coś zrobić?!-krzyknęła Stella.
-Ale nic nie zrobił,jak widzisz jestem cała i zdrowa. Poszliśmy na kolację,a było już późno,więc przenocowałam w ich hotelu. Miałam osobny pokój-powiedziała.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież on jest od ciebie o 18 lat starszy!
-Miłość nie wybiera,jestem dorosła i robię wszystko na swoją odpowiedzialność.
-Mam nadzieje,że on Cię nie skrzywdzi,a jak to zrobi to ręka,noga i mózg na ścianie,kumasz?-zapytała z groźną miną.
-Tak,tak kumam wszystko-uśmiechnęła się Stella.
Był już wieczór,gdy do Stelli zadzwonił Neymar:
-Hej,moja niezdaro!
-Cześć, moja ofiaro-zaśmiała się
-Mam do ciebie pytanie,czy moglibyśmy przełożyć dzisiejszą kolację na jutro? Ponieważ mam trening wieczorem?
-Jasne,na którą godzinę?
-19,może być?
-Okay.
Pożegnała się z nim i poszła do cioci zapytać się kiedy wraca Guardiola.
- Jutro,a właściwie to dzisiaj w nocy.
-Przecież miał wracać dopiero w sobotę?-spytała.
-No tak,ale musi wrócić wcześniej,sprawy służbowe,a co boisz się poczciwego Josepa?-zaśmiała się ciocia.
-Nie skąd,no może trochę-rzekła Stella.
Skończyła rozmowę z Madeline i poszła wziąć długą relaksującą kąpiel. Poczytała książkę i położyła się spać.
Rano zeszła na śniadanie i zobaczyła,że są już tam wszyscy domownicy.
-Ty jesteś pewnie Stella? Mad dużo o tobie opowiadała-powiedział menadżer Barcy.
-Tak to ja,miło mi pana poznać-odpowiedziała.
-Oj,nie pan-zaśmiał się-po prostu Josep.
-Dobrze
Po zjedzonym śniadaniu,Stell dała kotu jeść. Już miała wchodzić na górę,gdy zawołał ją Guardiola.
-Stello! Musimy pilnie porozmawiać o pracy-powiedział poważnie.
Czytasz = komentujesz :)
Mam nadzieję,że się spodoba :D Przepraszam,że taki krótki ;)
Rano Stella obudziła się jako pierwsza z wszystkich obecnych na wczorajszej imprezie. Wstała i strasznie zakręciło jej się w głowie,miała ogromnego kaca. Zeszła do kuchni Sama i zaczęła szukać tam tabletek przeciwbólowych i szklanki,bo chciała nalać sobie wody. Gdy już wszystko znalazła wróciła do pokoju,który przydzielił jej Sam. W pomieszczeniu zauważyła,że było coś nie tak. Jak wychodziła to łóżko było puste,a może nie? Mogła przez zawroty głowy nie zauważyć,że na łóżku leży Marc. Szturchnęła go w ramie,ale on tylko coś mruknął i obrócił się na drugi bok.
-Bartra,wstawaj! Pożar!-krzyknęła mu na ucho Stella. I nic.
-Beyonce chodzi nago po korytarzu i się o Ciebie pyta
-Co? Gdzie? Już idę!-krzyknął zaspany.
-Stój,gdzie leziesz! Nigdzie nie ma żadnej Beyonce,zmyśliłam to.
-Szkoda, a co ty robisz w moim pokoju?-spytał się chłopak.
-Nie,to ja się pytam co ty robisz w moim pokoju?
-Wczoraj po imprezie przyszedłem do pokoju,bo mam u Sama własny i zasnąłem. Teraz ty-rzekł Marc.
-A ja poszłam do pokoju,który wskazał mi Sam i oto jestem-oznajmiła Stell.
-Dobra,bo myślałem,że do czegoś doszło między nami
-To dobrze,bo już się bałam
Po odświeżeniu się zeszli na dół,gdzie spotkali resztę imprezowiczów.
-Siemka,wszystkim!-przywitali się.
-Siema i nie krzyczcie tak,bo nam głowa pęknie. Zjedli śniadanie składające się z: jajecznicy,soku albo kawy i tostów. Później wszyscy wyszli do ogrodu Sama. Usiedli na leżakach przy basenie i zaczęli rozmawiać.
-Stell,masz jakąś prace?-Zapytał Cristian.
-Jeszcze nie,ale będę miała-odpowiedziała.
-A gdzie będziesz pracować?-spytał David.
Stella zastanawiała się czy im powiedzieć i jednak powiedziała.
-Jako stażystka w Fc Barcelonie-oznajmiła.
-To świetnie! Będziesz bliżej nas!-krzyknęli piłkarze.
Rozmawiali jeszcze przez długi czas,ale w końcu Stokrotka,Lola i Mike zdecydowali,że pora wracać,bo to już popołudnie i ciocia będzie się martwić. Pożegnali się ze znajomymi poszli w strone domu.
-Nareszcie jesteście! Chodźcie na obiad-zawołała ich ciocia do jadalni.
Po zjedzeniu obiadu,umówili się,że pójdą na zakupy do centrum. Tella poszła się przebrać w jakieś luźniejsze ubrania i wzięła torebkę i zeszła na dół. Wyszli z domu i skierowali się do galerii handlowej. Po drodze do Stelli przyszedł sms od jakiegoś nieznanego numeru.
-Cześć,tu Ney. Co tam u ciebie słychać?-napisał.
Była zdziwiona,że o niej pamiętał.
-Hej ;) U mnie wszystko dobrze,a u ciebie?
-Jakoś leci :) A co robisz?
-Idę do centrum,a ty?-spytała Stell.
-Gram w Fife 14. To nie będę Ci przeszkadzał :D Miłych zakupów.Pa-odpisał Ney.
Pożegnała się z nim i szła dalej,w końcu doszli. W galerii spędzili z 3 godziny. Dziewczyny kupiły sobie dwie koszulki z logo LP,a Mike full capa z napisem "Linkin Park". W drodze powrotnej zahaczyli o Mcdonalda. Cioci powiedzieli,że nie są głodni. Po kąpieli Stella włączyła sobie jakiś film,wybrała "Gwiazd naszych wina". Przez cały czas płakała. Około godziny 22 w nocy zasnęła.
*Dzień koncertu*
Z samego rana Stella została obudzona krzykiem na dole. Szybko zbiegła na dół,żeby zobaczyć co się stało.
-Oddawaj! To moja koszulka!-krzyczeli na zmianę Lola i Michael.
-Co wy wyprawiacie? A ta koszulka jest moja!-krzyknęła Tella i wyrwała im swoją własność.
Zobaczyła,że jest dopiero 10:20,więc zdecydowała się na bieganie. Ubrała dres i wyszła z domu.Poszła do parku,który znajdował się blisko domu cioci i zaczęła biegać. Po skończonym biegu wróciła do domu,wzięła kąpiel i zjadła obiad.
Była dopiero 14,więc Tell zaczęła czytać książkę i tak zleciał jej szybko czas. Dochodziła już 17 i musiała zacząć się szykować. Stanęła przed szafą i wyciągnęła ciemnogranatowe rurki,czerwoną koszule w kratę i koszulkę,którą kupiła na zakupach. Włosy spięła w koka i zrobiła makijaż. Zamierzała wziąć torebkę z przypinkami z Chesterem,Mike'iem i Robem. Gdy była gotowa zeszła na dół i czekała na pozostałą dwójkę. Po kilku minutach przyszli. Oznajmili cioci,że wychodzą,wsiedli do auta i odjechali. W ciągu 10 minut byli na Camp Nou,gdzie miał odbyć się koncert.
-Ile tu ludu! O,Boże!-zawodził Mike.
-Oj,nie marudź!-skarciła go siostra.
Podeszli do ochroniarza,żeby pokazać mu bilety. Sprawdził i kazał im się udać do ich rzędu. Mieli rząd zaraz przed sceną,siedzieli w 3 rzędzie. Zajęli swoje miejsca i czekali. Stella i Lola siedziały jak na szpilkach. W końcu wszyscy już weszli na trybuny i koncert mógł się zacząć. Linkin Park zaczął od "In the End" ulubionej piosenki Stelli. Dziewczyny piszczały, chłopaki skakali,istny szał. Nagle Stell dostała sms'a.
-Hej,gdzie jesteś?-napisał Ney.
-Na koncercie LP,a ty?
-Ja też ;) Który rząd?
-Trzeci przed sceną,a ty który?-spytała.
-A ja 2 od sceny,hehe.Rozglądam się może Cię znajdę.Jak jesteś ubrana?
-Czerwona koszula w kratę,rurki i koszulka z LP-odpisała Stella.
-Widzę Cię! Ładnie ci w tej koszuli :*
-Dziękuje ;) A ty jak jesteś ubrany?-zapytała go Stell.
-Biała koszula,niebieskie spodnie i siódme krzesło od lewej strony :)
Tella policzyła krzesła i okazało się,że też siedzi na 7 krześle. Zaczęła się rozglądać."Skoro on siedzi w 2 rzędzie na siódmym miejscu to musi być przede mną."-pomyślała.
-Jak jesteś w drugim rzędzie i na 7 siedzeniu to podnieś się i podciągnij spodnie ;)-odpisała.
Chłopak,który siedział przed nią wstał i poprawił spodnie.
-A teraz się odwróć! :D
Odwrócił się i tym chłopakiem był Neymar. Stellę wmurowało w siedzenie i nie mogła wypowiedzieć ani jednego słówka.
-Cześć, Stello-przywitał się z uśmiechem.
-Cze-ść-wyjąkała zszokowana dziewczyna.
-Co masz taką minę? Duch za mną stoi?-zaczął się rozglądać.
-Nie, po prostu nie wierzę,że wpadłam na ciebie i pisałam z tobą sms'y,a teraz cię spotkałam.
-Widzę,że jesteś moją fanką? To bardzo miłe-uśmiechnął się.
-Tak,największą! Ciągle o tobie gada-wtrącił się Michael.
Stella szturchnęła go dyskretnie.
-No co? Taka prawda.
-Wiesz co? To słodkie!-zaśmiał się Ney.
"O,matko! On tak słodko się śmieje!-pomyślała.
-Dziękuje,a ty się ładnie uśmiechasz- powiedział.
-To ja to powiedziałam na głos?-zawstydziła się.
-Jak najbardziej :) Jeszcze do tego uroczo się zawstydzasz-uśmiechnął się Neymar.
Teraz to się jeszcze bardziej zawstydziła. Rozmawiali prawie przez cały koncert. Linkin Park dawali czadu,a oni gadali i gadali. Pod koniec koncertu Ney wziął Stellę na stronkę.
-Mam do Ciebie pytanie-oznajmił.
-Jakie?
-Poszłabyś ze mną na kolację? Albo do kina?-spytał.
Była zaskoczona jego pytaniem,ale się zgodziła. Neymar z radości ją przytulił i pocałował w policzek. Wrócili na miejsca i zauważyli,że koncert się skończył,a Micheal najwidoczniej poszedł już z Lolą do wyjścia. Więc poszli razem i dogonili Mike'a,który szedł sam.
-Gdzie jest Lola?-zapytała brata.
-Nie wiem,gdzieś znikła.
Zaczęła się o nią martwić,ale dostała sms'a.
-Nie,czekajcie na mnie.Wrócę do domu jutro.Jestem w bezpiecznym miejscu,pa.-napisała Lols.
Stella nadal się zamartwiała. Ney to zauważył i wziął ja w ramiona.
-Nie martw się,poradzi sobie-powiedział z uśmiechem.
-Mam nadzieje-odpowiedziała.
Wyszli na zewnątrz i pożegnali się z Neymarem.
-Pamiętaj,jutro o 19 :) Dobranoc- pocałował ją w policzek.
-Dobranoc
Wrócili z Mike'iem do domu.Poszła na górę,wykąpała się i położyła się do łóżka. Wciąż nie mogła uwierzyć,że idzie z Neymarem Jr. na kolację. Długo nie mogła zasnąć.
Czytasz=komentujesz :)
Następnego dnia nie mogła zapomnieć o tym chłopaku spod stadionu. Wydawał jej się taki znajomy,jakby już go gdzieś widziała. Miała nadzieje,że go jeszcze spotka.
-Co ty taka zamyślona dzisiaj jesteś?-zapytała ją Lola.
-Myślę o nieznajomym na którego wczoraj wpadłam-odrzekła Stella.
-Uuuu,Stell się zakochała!
-Nie zakochała tylko skądś go kojarzę,ale nie wiem skąd-powiedziała.
-Wydaję Ci się po prostu,a może to ktoś znajomy,a ty go nie poznałaś?
-Możliwe. Co dzisiaj robimy?-zapytała dziewczyna.
-Miałam ci coś powiedzieć, mam dla naszej trójki niespodziankę-oznajmiła jej kumpela.
-Jaką?
-Dostałam bilety na koncert od nieznajomego na ulicy i zgadnij kto będzie grał?
-Nie wiem,gadaj-pospieszyła ją jej rozmówczyni.
-Linkin Park,a odbędzie się pojutrze o 19 na Camp Nou-rzekła Lols.
-Aaa! Nie mogę się już doczekać!-krzyknęła Stell.
Była bardzo zaskoczona tą informacją,nie mogła uwierzyć,że ujrzy jej ulubiony zespół,na który namówiła ją Lola. Była jej za to wdzięczna.
-Stokrotko!
-Tak,ciociu? -spytała.
-poszłabyś do sklepu po bułkę tartą i jajka? Sklep jest na rogu ulicy.
-Jasne
Wyszła z domu i skierowała się w stronę spożywczaka. Gdy wchodziła znowu na kogoś wpadła. 'Co ja mam z tym wpadaniem-pomyślała-już drugi raz w tym tygodniu.'
-Przepraszam,nie zauważyłam-przeprosiła i spojrzała w górę,bo jej ofiara była od niej wyższa.
-Nie szkodzi. O,to znowu ty! Skoro znowu na mnie wpadłaś to może byś dała mi swój numer?-spytał ten sam chłopak na którego wpadła wczoraj.
-Jasne,ale jak masz na imię,bo nawet nie zdążyłam tamtym razem zapytać?
-Mówią na mnie Ney,a ty? -odpowiedział.
-Jestem Stella,miło mi Cię poznać-rzekła dziewczyna.
-To podasz mi ten numer,czy będziemy tu stać i się na siebie patrzeć?
-Już ci podaje
Podała mu swój numer,a on jej swój,pożegnali się i poszli w dwie różne strony. Kupiła to co miała kupić i wróciła do domu. Dała cioci zakupy i poszła do swojego pokoju. 'Hmm,jego imię jest jakieś znajome'-rozmyślała Stell. Do jej pokoju wszedł jej brat i zapytał:
-Idziesz z nami na imprezkę do mojego kumpla,czy wolisz zostać w domu?
-Jeszcze się pytasz? Jasne,że idę z wami!
-To się szykuj,bo o 20 wychodzimy-oznajmił Mike.
Stokrotka zobaczyła na budziku,że jest 18:30,więc szybko poszła pod prysznic i stanęła przy szafie, zastanawiając się co się ubrać. Wybrała po półgodzinnym staniu sukienkę składającą się tak jakby z dwóch części: na górze panterka,a na dole mięta i kremowe szpilki z 10-sięcio cm obcasem. Włosy polokowała i zostawiła rozpuszczone,makijaż delikatny,lecz dziewczęcy. Zeszła na dół,gdzie czekali na nią Lola i Michael.
-Ale się odstawiłaś!-Powiedzieli wspólnie.
-Wy, także- rzekła Stell.
Lols była ubrana w czarną sukienkę bombkę i szpile,a Mike niebieską koszule podkreślającą jego niebieskie oczy i czarne spodnie ze skórą na kolanach. Oznajmili cioci,że wychodzą i wrócą jutro,ponieważ będą nocować na imprezie.
-A gdzie mieszka twój kumpel?-zapytała Mike'a siostra.
-Niedaleko, kilka przecznic dalej. A co nóżki zaczynają boleć?
-Nie,ale zaczną jak Cię kopne w dolną część pleców!-syknęła Lolunia.
-Dobra,dobra spokojnie,bo ci żyłka pęknie-odpyskował jej Mike.
-Wy to normalnie jak dzieci w przedszkolu,a nawet gorzej!-wcięła się do ich "rozmowy" Stella.
W końcu doszli do domu kumpla jej brata. Zapukali i po chwili otworzył im znajomy Miśka.
-Siema,stary!-przybił z nim sztamę.
-wchodźcie,ja jestem Sam,a wy to pewnie Stella i Lola?
-Tak,miło nam-powiedziały dziewczyny.
Weszli do środka i ujrzeli przeogromny korytarz. Sam zaprowadził ich do salonu,gdzie czekała ich niespodzianka. A mianowicie chłopak najwidoczniej miał w znajomych pół drużyny Fc Barcelony. Byli tam m.in. Gerard Pique wraz z Shakirą,Marc Bartra,Dani Alves, David Villa i Cristian Tello. Cała trójka stała jak wryta w ścianę. A Sam miał z nich niezłą polewkę.
-Cześć!-powiedzieli piłkarze i piosenkarka.
Gdy Lola,Mike i Stella się otrząsnęli z szoku,odpowiedzieli im jąkając się:
-Cz-e-ść
-Co wy się tak jąkacie? Boicie się nas,czy co?-zapytał rozbawiony Marc.
-Jesteśmy w szoku i tyle. Nie spodziewaliśmy się was tutaj-odpowiedziała Stella,która jako pierwsza się ogarnęła. Po ogarnięciu się pozostałej dwójki zasiedli na wygodnej kanapie. Stell siedziała obok Marca,który jest bardzo uprzejmy i łatwo się z nim rozmawia.
-Jesteś stąd?-zapytał Bartra.
-Nie,z Wielkiej Brytanii,dokładnie z Londynu-odpowiedziała.
-A, od kiedy interesujesz się piłką nożną?
-Odkąd tylko pamiętam mój tato zabierał mnie na mecze i grał ze mną, gdy tylko miał czas.,lecz niestety zmarł gdy miałam 8 lat i grałam sporadycznie,a częściej oglądałam mecze.
-Przykro mi,nie wiedziałem- powiedział Marc.
-Już przywykłam,że taty nie ma w domu-rzekła Stell.
Rozmawiali długo i na wszystkie tematy. Dużo tez wypili, Stella była chyba najbardziej pijana,ponieważ każdy piłkarz uparł się,że postawi jej 2 kolejki i tak jej stawiali. W końcu brytyjka to nie polka mocnej głowy nie ma. Pod koniec już wszyscy byli wstawieni i zaczęli się wydurniać, grali w butelkę. Zaczynali od najmłodszych czyli od Loli. Zakręciła i wypadło na Gerarda. Lola kazała mu wziąć Shakirę na barana i obiec z nią wokół domu,krzycząc: Ja,twój wierny koń zawiozę cię na koniec świata i jeszcze dalej! Pique oczywiście przyjął zakład,ale Shakira nie chciała więc wziął Daniego. Wyglądało to przekomicznie,jeszcze na dodatek obaj byli pijani. Później Brodacz wylosował Stellę i kazał jej przytulić 2 największych przystojniaków i słodziaków na tej imprezie. Stella wstała i podeszła do Marca i go przytuliła i jeszcze uścisnęła Sama. Później przyszła pora na tańce.
Poszli spać dopiero około 3 w nocy.
Rozdział dodaje dzisiaj,ponieważ jutro przez cały dzień mnie nie będzie :) A więc macie taką malutką niespodziankę ;) Mam nadzieje,że się spodoba,ale żeby nie było za słodko i puchato to rozdział 6 dopiero w czwartek albo w piątek :D Jeszcze jedna mała zasada i kończę przynudzanie xd
Czytasz=komentujesz :)
Gdy rano wstała zauważyła,że nie była w swoim łóżku tylko w jakimś innym pokoju.
'Przecież jestem u cioci w Barcelonie-pomyślała Stella- zapomniałam.'
Zwlekła się z łóżka i poszła się wykąpać. Po kąpieli rozejrzała się po jej nowym pokoju. Znajdowały się tam białe meble,łóżko mogące pomieścić z 4 osoby i dwie szafki nocne. Ściany były w kolorze granatowo-bordowym z wielkim herbem FCB na środku ściany nad,którym był napis "Mes Que Un Club. Zeszła do kuchni,gdzie spotkała resztę domowników.
-Cześć,Stell!-przywitali się z nią ciocia,brat i Lola.
-Cześć,wszystkim! Co na śniadanie?-zapytała.
-Naleśniki i płatki na mleku-odpowiedziała Maddie.
-Naleśniczki i sok pomarańczowy-poprosiła Stell.
Zjadła śniadanie i udała się na górę,żeby się rozpakować. Dołączyła do niej Lola.
-Może pójdziemy dzisiaj trochę pozwiedzać,co ty na to?-zapytała.
-Świetny pomysł. Miałam właśnie Ci to zaproponować- zaśmiała się dziewczyna.
- O 14? Może zabierzemy ze sobą Mike'a? Co się będzie nudził sam w domu?
-Jak będzie chciał to może iść z nami-powiedziała jej towarzyszka.
-To się go zapytaj!-rozkazała Lolunia.
-MIKE!-krzyknęła Stokrotka.
-Co się stało?! Czemu drzesz mordę na pół domu? Trupa byś obudziła-powiedział Michael.
-Chcesz iść z nami zwiedzać miasto?-zapytały.
-I tak nie mam nic do roboty-rzekł braciszek Stelli.
Więc o 14 mieli wyjść na miasto,a była dopiero 12:30. Stella poszła obgadać sprawy służbowe związane z klubem.
-Ciociu,możemy pogadać?
-Jasne,a o czym?-zapytała Mad.
-O pracy. Od kiedy mogę zacząć pracę?
-Wiesz co? Takie rzeczy to trzeba z Josepem uzgodnić i z właścicielem klubu. Czyli dopiero za tydzień,a na razie masz wolne-uśmiechnęła się ciotka.
-Dobrze,a właśnie. Ile będzie trwał staż?
-Mąż mi mówił,że dwa miesiące,a później na stałe.
-Aha-rzekła Stell.
Pogadała jeszcze z ciocią na różne tematy i poszła do pokoju,żeby się przygotować do wyjścia. Ubrała się w zwiewną sukienkę i sandałki, ponieważ była bardzo piękna pogoda tego dnia.Rozpuściła włosy i zrobiła lekki makijaż. Nie lubiła się mocno malować. O 14 wyszli z domu i udali się na podbój Barcelony. Zwiedzali wszystkie ważne zabytki i piękne miejsca w mieście. Stella porobiła im trochę zdjęć. Przechodzili akurat obok stadionu Camp Nou. A dziewczyny wypatrzyły zaraz obok centrum handlowe,chciały wejść,ale Michael się nie zgodził. Stell szła zamyślona obok nich,myślała o stażu i rzeczach związanych z pracą. Bała się,że sobie nie poradzi. Ciocia mówiła,że da radę,ale ona nie wierzyła w to. Nagle wpadła na kogoś,jak to ona i się przewróciła.
-Nic ci się nie stało?-zapytał jakiś chłopak w ciemnych okularach.
-Nie,przepraszam,że na Ciebie wpadłam.Niezdara ze mnie-przeprosiła go.
-Nic się nie stało,ja też się zamyśliłem- powiedział z uśmiechem- A,teraz przepraszam,ale muszę już iść. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia-odpowiedziała mu Stella.
Poszli dalej,ale Stelli wydawało się,że skądś go zna,ale skąd? Kto to mógł być? Nie wiedziała.
-To było dobre,żebyś widziała swoją minę jak na niego wpadłaś to byś umarła ze śmiechu-naśmiewali się z niej brat i Lola
-Śmiejcie się,śmiejcie póki możecie,bo ja się zemszczę-sarknęła Stell.
Wstąpili po drodze na boisko,żeby zobaczyć jak grają dzieci. Grały świetnie,a szczególnie taki jeden mały chłopczyk w koszulce z FC Barcelony z 11 na plecach :) Wrócili w końcu do domu. Była już 18. Jak ten czas szybko leci na dobrej zabawie. Zjedli kolację i poszli oglądać telewizję,akurat leciały powtórki meczu Realu Madryt z Barcą. Przyszykowali popcorn,cole i inne przekąski i poszli oglądać. Stella starała się zobaczyć,czy Neymar gra w tym meczu i na szczęście gra. Zaczęło się dziać,2 faule w ciągu kilku minut. Pierwszy faul zaliczył Tello i sfaulował Ronaldo,a drugi Ronaldo sfaulował Messiego.
-Ty stary dziadzie! Ja ci dam faulować mojego Leosia.Jak Cię spotkam to ci ten żel poprzestawiam na tym łbie!-wydarła się Lola.
-Uspokój się! Zachowujesz się jak kibol na meczu Lecha Poznań-skarcił ją Mike.
Na całe szczęście Ney nie został sfaulowany ani razu. Lola zachowuje się jak kibol,Stella rzuca popcornem w telewizor jak strzela bramkę rywal Barcelony,tylko Michael jest spokojny. Mecz zakończył się wynikiem 5:2 dla FCB. Zmęczeni,ale zadowoleni z wygranej klubu poszli spać. Stell zadzwoniła jeszcze do mamy,żeby zdać jej relacje z dwóch dni,wykąpała się i położyła do łóżka. Nie mogła zapomnieć o uśmiechu nieznajomego,który wydawał się jej taki znajomy. Zasnęła.