wtorek, 7 października 2014

Rozdział 14


BOOM! Spadała w otchłań ciemności, powoli traciła czucie w całym ciele. Odchodziła.
-Stello! Stello,błagam obudź się,proszę!-usłyszała głos Neymara,widocznie on był sprawcą wypadku. 
Zadzwonił po pogotowie i do jej rodziny. Karetka pojawiła się bardzo szybko,Ney cały czas płakał i coś do niej mówił,ale ona go nie słyszała. W końcu dojechali do szpitala. 
-Z drogi! Ta dziewczyna umiera,z drogi!-krzyczeli pielęgniarze i pielęgniarki. Została zawieziona na oiom. Rozpoczęto reanimację. Załamany piłkarz został wyproszony na korytarz,gdzie osunął się na podłogę. 
-"Dlaczego,kiedy odnalazłem szczęście muszę je stracić,dlaczego?! Powiesz mi Boże,bo chyba się pogubiłem w tym wszystkim!"-myślał.
Po 15 minutach z sali wyszedł lekarz. Brazylijczyk wstał i podszedł o niego,zauważył zmianę na twarzy mężczyzny w średnim wieku.
-Pańska dziewczyna została uratowana-powiedział z uśmiechem-teraz jest w stanie śpiączki
Chłopak tak się ucieszył,że aż go uścisnął. Usiadł na krześle i czekał na familię Stelli. 
-Ney? Gdzie Stella? Co się do licha stało?-zawołała Lola,gdy tylko przybiegła.
-Stella miała wypadek,a dokładniej to ja ją potrąciłem,wbiegła tak nagle na jezdnię i nie zdążyłem zahamować-powiedział
-Ale żyje,tak?
-Reanimowali ją,ale żyje,zapadła w śpiączkę
Lols usiadła obok niego i go objęła. Położył głowę na jej ramieniu, Potrzebował teraz pocieszenia. O mało nie zabił jego ukochanej. Przyjaciółka wyjaśniła mu dlaczego nie ma tu jej rodziny. Tak naprawdę to oszukiwali Stell przez całe jej życie. On tez po czymś takim, by uciekł. Ale jednego nie mógł zrozumieć,dlaczego nie przyjechali,przecież i tak czy siak byli jej rodziną. Kilka minut później zauważyli,ze idzie Marc.
-Coś ty jej zrobił?! Zabiję Cię,jeśli nie przeżyje,kumasz to?-krzyknął wściekły jak osa.
-Potrąciłem ją,ale sama wbiegła.Nie zdążyłem zahamować-powiedział Ney.
Bartra zapytał się jeszcze czy jego dziewczyna żyje i poszedł po kawę dla nich. Za chwilę z sali wyszła pielęgniarka i pobiegła do gabinetu lekarskiego. Oboje wstali,nie wiedząc co się dzieje. Po chwili na korytarz przybiegł doktor Jason State i wbiegł do sali. Za nim biegły pielęgniarki z przyborami do ratowania życia. Z przerażeniem patrzyli przez szybę jak wracają życie Stelli. Nie mogli na to patrzeć,więc poszli oznajmić wieści Bartrze. Jednak,gdy dotarli do baru zobaczyli coś co ich zaszokowało. A mianowicie Hiszpan całował jakąś pustą lalę. 
-Bartra? Nie zapomniałeś,ze masz dziewczynę?! 
-Tą idiotkę? Byłem z nią tylko dla zakładu,hehe-powiedział z obleśnym śmieszkiem.
Neymar mu przywalił,tak,że aż się zachwiał. Wściekły wrócił pod salę, w której leżała Stella.
-O,widzę,że pan już jest-powiedział lekarz-pacjentka się obudziła i prosiła o pana
-Dobrze,już idę!
Wszedł do sali,zobaczył,że jego ukochana patrzy się na niego i się uśmiecha smutno.
-Stello! Najmocniej Cię przepraszam! Nigdy bym Cię nie skrzywdził!-krzyknął chłopak.
-Nie,przepraszaj to nie twoja wina,tylko moja-powiedziała zmęczonym głosem.
Zastanawiał się czy powiedzieć jej o tym co zrobił jej "chłopak" 
Zaczął,ale ona mu przerwała:
-Nie mów widziałam i słyszałam,Lola do mnie zadzwoniła-rozpłakała się.
-Nie płacz skarbie,będę przy tobie! Kocham Cię,szaleńczo Cię kocham! Jak wariat!
-Ja też Cię kocham,zawsze Cię kochałam,chodziłam z Marciem,żeby zapomnieć-oznajmiła mu uśmiechnięta czule.
Pocałowali się delikatnie,ale bardzo namiętnie.Ten moment przerwała mama Stelli.
-Przepraszam! Stell możemy porozmawiać?
  Rozdziały są coraz gorsze i nudniejsze,przynajmniej dla mnie. Przepraszam :( 
                    Czytasz = komentujesz :)

1 komentarz:

  1. Jejku :O aż mi łezka popłynęła na końcu :P Ale sk****el z Marca ;_;
    Twoje rozdziały wcale nie są nudne, czo Ty gadasz? :P
    Czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń