niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 28

Powoli mijały dwa miesiące od pogrzebu Loli, a Stella wciąż nie mogła uwierzyć. Myślała, że Lola jest gdzieś w domu i zaraz do niej przyjdzie z tym swoim rozbrajającym uśmiechem.  Siedziała cały czas w swoim pokoju, niekiedy wychodząc na spacer z Eleną. Neymar bardzo się troszczył i dbał o swoją dziewczynę. Przynosił jej kwiaty, przytulał kiedy miała załamanie nerwowe. Była mu za to wdzięczna. Niestety jej brat znosił to gorzej. Zamknął się w sobie, nie chciał z nikim rozmawiać. Tylko siedział i kołysał córeczkę. Bardzo bała się o niego.  Musiała z nim porozmawiać i jakoś pocieszyć. Sama nie wiedziała jak.  Poszła do pokoju brata, zapukała i weszła. Siedział na łóżku. Usiadła obok, wzięła jego rękę i powiedziała:
-Wiem, że za nią tęsknisz, ale nie możesz zamykać się w sobie! Ona nie chciała by, żebyś był smutny.
-Rozumiem,ale nie potrafię! Ciągle o tym myślę, obwiniam się! Nie rozumiesz? Gdybym poszedł z Lolą to jeszcze by tu była, przy mnie...
Przytuliła go.  Doskonale go rozumiała. Przechodziła przez to samo po śmierci niby jej ojca. Musiała iść do ginekologa,bo to już 9 miesiąc i może być za niedługo poród. Szła przez kuchnię, gdy nagle złapał ją potworny skurcz. Nie zareagowała, bo nieraz takie skurcze się zdarzają. Była przy drzwiach w kuchni, gdy poczuła jak coś jej cieknie po nogach. 'Nie, no zesikałam się' Na nieszczęście, to nie fizjologia, tylko wody odeszły.
-Mike! -wrzasnęła.
-Co się stało? Czemu stoisz w kałuży?
-Rodzę debilu! A może zrobiłam siusiu co?
Chłopak zabrał małą do samochodu. Stella w między czasie spakowała dokumenty i ubrania do torby. Mogli jechać. Michael jechał jak wariat. Wbiegli do holu. Ekspedientka w informacji zaczęła się pytać o imię, nazwisko ojca dziecka i takie tam. Stell się wkurzyła.
-Proszę pani, ja mam dziecko między nogami, a pani się mnie  kuźwa pyta gdzie pracuje mój ojciec?!
Obok przechodziła położna. Zobaczyła stan Telli. 
-Szybko na porodówkę!
Lekarz przybiegł w 5 minut, kazał położyć się na łóżko i głęboko oddychać. Czuła silne skurcze.  Stell pomyślała:'Urodzę jutro,co za różnica, czy dziś czy kiedy indziej" Zrzuciła nogi z łóżka.
-Panie doktorze, rodzę jutro. Do widzenia-powiedziała.
Pan Stevens nie był zbytnio zadowolony. Położył jej nogi spowrotem i rzekł:
-Przykro mi, ale poród to nie randka, nie można go przełożyć.
Leżała tam cierpiąc i wrzeszcząc na cały szpital. Po 3 godzinach urodziła. Pielęgniarka podała jej pięknego i zdrowego syna. Miał jasną karnację, oczy tatusia i ciemne włoski po mamusi. 'Wygląda jak Marc'
-Julio. Będziesz się nazywał Julio-pogłaskała go po ręce. 
*W tym samym momencie*
Do szpitala wbiegli Neymar z Marciem. Zobaczyli brata Stelli. Zapytali się go, gdzie jest Stella. Powiedział,że na porodówce i zaraz będą ją wywozić na salę. Akurat wyjechała na łóżku. 
-Cześć,Marc podejdź tutaj!
Podszedł. Ujrzał małe niebieskie zawiniątko. W środku był mały chłopczyk, gdy tylko na niego spojrzał, to się zakochał. Cieszył się, ze przynajmniej będzie mógł się opiekować swoim synkiem. Uważał,że Tell nie powinna mu pozwolić,ale na szczęście się zgodziła. Bardzo ją kochał,ale musiał oddać ją innemu. Wiedział, że będzie szczęśliwa. Od tej pory będzie już wszystko dobrze. Neymar stał i patrzył na nich. Uśmiechał się. Miał plany na przyszłe miesiące i lata, które chciał spędzić właśnie z tą roztrzepaną małą dziewczyną. Już planował następny dzień. Wielki dzień. Nie tylko dla dziewczyny,ale też dla niego. Nie mógł się doczekać. 
Mam nadzieję, że się Wam podoba ;) Rozdziały tylko wydają się krótkie :D Do zobaczenia za tydzień :/ Będziecie tęsknić? 




                 Czytasz=komentujesz :)

4 komentarze:

  1. Jezuuuuu! Zajebisty ten rozdział! ♥ przepraszam za przekleństwo, ale nie mam innego określenia :D Naprawdę C U D O *-* Nie mogę się doczekać kolejnego ♥ Będę kurewsko tęsknić :/ Zobaczysz :) wszystko będzie ok :) musi być :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, boskie ♥♥♥ Szkoda, że za tydzień :( Ja będę tęsknić !! :)

    OdpowiedzUsuń