niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 28

Powoli mijały dwa miesiące od pogrzebu Loli, a Stella wciąż nie mogła uwierzyć. Myślała, że Lola jest gdzieś w domu i zaraz do niej przyjdzie z tym swoim rozbrajającym uśmiechem.  Siedziała cały czas w swoim pokoju, niekiedy wychodząc na spacer z Eleną. Neymar bardzo się troszczył i dbał o swoją dziewczynę. Przynosił jej kwiaty, przytulał kiedy miała załamanie nerwowe. Była mu za to wdzięczna. Niestety jej brat znosił to gorzej. Zamknął się w sobie, nie chciał z nikim rozmawiać. Tylko siedział i kołysał córeczkę. Bardzo bała się o niego.  Musiała z nim porozmawiać i jakoś pocieszyć. Sama nie wiedziała jak.  Poszła do pokoju brata, zapukała i weszła. Siedział na łóżku. Usiadła obok, wzięła jego rękę i powiedziała:
-Wiem, że za nią tęsknisz, ale nie możesz zamykać się w sobie! Ona nie chciała by, żebyś był smutny.
-Rozumiem,ale nie potrafię! Ciągle o tym myślę, obwiniam się! Nie rozumiesz? Gdybym poszedł z Lolą to jeszcze by tu była, przy mnie...
Przytuliła go.  Doskonale go rozumiała. Przechodziła przez to samo po śmierci niby jej ojca. Musiała iść do ginekologa,bo to już 9 miesiąc i może być za niedługo poród. Szła przez kuchnię, gdy nagle złapał ją potworny skurcz. Nie zareagowała, bo nieraz takie skurcze się zdarzają. Była przy drzwiach w kuchni, gdy poczuła jak coś jej cieknie po nogach. 'Nie, no zesikałam się' Na nieszczęście, to nie fizjologia, tylko wody odeszły.
-Mike! -wrzasnęła.
-Co się stało? Czemu stoisz w kałuży?
-Rodzę debilu! A może zrobiłam siusiu co?
Chłopak zabrał małą do samochodu. Stella w między czasie spakowała dokumenty i ubrania do torby. Mogli jechać. Michael jechał jak wariat. Wbiegli do holu. Ekspedientka w informacji zaczęła się pytać o imię, nazwisko ojca dziecka i takie tam. Stell się wkurzyła.
-Proszę pani, ja mam dziecko między nogami, a pani się mnie  kuźwa pyta gdzie pracuje mój ojciec?!
Obok przechodziła położna. Zobaczyła stan Telli. 
-Szybko na porodówkę!
Lekarz przybiegł w 5 minut, kazał położyć się na łóżko i głęboko oddychać. Czuła silne skurcze.  Stell pomyślała:'Urodzę jutro,co za różnica, czy dziś czy kiedy indziej" Zrzuciła nogi z łóżka.
-Panie doktorze, rodzę jutro. Do widzenia-powiedziała.
Pan Stevens nie był zbytnio zadowolony. Położył jej nogi spowrotem i rzekł:
-Przykro mi, ale poród to nie randka, nie można go przełożyć.
Leżała tam cierpiąc i wrzeszcząc na cały szpital. Po 3 godzinach urodziła. Pielęgniarka podała jej pięknego i zdrowego syna. Miał jasną karnację, oczy tatusia i ciemne włoski po mamusi. 'Wygląda jak Marc'
-Julio. Będziesz się nazywał Julio-pogłaskała go po ręce. 
*W tym samym momencie*
Do szpitala wbiegli Neymar z Marciem. Zobaczyli brata Stelli. Zapytali się go, gdzie jest Stella. Powiedział,że na porodówce i zaraz będą ją wywozić na salę. Akurat wyjechała na łóżku. 
-Cześć,Marc podejdź tutaj!
Podszedł. Ujrzał małe niebieskie zawiniątko. W środku był mały chłopczyk, gdy tylko na niego spojrzał, to się zakochał. Cieszył się, ze przynajmniej będzie mógł się opiekować swoim synkiem. Uważał,że Tell nie powinna mu pozwolić,ale na szczęście się zgodziła. Bardzo ją kochał,ale musiał oddać ją innemu. Wiedział, że będzie szczęśliwa. Od tej pory będzie już wszystko dobrze. Neymar stał i patrzył na nich. Uśmiechał się. Miał plany na przyszłe miesiące i lata, które chciał spędzić właśnie z tą roztrzepaną małą dziewczyną. Już planował następny dzień. Wielki dzień. Nie tylko dla dziewczyny,ale też dla niego. Nie mógł się doczekać. 
Mam nadzieję, że się Wam podoba ;) Rozdziały tylko wydają się krótkie :D Do zobaczenia za tydzień :/ Będziecie tęsknić? 




                 Czytasz=komentujesz :)

Info

1. Informacja:

      Mam do was pytanko :) Czy chcecie, żeby rozdział 28 pojawił się dzisiaj,a 29 dopiero za tydzień? Czy wolicie 28 za tydzień? Idę do szpitala, a tam nie wiem czy będzie wifi ;/ Ale jak będzie to postaram się tam napisać rozdział i wam wysłać :) Co wy na to? ;)

2. Ogłoszenie:
Szukam admina/adminki na stronkę o Neymarze ;) Jest ktoś chętny? Jak tam tak to tu macie link: https://www.facebook.com/pages/Nie-ma-to-jak-Neymar-Jr/1558710507683753 Pytania, na które musicie odpowiedzieć są w przypiętym poście na górze stronki. Zgłoszenia przyjmuje na priv stronki i na E-mail (jest podany ) Ktoś chętny? :)
Czas nieokreślony ;)


Na osłodę dnia gifki *-* 






Rozdział 27

W związku z tym,ze od poniedziałku mnie nie będzie to rozdział 28 pojawi się dopiero za tydzień. Przykro mi :) Mam nadzieję,że za ten mnie nie zatłuczecie :) Miłego czytania ;) Komentujcie,bo to naprawdę dodaję energii na pisanie :)

*5 miesięcy później* 
Stella i Neymar znów są razem i wszystko dobrze się między nimi układa. Dziewczyna była już na kilku wizytach u ginekologa.  Dowiedziała się, że to chłopiec. Ney i Marc, z którym się przyjaźniła bardzo się cieszyli.  Już zaczęli nawet kupować ubranka. Lola spodziewała się porodu za 2 tygodnie. Miała urodzić dziewczynkę. Pewnego grudniowego dnia wyszła z domu na spacer, tak jak polecił jej lekarz.  Szła obok pomnika w parku. Nagle przeszły ją dreszcze. Postanowiła jednak iść dalej. Poczuła jak jakaś ręka łapię ją za ramię i gdzieś ciągnie. Próbowała się wyrwać,lecz tek ktoś był silniejszy. Chciała kopnąć porywacza w kostkę,ale nie udało się.  Zaciągnął przestraszoną Lolę do jakiegoś magazynu na obrzeżach obok lasku. Popchnął ją na ścianę. Uderzył ją z całej siły w skroń. Upadła. Jej oprawca na chwilę wyszedł zamykając drzwi. Zadzwoniła do Stelli:
-Lola?! Gdzie ty jesteś tak długo!
-Proszę pomóż mi,bo inaczej mnie zabije!-szepnęła. 
-Co ty gadasz? Gdzie jesteś?! -powiedziała Stell.
-W starym magazynie w parku pod lasem,szybko!
Rozłączyła się,bo wariat wrócił. Podszedł do niej i ukląkł. Spojrzał jej w twarz.
-Jesteś bardzo ładna,szkoda,że muszę Cię zabić-rzekł. 
-Dlaczego?Po co to robisz?-spytała się.
-Bo lubię zabijać,jestem psycholem! Żegnaj paniusiu!
Jeszcze raz walnął w jej skroń. Z kieszeni wyjął nóż i szybkim ruchem wbił jej w serce. Uciekł,gdy usłyszał syreny policyjne.  Leżała na ziemi i modliła się o uratowanie jej dziecka. Nie chciała żyć,ale Elena musi przeżyć. Bicie serca zaczynało powoli cichnąć. Słyszała głosy wokół siebie i poczuła ból w podbrzuszu. Ratowali jej córeczkę. Mała będzie żyła,a ona odejdzie szczęśliwa z wiarą,że Tella zajmie się jej dzieckiem.  Umarła. 
*Stella*
Gdy tylko dojechała na miejsce od razu pobiegła do magazynu w którym była Lola. Usłyszała płacz dziecka. Chwila....Dziecka?! Wbiegła do budynku. Na ziemi leżała Lola. Cała we krwi i nieżywa. 
-Nie! To nieprawda!-krzyknęła.-Ona żyje,jest tylko nieprzytomna!
-Przykro mi, ale pani przyjaciółka niestety odeszła, proszę zająć się dzieckiem-powiedział jeden z pielęgniarzy.
Wzięła malutkie zawiniątko z rąk mężczyzny. Ujrzała małą dziewczynkę, miała brązowe oczy Mike'a i blond włosy Loli. Była prześliczna. 
-Zaopiekuję się Tobą,obiecuje! A teraz trzeba Cię zabrać do domu,ale najpierw pokażemy tacie jego córeczkę-rzekła i wyszła z budynku. Mike siedział w aucie. Zobaczył idącą Stellę,wysiadł. 
-Co z Lolą?! Gdzie ona jest?!
-Michael,przykro mi, ale...
-Nie!!-krzyknął i pobiegł do budynku. Chciała biec za nim,ale musiała zająć się Eleną. Za jakąś minutę wyszli ratownicy, niosąc noszę zasłonięte białą płachtą.
Brat jechał w karetce,a ona zadzwoniła po Neya,żeby ją zawiózł do szpitala. Po jakiś 20 minutach dotarł na miejsce. O nic nie pytał. Najwidoczniej sam się domyślił. Na widok Eleny zaświeciły mu oczy. Już wiedziała,że na pewno będzie pomagał przy opiece nad nią. Wsiedli do samochodu i pojechali. W sali przyjęć czekał Mich. Ukrywał twarz w dłoniach. Na ich widok podniósł się do góry. 
-Policja złapała tego mordercę,nie zgadniecie kto to był! Mike Shinoda z Linkin Park,jak mogłem nie zauważyć,ze on może chcieć zranić Lolę! To moja wina,ze ona nie żyje, gdybym bardziej jej pilnował!
-To nie jest w żadnym stopniu twoja wina! To on ją zabił, nie ty-oznajmiła Stell. 
-Może masz rację, Lols na pewno chciałaby, żebyśmy byli szczęśliwi,a nie smutni,więc nie kłóćmy się.
Zgodziła się z bratem, poszła do pomieszczenia, w którym leżała jej siostra,bo tak mogła ją nazywać. Leżała na łóżku,opatulona w białe prześcieradło. Jej włosy były umyte,nie było już śladu krwi. Podeszła do niej. Ujęła jej rękę. 
-Dziękuję,ci za to, że  zawsze byłaś wtedy kiedy Cię potrzebowałam. Nigdy mnie nie opuściłaś. Ja natomiast zawiodłam, powinnam przyjechać szybciej,zrobić coś,ale się spóźniłam,przepraszam. Obiecałaś mi kiedyś,że mnie nigdy nie zostawisz i co? Zostawiłaś. Nie jestem zła. Wybaczam ci i mam nadzieję, że ty mi tez wybaczysz,żegnaj! Kocham Cię i zawszę będę-powiedziała,uściskała po raz ostatni jej rękę i wyszła.
Skierowała się w stronę wyjścia. Zawołała Neymara. Michael musiał zostać. Poprosił ją o zabranie Eleny do domu. Gdy dojechali zanieśli małą do jej pokoiku i poszli,żeby ogłosić smutną nowinę Maddie i Josepowi. Madeline się rozpłakała,Josep tylko był zaszokowany. Musiała iść załatwić sprawy pogrzebowe. Poszła do pobliskiego domu pogrzebowego. Ustaliła,że pogrzeb odbędzie się we wtorek o godzinie 13:15. Po wszystkim poszła wziąć długą kąpiel. Neymar mógł zostać u niej, więc położyła się obok niego i zasnęła. Miała koszmary o tym, że to ona zginęła, A Lola z Neyem i reszta  płacze nad jej ciałem. Ney przytulał ją, gdy się rzucała na łóżku. Około 2 w nocy udało jej się usnąć.
                                    Czytasz=komentujesz :)
                     

czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 26

Biegł za Neymarem, żeby wszystko wyjaśnić. Złapał go za ramię i odwrócił go siłą. Na jego policzkach były łzy. Zdziwił się.
 -Czego chcesz?! Masz to czego chciałeś, więc mnie zostaw!
 -Ney, ja Ci muszę coś wyjawić!-opowiedział mu całą prawdę i to dlaczego przytulał się do Stelli. 
Neymar wpadł w straszną wściekłość. Wręcz rzucił się na Marca. Chłopak miał na tyle szczęścia, że obok przechodził pielęgniarz. Odciągnął Neymara od niego. Odszedł od byłego Stell na bezpieczną odległość.
 -Ona mi wybaczyła! Jesteśmy przyjaciółmi!-krzyknął. 
-Zamknij się! Już nie jesteś moim kumplem!-rzekł i ruszył w stronę sali 711.
 Akurat wychodziła Lola. Spojrzała na niego jak na karalucha. Zaraz po niej wyszła Alex.
 -O, Neymar! Za mną i to już! Pomaszerował za nią bez słów. Weszli do jej gabinetu. Odwróciła się w jego stronę, podeszła do niego, uniosła rękę i uderzyła go z całej siły w nos. Cofnął się do tyłu. 
-Za co to do cholery jasnej było?
! -Za zranienie mojej przyjaciółki, gnojku! Jak mogłeś?! W takiej chwili ją zostawić! 
-Przepraszam! -Ją przepraszaj, a nie mnie! No już! Na co czekasz?!
 Wyszedł czym prędzej, żeby nie zarobić drugi raz. Zapukał do drzwi i wszedł do środka. Stella leżała na łóżku i wpatrywała się w sufit. Podszedł do niej, usiadł i złapał ją za rękę. Odwróciła głowę w jego stronę. Jej oczy rozbłysły.
 -Ney? Co tu tu... 
-Nic nie mów-pocałował ją. Całował dziewczynę długo i namiętnie. Musiał nadrobić stracony czas. Gdy się od siebie odsunęli zapytała: 
-A co z Bruną? Całowałeś ją, a później widziałam was w parku 
-To ona mnie całowała, a w parku sie kłóciliśmy dopóki na nas nie wpadłaś. Chciałem cię zatrzymać, ale uciekłaś. Pokaż mi swoje ręce.
 -Po co? 
-Chcę zobaczyć ile razy mnie było kiedy mnie potrzebowałaś! 
Niechętnie podała mu rękę. Zobaczył dwie podłużne blizny. Momentalnie łzy pociekły mu po policzkach 
-Nigdy więcej tego nie rób! Obiecaj mi, że już nie weźmiesz żyletki do ręki, obiecujesz? -Tak, a zostaniesz ze mną? -Na zawsze Leżeli przytuleni na wąskim szpitalnym łóżku. Stella była szczęśliwa jak nigdy przedtem. W objęciach ramion Neya zasnęła.

Przepraszam,ze taki krótki :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)                Czytasz=komentujesz :)

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 25

*Perspektywa Stelli*
Nie wiedziała dlaczego jej chłopak zemdlał. Wystraszył się? Nie. Na pewno jest zmęczony po treningu. Zawołała kogoś,żeby go ocucił. Przybiegł jej brat. Przywalił mu z liścia. Marc od razu się wybudził. Poprosiła brata o wyjście. Niechętnie wyszedł z pomieszczenia. Zostali sami. Bartra podniósł się z ziemi i podszedł do łóżka. Był jakoś dziwnie zdezorientowany. Musiała się go zapytać o co chodzi.
-Czemu się na mnie tak dziwnie patrzysz?
-Ty nazwałaś mnie "kochanie" dlaczego? Nie jesteśmy razem! Nienawidzisz mnie przecież! Byłaś z Neymarem,a przeze mnie on z tobą zerwał!
-Nie,co ty gadasz! To przez Neymara zerwaliśmy! On mnie zgwałcił, a ty zerwałeś ze mną! Teraz przyszedłeś,bo pewnie zrozumiałeś swój błąd,tak?
-Tak..Nie.. Ja już nic nie rozumiem! To ja cię zgwałciłem! Nie rozumiesz?! Ja skłamałem Neymarowi,ze niby zaciągnęłaś mnie do toalety! Ze mną jesteś w ciąży!-krzyczał,krążąc po sali.
-To nieprawda! Ney jest ojcem tego dziecka,nie ty!-rozpłakała się.
Chłopak nie mógł dalej słuchać. Wstał,popatrzył na Stellę i powiedział:
-Jak się opamiętasz,to mnie zawołaj,będę na korytarzu-i wyszedł.
Patrzyła jak zatrzaskują się za nim drzwi,nie wiedziała dlaczego odszedł. A może to co mówił to prawda? Nie, na pewno nie. On by jej tego nie zrobił. Do miejsca, w którym się znajdowała weszła Alexandra.
-Muszę cię zabrać na badanie,a później czas na odwiedziny,ok?-wzięła wózek spod ściany.
-Dobrze,a jakie badania?
-Pobieranie krwi i różne takie,jak wszystko dobrze pójdzie to jutro cię stąd wypuścimy-powiedziała lekarka.
Wywiozła ją z pomieszczenia. Na korytarzu zobaczyła Marca,Lolę i Mike'a. Chcieli z nią porozmawiać,ale Alex im nie pozwoliła. Poszła,a Stell pojechała do izby,w której pobierali krew. Pomogła jej usiąść na fotelu. Jakaś pielęgniarka spryskała jej rękę spirytusem i wyciągnęła z szuflady biurka igłę i strzykawkę. Wbiła jej w przedramię. Gdy zobaczyła krew,nagle wszystko jej się przypomniało. Gwałt,ciąża, zerwanie i próba samobójcza. Wiedziała,że to Marc jej to zrobił,a Ney nadal jest chamem. Al zauważyła łzy pojawiające się w jej oczach. Podeszła do niej i ją przytuliła. Po 15 minutach badania się skończyły,pojechała wraz z przyjaciółką do jej gabinetu. Tam opowiedziała jej całą historię.
-Czy to możliwe,żebym myślała,że to Ney jest wszystkiemu winien?
-Tak,to się nazywa szok samobójczy, utrata krwi,dużej ilości spowodowała,że mózg poprzestawiał niektóre informacje w twojej głowie-oznajmiła.
Dziewczyna Tello opowiedziała o tym co jej powiedział Bartra. Nie wierzyła w to,ale przecież widziała jak na nią patrzył. Jakby utracił coś,co kochał. Poprosiła ją o przewiezienie z powrotem na salę. Zawołała Bartre do środka.
-Przypomniałaś sobie,tak? Posłuchaj,ja chciałem Cię przeprosić,nie wiem dlaczego to zrobiłem! Bylem zazdrosny i może dlatego,nie wiem-zaczął się tłumaczyć.
-Nie tłumacz się,doktor Javier mi powiedziała o waszej rozmowie, to prawda,że skłamałeś o zakładzie?
-Tak
-To dlaczego mi tego nie powiedziałeś? Zraniłeś mnie wtedy i to bardzo! A ten gwałt? Chciałeś pokazać,ze co? Że jestem twoja?!
-Nie,nie! Chciałem.. sam nie wiem! Coś mi odwaliło! Przepraszam! Wybacz mi!-upadł na kolana.
-Dobrze,wybaczam ci! Dla dobra dziecka,ono musi mieć ojca.
-Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Nie będziemy razem,będziemy przyjaciółmi,chcesz?
-Nie chce być twoim przyjacielem,chcę być kimś więcej,ale wiem,że to niemożliwe,bo kochasz kogoś innego! On cię nie kocha,uwierz mi!
-Wiem,że mnie nie kocha! Widziałam jak kilka godzin po zerwaniu obściskiwał się z jakąś dziewczyną-powiedziała i rozpłakała się.
-Widziałem ją,to jego była Bruna Marquezine. Jak widać wciąż coś go ciągnie do niej! Nie płacz mała,nie warto!-przytulił ją.
O dziwo, w jego ramionach czuła się bezpiecznie. Po tym jak ją skrzywdził. Nie sądziła,że to możliwe, a jednak.
-Kocham cię,Stello!
-Marc,ja ci mogę zaoferować tylko przyjaźń,przepraszam!
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina. Rozumiem i wystarczy mi to!
*Na korytarzu*
Do szpitala wszedł Neymar. Udał się do sali,w której leżała jego była. Musiał z nią porozmawiać. Nie patrząc się na nic wszedł do środka. To co tam ujrzał zaszokowało go. A mianowicie Stella leżała na łóżku,a do niej przytulał się Marc Bartra.
-Jednak to prawda? Jesteś z nim? Po co ja tu przyszedłem!
Stell chciała go zatrzymać,ale nie zdążyła. Jej nowy przyjaciel wybiegł za nim.

Mam nadzieję,ze się wam spodoba :*
                 Czytasz=komentujesz :)

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 24

*W szatni piłkarzy Fc Barcelony*
-Chłopaki! Mam szokująca wiadomość!-wbiegł Gerard Pique.
-Gadaj co jest tą 'szokująca' wiadomością?-rzekł Munir.
-Byłem dzisiaj z Shakirą w szpitalu i widziałem jak Stellę przywożą na noszach, była cała zakrwawiona!
-Może wypadek?-powiedział przerażony Sergi.
-Nie sądzę, spytałem się jej lekarza i dowiedziałem się, że próbowała popełnić samobójstwo!-oznajmił.- Neymar, Ciebie to też dotyczy! Nie widziałeś jak się okaleczała? W końcu to twoja dziewczyna!
-To już nie jest moja dziewczyna! Zasłużyła na to po tym jak mnie zdradziła-krzyknął i wyszedł z pomieszczenia. Reszta została i rozmawiała o tym co się dowiedziała. Piłkarze nie wierzyli, że ich przyjaciółka mogła zdradzić Neya. Tylko jedna osoba nie brała udziału w dyskusji. Był nią Marc. Wiedział, że przez niego to zrobiła. Bardzo żałował, że wyrządził jej taką krzywdę. Postanowił pojechać do szpitala. Wstał i poszedł do trenera. Ten zgodził się na wyjście Bartry z treningu. Wsiadł do swojej terenówki. Udał się w stronę ulicy, na której znajdował się szpital. Nie jechał długo. Po jakiś 10 minutach był pod budynkiem. W informacji dowiedział się,że dziewczyna leży w sali 711. Ruszył w kierunku pomieszczenia. Pod salą zastał jej przyjaciółkę i brata. 'To będę miał przerąbane'-pomyślał i miał rację. Lola, gdy go tylko ujrzała chciała się na niego rzucił,lecz powstrzymał ją Mike. Wykrzykiwała do niego różne bluźnierstwa,a on nie protestował. Zasłużył na to. Michael nie wiedział o co chodzi.
-Lola, czemu na niego krzyczysz? Co on zawinił?-zapytał.
-To przez niego Stell jest tutaj! Gdyby nie Bartra nie wylądowała,by tutaj-krzyknęła wściekła.
Mason jak to usłyszał zrobił się czerwony, podszedł do Marca i uderzył go w nos.
Chłopak upadł na ziemię.
-Ja żałuje tego,co zrobiłem twojej siostrze,nie wiem dlaczego,byłem zazdrosny o to,że kocha Neymara,a nie mnie!-tłumaczył się piłkarz.
-I dlatego ją zgwałciłeś.... ups-wymsknęło się Loli.
-Co?! Ty gnoju! Jak mogłeś! Zabiję cię!-krzyknął jej chłopak.
Zaczął podchodzić do piłkarza z miną mordercy, chwycił go za przód koszulki i walnął z całej siły w jego szczękę. Chłopak próbował się bronić,ale nie miał szans z zezłoszczonym bratem Stelli. Nagle na korytarz wbiegła Alex zaalarmowana przez Lolę. Rozdzieliła dwójkę bijących się mężczyzn.
-Co wy wyprawiacie! Jest tu ktoś z rodziny? Ojciec,matka?-zapytała.
-Brat,ale mogę zadzwonić po mamę,mam to zrobić?
-Tak,poproszę,a ciebie Marc poproszę ze mną do gabinetu!
Pomaszerował za panią doktor do jej małego gabineciku. Usiadł w fotelu i wyczekiwał na to co ma do powiedzenia lekarka.
-Na ciele panny Guardiola są ślady gwałtu,a słyszałam kawałek rozmowy między panem a bratem tej dziewczyny i wiem,że to ty ją zgwałciłeś,to prawda?
-Tak,ale bardzo tego żałuję!
-Widać to po tobie. Z innego powodu,byś tu nie przyszedł,ale do sedna sprawy! Stella jest w ciąży i prawdopodobnie ty jesteś ojcem dziecka-oznajmiła.
-Co? Jak?-był zaszokowany tą informacją.
-Chcę wiedzieć czy będziesz chciał być ojcem,bo ona może oddać je do adopcji albo usunąć jak uda się ją wybudzić ze śpiączki
-Tak,chcę! Musze z nią pogadać,przeprosić ją i błagać i wybaczenie! Mogę już iść?
-Tak
Wyszedł z gabinetu,był zszokowany tym,że jest ojcem. Musiał porozmawiać ze Stellą. Kochał ją, a przez to,że był chorobliwie zazdrosny stracił ją. Skłamał o tym zakładzie. Nie powiedział prawdy Neyowi,bo co mu miał powiedzieć? To,że zakochał się w jego dziewczynie? Nienawidził siebie za to,że zgwałcił swoją ukochaną. Pewnie już mu nie wybaczy. Nagle na korytarzu zapanowało poruszenie.
-Wybudziła się! Wybudziła!-krzyczał Michael.
Z pokoju nastolatki wyszła Alexandra.
-Stella pyta się,czy jest Marc,o jesteś! Możesz do niej wejść
Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Szedł jak na ścięcie głowy. Pierwszy raz się tak bał. W pomieszczeniu zobaczył leżąca na łóżku Tellę. Na jego widok rozpromieniła się.
-Marc,kochanie!
Zemdlał.

Czytasz=komentujesz :)

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 23

Podczas czytania polecam tą piosenkę: https://www.youtube.com/watch?v=DT92VVDJwNE Enjoy :)

Wynik: pozytywny
'Nie, to niemożliwe!' Myślała Stella. Wyszła z łazienki, w pokoju czekała na nią Lola. Rzuciła się na na nią z płaczem. Jej przyjaciółka od razu domyśliła się o co chodzi. Mocno przytuliła Stellę. Obiecała jej, że pomoże przy dziecku i nie zostawi Telli nigdy samej. Stell nie wiedziała już co robić. Musiała komuś o tym powiedzieć, ale bała się reakcji. Postanowiła nikomu nie mówić.
-Lols, a co z twoim dzieckiem?
Dobrze, ostatnio byłam u ginekologa, dziecko już widać-pokazała jej zdjęcia- Mike mi bardzo pomaga
- Cieszę się z twojego szczęścia-uśmiechnęła się smutno- Chciałabym, żeby Neymar taki był
Opowiedziała o tym co wczoraj widziała jak wracała z treningu. Stain była oburzona.
-A on cię oskarża o zdradę! Sam co dopiero zerwał, a już znalazł nową panienkę, która jest sto razy gorsza od ciebie!
-Proszę nie rozmawiajmy o tym, mam już tego dosyć!
Wstała i wyszła trzaskając drzwiami. Szła przed siebie, nie patrząc gdzie idzie. Doszła do pobliskiego parku. Była pora kiedy wszyscy wybierali się na randki. Widziała wiele par całujących się i uśmiechających do siebie. Nie mogła na to patrzeć. Nagle wpadła na dwójkę ludzi. Podniosła się z ziemi i ujrzała coś czego nie chciała widzieć. Przed nią stał Ney z jakąś brunetką.
-Ty świnio! Już znalazłeś nową lasię?!-spoliczkowała go i uciekła.
Biegła nic nie widząc przez spływające po jej policzkach łzy. Wbiegła do domu i zamknęła się w toalecie. Postanowiła wziąć długą kąpiel. Nalała wody do wanny. Rozebrała się i weszła. Myślała nad wszystkim co ją spotkało. Nie wiedziała w czym zawiniła. Zauważyła, że na rogu leży żyletka. 'Co mi szkodzi? I tak mnie nikt nie potrzebuje' z tą myślą podcięła sobie żyły.
* W tym samym momencie*
-Stella! Otwórz drzwi do cholery!-krzyczał Michael.
W końcu wyważył je i wszedł do środka. To co zobaczył przeraziło go. Jego siostra leżała w wannie pełnej krwi z podciętymi żyłami.
-Lola! Dzwoń na pogotowie! Szybko!- krzyknął.
Po 10 minutach przyjechała karetka. Zabrali ją do szpitala. W holu czekała Alexandra.
-Z drogi! Na oiom z nią!-wołała.
Przewieźli Tell do pomieszczenia i zajęli się reanimacją. Lekarze nie widzieli szansy na przeżycie dziewczyny.


 Idę się schować pod łóżko,bye :*

Czytasz=komentujesz :)

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 22

Podczas czytania polecam włączyć tą piosenkę: http://www.youtube.com/watch?v=-2U0Ivkn2Ds Miłego czytania :) 

-Musimy pilnie porozmawiać,panno Guardiola
Nie kochanie, Stell tylko Guardiola, bardzo bała się tego co ma jej do powiedzenia jej chłopak.Jednak się zgodziła na rozmowę. Poszli na górę do jej pokoju,żeby móc porozmawiać w ciszy. Neymar odwrócił się do niej plecami. Po chwili milczenia powiedział:
-Jeśli mnie nie kochałaś to mogłaś mi powiedzieć,a nie mnie zdradzać! Po co to wszystko było,co? Zrobiłaś ze mnie swoją zabawkę na 5 minut i jak ci się znudziła to poszłaś do innego tak?-odwrócił się do niej z wściekłością w oczach.
-Nie,Ney to nie tak jak....
-Myślę?!! To chciałaś powiedzieć? Marc mi wszystko powiedział! Jak przyszłaś do niego po treningu i zaciągnęłaś go do toalety! Jesteś nic nie warta,rozumiesz to? Dla mnie już nie istniejesz! Między nami wszystko skończone,to koniec!
-Neymar,daj mi wytłumaczyć,błagam! On mnie zgwałcił,a Ciebie musiał okłamać-płakała,klęcząc na podłodze.
-Nie wierzę w to,nie wierzę już w nic! Nie odzywaj się do mnie,nie dzwoń,nie pisz! Na treningi przychodź,ale nie licz na to,ze się do Ciebie odezwę! Żegnaj!
I wyszedł. Zaczęła szlochać,nie mogła się uspokoić. 'Jak on mógł mi to zrobić,no jak? Przecież go kocham, a nie Marca! ' Usłyszała,ze ktoś otwiera drzwi do pomieszczenia,odwróciła się,myślała,że to Brazylijczyk,ale to była Lola. Od razu zauważyła stan jej przyjaciółki. Pomogła jej wstać i zaprowadziła ją do łóżka.
-Misia,co się dzieje? Widziałam jak stąd wychodzi twój chłopak,był wściekły
-To już nie jest mój chłopak!-znowu się rozpłakała.
-Ej,nie płacz! Opowiadaj co się stało,ale to już!-poleciła jej Lols.
Opowiedziała jej co się wydarzyło,po treningu i przed chwilą. Jak to usłyszała jej przyszywana siostra to wstała i już chciała wychodzić,ale zatrzymała ją Stella. Zapytała się, gdzie lezie,a ta odpowiedziała:
-Idę zabić gnoja,który zranił moja siostrę!
-Oh,ty mój kochany głupku co ja bym bez Ciebie zrobiła!-przytuliła swoją przyjaciółkę i poszła spać. W nocy śniły jej się koszmary. Nie mogła zasnąć. Udało jej się to dopiero o 3 nad ranem. Rano wstała,ubrała się i poszła na trening. Unikała każdego piłkarza,a oni nie wiedzieli dlaczego. Na szczęście się szybko wszystko skończyło i mogła wracać do domu. Po drodze jak wracała swoim audi to zobaczyła Neymara, który obściskiwał jakąś brunetkę. 'A to cham' Łzy momentalnie pociekły po jej policzkach. Nawet nie wiedziała jak dotarła do domu. Wbiegła do salonu,minęła zdziwionego Mike'a i pobiegła na górę do łazienki. Stanęła przed lustrem i popatrzyła na swoją twarz. 'Co ona ma czego ja nie mam?' Nagle ogarnęła ją taka wściekłość,że walnęła pięścią w lusterko. Patrzyła zafascynowana na spadające kawałki szkła. Uklękła i wzięła kawałek do ręki. Przejechała po nadgarstku. Poczuła uwalniające się z jej ciała złość,smutek . Zrobiła jeszcze kilka kresek i wyszła z toalety uprzednio zawiązując bandaż. Rodzicom powie,że się potknęła. Nie czuła się zbyt dobrze. Zwymiotowała na dywan. Akurat obok przechodziła Lolunia. Pomogła jej posprzątać. Kazała jej się położyć. Zasnęła. Znowu miała koszmary.
*Następny dzień*
Nadal czuła się okropnie. Krążyła między pokojem,a łazienką. Zadzwoniła do szefa,ze jej nie będzie,bo się źle czuje. Nie miał pretensji. Wysłała Lolę do apteki po test ciążowy. Wolała się upewnić, czy nie zaszła w ciążę z tym dupkiem. W końcu on się nie zabezpieczył. Po jakiś 15 minutach wróciła jej przyjaciółka z mała reklamówką.
-Wzięłam dwa na wszelki wypadek, ok?
Stell poszła do toalety. Zrobiła to co tam napisano i odczekała 15 sekund. Gdy zobaczyła rezultat,nogi się pod nią ugięły. Wynik: pozytywny.

Na wszelki wypadek schowam się pod łóżko :) Enjoy and I hope you don't kill me :D
Czytasz=komentujesz :)

środa, 5 listopada 2014

Rozdział 21

Podczas czytania polecam włączyć tą piosenkę: http://www.youtube.com/watch?v=f7KCn-9i8us Miłego czytania :) 


  Była środa,więc nie było mowy o czasie wolnym. Rano zadzwonił do niej szef ze stadionu i spytał czy może już wracać do pracy. Była dopiero 9,a na stadionie miała pojawić się o 11 na treningu chłopaków. Wróciła do domu,by się przebrać uprzednio żegnając się z Neymarem.  Zastała w domu prawie wszystkich domowników. 
-No kogo to moje piękne oczy widzą,hmm?-przywitał się z nią brat i ją przytulił.
-Czegoś się nawciągał? A może nowa dziewczyna tak na ciebie działa?-spytała. 
-Nie mędrkuj się,ja przynajmniej bywam w domu-odpyskował Mike. 
Najbardziej zadowolona okazała się Madeline. Od razu zaciągnęła ją na górę na tzw. "Babskie pogaduchy" Oczywiście Stell wiedziała o co jej mamie chodzi. Nie chciała tej rozmowy.
-No,stokrotko! Opowiadaj o przeżyciach minionych nocy i nie blefuj! 2 dni byś u Neya bez powodu nie siedziała!-zaśmiała się. 
-No dobra! Był pierwszy raz,ale zabezpieczyliśmy się! 
-Mam nadzieję,bo czy ja Ci wyglądam na babcię? 
-Wiesz,że będziesz babcią?-uniosła brew do góry. 
-Cicho! Jeszcze się mentalnie nie przygotowałam na zmienianie pieluch! A znając dzisiejsza młodzież to będę ja wszystko robić-naburmuszyła się mama. 
-Oj,nie przesadzaj ty moja staruszko kochana!-pocałowała ją w polik i poszła. 
-Czy ty powiedziałaś,że ja jestem stara?!-po 5 minutach skapowała. 
Zabrała swoją torbę i wyszła z mieszkania. Po jakiś 10 minutach była na miejscu,przed wejściem spotkała wroga numer 1,czyli Marca. Przeszła obok niego z podniesioną głową. On tylko uśmiechnął się pogardliwie. Nie miała nerwów na tego człowieka. Weszła do swojej prywatnej przebieralni i ubrała uniform. Po drodze złapał ją  Sandro Rossel. Powiedział,że ma wygonić piłkarzy z szatni. Jak jej powiedziano tak zrobiła. Gdy tylko otworzyła drzwi  chłopaki się na nią rzucili oprócz Bartry. Pique ją obściskiwał,a Messi jak na kurdupla miał wiele siły w rękach. Powiedziała im,że szef kazał iść na boisko. Niechętnie poszli. Trener na jej widok się ucieszył,podszedł do niej i ją uściskał. Trening został rozpoczęty. Piłkarze dostali niezły wycisk. Biegali za piłką,wygłupiali się. Najbardziej Lionel z Neyem. Neymar nosił Leo na barana,a ten rzucał pięciogroszówkami w zawodników przeciwnej drużyny. Nie było to miłe,ale za to zabawne. Po 4 godzinach katorgi i zabaw trening dobiegł końca i zawodnicy mogli się iść przebrać. Stella wykorzystała okazję i też się przebrała. Wracała drogą obok schowka na miotły i różne przybory do sprzątania i  poczuła, że ktoś ją chwyta za ramię i wciąga do ciemnego pomieszczenia, dostała silny cios w twarz, upadła, była przerażona tym, co się dzieje. Napastnik podniósł ją, przyparł do ściany, przydusił. Płakała, błagała tego… kogoś, żeby nic jej nie robił.
- Proszę… proszę… nie…- wydusiła z siebie, gdy poczuła, że gwałciciel zdziera z niej koszulkę.
-Zamknij się, dziwko!-  wydarł się na nią i ponownie uderzył w twarz, tym razem z większą siłą. Dziewczyna wiedziała, że ktoś, kto ma na celu wyrządzenie jej krzywdy jest jej cholernie bliski… 
- Marc… błagam… nie rób mi tego…- mimo półmroku jaki panował w pomieszczeniu dziewczyna ujrzała kim jest ta osoba. 
-Zamknij się!- znów krzyknął i wymierzył jej kolejny cios, tym razem dziewczyna upadła na ziemię,chłopak pochylił się nad nią, przydusił.
- No to teraz się zabawimy…- powiedział, szyderczo się zaśmiał i zaczął się dobierać do sparaliżowanej z przerażenia dziewczyny. Stella wiedziała, że Bartra jest cholernym dupkiem, ale nie sądziła, że jest on w stanie posunąć się do aż tak brutalnego czynu, nie sądziła, że jest on w stanie ją zgwałcić. Po krzywdzie jaką wyrządził dziewczynie, piłkarz uciekł, zostawił Stell w tym ciemnym pomieszczeniu na pastwę losu. Dziewczyna leżała na ziemi, płakała, nie mogła uwierzyć w to, że przed chwilą stało się coś tak strasznego, czuła wstręt do samej siebie.Jak już trochę się otrząsnęła to wstała, ubrała się i postanowiła wrócić do domu, gdzie czekała na nią jej rodzina i Neymar. Nie spodziewała się go. Ney wstał,popatrzył na nią i powiedział:
-Musimy pilnie porozmawiać,panno Guardiola. 

Mam nadzieję,że mnia za ten rozdział nie zabijecie :) 
     Czytasz=komentujesz :)

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 20

Rano dziewczyna obudziła się wcześnie,lecz zauważyła,że obok niej nie ma nikogo. Była zaskoczona,bo z tego co wiedziała to Ney nie był rannym ptaszkiem. Gdy miała wstawać otworzyły się drzwi do pokoju. Stanął w nich jej chłopak z tacą ze śniadaniem.
-To dla mnie?
-A dla kogo? Może dla mojego psa,co?-zażartował Neymar.
Położył jedzenie na jej kolanach i zaczął ją karmić,ale wychodziło mu to nieporadnie,więc Stell zjadła resztę sama. Po zjedzeniu poszła się odświeżyć i zapomniała,ze nie ma żadnych ciuchów. Wyszła łazienki w samym ręczniku..
-Hmm,co my tu mamy? -ktoś złapał ją za biodra.
Na szczęście to był Brazylijczyk. Pocałowała go w nos i poprosiła o jakieś ubranie.
Dał jej koszulkę i jakieś spodenki. Założyła je. Zeszła na dół i pobawiła się chwilę z Pokerem. Na dół zszedł jej boyfriend i powiedział:
-Muszę iść na trening,niestety,a ty co będziesz robić? Zostaniesz tu czy wrócisz do domu?
-Zadzwonię do domu i powiem,że wrócę później-odpowiedziała.
Ney pożegnał się z nią pocałunkiem, pogłaskał psa i poszedł. Tell zadzwoniła do mamy i poinformowała ją o tym,że jej nie będzie,a mamusia zapytała jak tam noc i czy się zabezpieczyli,normalnie zero wiary w ludzi. Zauważyła,że Neyuch ma niezły burdel w domu,więc zaczęła sprzątać. i tak zeszło jej przedpołudnie. Nie miała co robić i pomyślała,że pójdzie z psem na spacer. Wzięła smycz, przypięła psa i wyszła z domu. Skierowała się w stronę pobliskiego parku. Tam pobiegało trochę z nim.. Po spacerze wróciła do miejsca zamieszkania Neya. Zauważyła,że gospodarz już wrócił i stroi w przedpokoju. Wypuściła psa i podeszła do niego i objęła go. Odwrócił się i zaczęli się całować. Już chcieli iść dalej,gdy zadzwonił telefon. Okazało się,że to Tello.
-Siema,ludziska! Przyjdziecie na impre do mojego kuzyna Miquela? O 19? Możecie wziąć jeszcze jakąś 3 osobę,pa
-Jasne,że przyjdziemy,pa
Stell postanowiła,że zeswata tą upartą dwójkę,która za Chiny nie chce być razem. I do tego planu przyda jej się ta impreza. Zadzwoniła do Al. Zgodziła się. Do dziewiętnastej było jeszcze dużo czasu,więc Stell i Neymar pooglądali jakiś nudny film w tv. W końcu nadeszła chwila,żeby pojechać do domu się szykować. Chłopak ją odwiózł i powiedział,że będzie przed 19. Przywitała się z wszystkimi i poszła na górę,wykąpała się i stanęła przed szafą.Wybrała asymetryczną białą sukienkę z miętowymi wstawkami. Zrobiła kreskę na powiece i pomalowała usta. Włosy zostawiła rozpuszczone. Ubrała szpilki i zeszła na dół.
-Uhuhu,ale się wystroiłaś-powiedziała Lola.
-Dziękuje,idę na imprezkę,więc muszę jakoś wyglądać-zaśmiała się.
Zadzwonił dzwonek. Było za szybko,żeby to był Juninho. Otworzyła drzwi i ujrzała Alex,która nie była podobna do niej podobna. W czarnej,obcisłej i krótkiej sukience,która podkreślała jej długie nogi i kobiece kształty.
-Jej! Na pewno wyrwiesz jakiegoś faceta!-powiedziała Tella.
-Dzięki,mogę wejść?
Poszły do salonu i czekały na piłkarza z numerkiem 11. Po jakiś 15 minutach przyjechał. Wsiadły do jego porsche i odjechali. Nie jechali zbyt długo i w ciągu 20 minut byli pod domem Miquela. Sam organizator otworzył im drzwi. Weszli do środka. Było tam pełno ludzi wśród których odnaleźli Cristiana,który był już lekko podpity. Na dzień dobry klepnął Al w tyłek. Ta się wkurzyła i przywaliła mu z liścia.
Odciągnęli ją od niego i usiedli na jakiejś wolnej kanapie. Tello chciał do niej zagadać,ale ona go kompletnie olewała. Stella widząc to,pociągnęła Alexandrę na stronę.
-Czemu go ignorujesz?
-Nie widziałaś jak się zachował? Jak dupek! Nie ma szansy,żebym z nim była!
-Ale mu się podobasz! Nie widzisz tego? Przecież jakbyś się mu nie podobała to by cię nie klapnął
-Może
Wróciły do imprezowiczów. Niestety Stell się diametralnie pomyliła. Crisowi wcale nie zależało na pani doktor. Przyprowadził ze sobą jakąś blond cizie. Jej przyjaciółka jak to zauważyła to podeszła do niego i złapała go za koszulę i pociągła w stronę wyjścia do ogrodu.
*Ogród*
Całowali się namiętnie, jakby zapomnieli o Bożym świecie, Stella i Ney w tym czasie też wyszli do ogrodu ,żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.Gdy tylko Alex zauważyła swoich przyjaciół oderwała się od Cristiana jak poparzona.
- Ooo... Hej!- powiedziała, uśmiechnęła się do Stell i Neya, którzy patrzyli raz na nią raz na Cristiana z niezłym zdziwieniem
- Hej... To my może nie będziemy przeszkadzać- powiedzieli zgodnie Ney i Stell. I wyszli. Katalończyk się zawstydził. Hiszpanka podniosła jego brodę i popatrzyła mu w oczy.
-Nawet nie wiesz jak mi się podobasz,chciałabym z tobą być,ale wiem,że to nie realne-powiedziała.
Już chciała odchodzić,ale zatrzymał ją Cris.
-Jak możesz myśleć,że mi się nie podobasz? Uwielbiam cię! Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak
Jeszcze raz się pocałowali,lecz tym razem już im nie przeszkadzano.
*Impreza*
-Coś długo nie wracają,ciekawe czemu? Hahahaha
-Pewnie buzi,buzi i te sprawy-śmiał się Neyuch.
Impra nie była fajna. Nie znali tam połowy ludzi,więc postanowili wrócić do domu i tam spożytkować czas inaczej, po wszystkim zasnęli.

Przepraszam, że tak późno :) Mam nadzieję, że się spodoba ;) 
           Czytasz=komentujesz :)