niedziela, 26 października 2014

Rozdział 19

Następnego dnia Stella została zabrana na badania. Lekarz oznajmił jej,że wszystko jest dobrze i koło południa dostanie wypis. Zadzwoniła do Neya,niestety miał trening od 12 i nie mógł po nią przyjechać. Na szczęście mama nie miała nic do roboty i chciała przyjechać. Po drodze do sali spotkała Alexandrę,która była jakaś dziwna i nie w sosie. Zapytała jej się dlaczego,a ta poprosiła ją do gabinetu.
-Wiesz,czy Cristian ma dziewczynę?-spytała.
-Z tego co wiem to nie,a co?-uniosła brew Stell.
-Nic,nic, jak tam zdrówko?
-Dobrze, dzisiaj dostaję wypis. A wracając do sprawy zakochałaś się w Tello? Od kiedy?
-No dobra,strasznie podoba mi się Cristian,zadowolona? Od pierwszego wejrzenia i później to Ice Bucket Challenge i ta dziura i stało się-powiedziała-jak myślisz on do mnie też coś czuje?
-Tak,nie widzisz jak na Ciebie patrzy? Ma minę kota ze Shreka-zaśmiała się dziewczyna.
Nagle dostałyście totalnej głupawki i nie mogłyście przestać się śmiać. W takim stanie zastał was lekarz State. Zdziwił się i powiedział:
-Oto pani wypis,proszę go wypełnić i przynieść do mnie. A i pani Javier proszę przestać się ślinić,do widzenia
Wtedy zaczęły się jeszcze bardziej brechtać. Po kilkunastu minutach się uspokoiły i zaczęły wypełniać wypis Telli. Zaniosły go do doktora i rozeszły się,bo Alex musiała iść do pacjenta. Wróciła do pokoju i czekała tam na nią niespodzianka. A mianowicie Neymar. Rzuciła się na niego i powaliła go na łóżko.
-Tak od razu do łóżka? Nie ładnie to tak-poruszał znacząco brwiami
Szturchnęła go tylko w ramie. Pocałowała swojego chłopaka i zabrała się za pakowanie rzeczy. Po półgodzinie spakowała już wszystko. Mogli wyruszać.
Pożegnali się z Alex i odjechali, gdy dotarli do domu i weszli na Stellę wprost wskoczyła Lola i Mike.
-Hej,debile! Też za wami tęskniłam!-rzekła.
Poszli do salonu. Mama ją wyściskała za wszelkie czasy, Josep też. Usiedli na kanapie i wypili kawę. Pogadali o różnych sprawach. W końcu Neymar musiał iść,bo odwiedzała go mama. Pożegnał się z wszystkimi i skierował się w stronę wyjścia. Stell poszła go odprowadzić. Pocałował ją i powiedział:
-Bądź gotowa na 19:00 zabieram Cię na kolację-uśmiechnął się.
-Dobrze
Udała się na górę. Lola pobiegła za nią. Musiały pogadać.
-Wiesz,zdecydowaliśmy razem z Mikiem,że wychowamy to dziecko i Michael chce być ojcem tego dziecka-powiedziała.
-Cieszę się bardzo! A teraz pomóż mi w doborze sukienki,bo idę na kolację z Juninho-zaśmiała się.
Stanęły przed szafą i zaczęły przebierać w ciuchach. Ta nie, bo za krótka,a ta,bo nie ładny kolor. Już straciły nadzieję na znalezienie jakiejkolwiek sukienki, gdy Lols wyciągnęła beżową zwiewną sukienkę na szerokich ramiączkach. Tella uznała,ze jest piękna. Dobrała do niej czarne szpilki i czarną kopertówkę. Makijaż był trochę mocniejszy niż zwykle a włosy zostawiła rozpuszczone. Była 18:45. Jeszcze 15 minut do przyjścia Ney'a.. Postanowiła powiedzieć mamie,że wychodzi. Powiadomiła ją o tym. O dziwo nie zareagowała złością tylko się uśmiechnęła. W końcu nadszedł ten czas. Neymar zadzwonił do drzwi. Wyglądał wspaniale w dopasowanym garniturze pod kolor sukienki Telli. Otworzył jej drzwi do czarnego porsche i pojechali. Jechali dość długo, bała się,że gdzieś ją wywiezie. W końcu dojechali na miejsce. Zabrał ją w okolice Font Magical. Spacerowali i rozmawiali o nich. Ney był słodki i uroczy. Tella była szczęśliwa,że ma takiego chłopaka. Doszli do fontanny.
-Wiesz,że jak wrzucisz tu monetę to spełni się twoje marzenie?
-Nie muszę,bo już się spełniło-oznajmiła.
Ney ją pocałował. Całowali się w świetle księżyca. Nagle złapał ją za rękę i zaprowadził w pewne miejsce. Było strasznie ciemno. Ney pociągnął za coś i nagle rozbłysło. Ujrzała wielkie serce z lampek a po środku koc z najróżniejszymi potrawami.
-Ty to zrobiłeś? To cudowne!
-Z pomocą mamy,ale tak-poszedł i ją pocałował..
Usiedli na kocyku i zjedli. Na deser były truskawki w czekoladzie. Nakarmili się nimi nawzajem. Uznali,że się robi ciemno. Wsiedli do auta. Neymar nie zawiózł jej do domu tylko do swojego.
-Ney? Co z moją mamą? Będzie się martwić
-Spokojnie powiadomiłem ją o tym,że nie wrócisz na noc
-A twoja matka?-spytała.
-Moja jest u koleżanki, z którą się nie widziała z dwa lata
Po tym zapewnieniu się uspokoiła. Weszli do willi piłkarza. W mieszkaniu było pięknie. Białe meble i ciemne ściany. Wszystko wyglądało cudnie. Ney zaprosił Stellę do salonu, zaproponował jej wino. Siedzieli tak i rozmawiali, trochę się spili i rozmowa schodziła na coraz to zabawniejsze tematy, Stella nie mogąc powstrzymać śmiechu wylała na siebie wino z kieliszka, Ney stwierdził, że jego dziewczyna musi się przebrać, pobiegł szybko po jakąś swoją koszulkę i podał ją Stelli, dziewczyna poszła do łazienki i przebrała się, po czym zaprała plamę z wina.
Stell wyszła z łazienki i natknęła się na Neymara, który stał pod drzwiami do łazienki. Podszedł do niej, objął, pocałował namiętnie, Stell strasznie się zdziwiła, ale odwzajemniła pocałunek. Chłopak zawędrował rękami pod jej koszulkę, która po chwili leżała na ziemi, teraz i Stella pozbawiła Neya koszulki. Ney podniósł swoją dziewczynę i zaniósł ją do sypialni, położył Stell na łóżku i gdy zaczął rozpinać jej stanik ona powiedziała, że nigdy tego nie robiła. Chłopak był mocno zdziwiony, Stell powiedziała mu, że mimo to chce się z nim kochać. I zrobili to. Po wszystkim zasnęli wtuleni w siebie.

Czytasz=komentujesz :)

wtorek, 21 października 2014

Rozdział 18

Rano Stella zaraz po śniadaniu wybrała się do Ney'a. Niestety go tam nie było. Znalazła Alex i jej się spytała, gdzie jest Neymar. Powiedziała,że na badaniach i po nich zostanie wypisany,bo wszystko z nim dobrze. Podziękowała nowej koleżance i wróciła do swojej sali. Tam czekała na nią niespodzianka. A mianowicie prawie cała drużyna Fc Barcelony: Gerard Pique, Luis Suarez, Leo Messi, Dani Alves, Cristian Tello i Neymar. Chwila.. Neymar?! Przecież miał być na badaniach. Bardzo ucieszyła się z tej niespodzianki. Wszyscy piłkarze do niej podbiegli i zaczęli ją ściskać,a tak ją ściskali,że prawie połamali jej żebra. Musiała zaprotestować:
-Ej,gamonie! Przestańcie,bo mnie połamiecie!-krzyknęła.
-No właśnie! Nie połamcie mi dziewczyny!-wtrącił swoje dwa słowa Ney.
Posłuchali się go i usiedli na swoje miejsca. Widać było, że coś knuli. Stell bała się tego co wymyśliły te debile. Nie chciała pytać, bo zaraz, by ją wciągnęli w to coś. Jednak jej ciekawska natura była silniejsza.
-Chłopaki, co wy knujecie,co?
-Nic, nic-odpowiedzieli chórem.
-I tak wiem, że coś kombinujecie. Pewnie jakiś kawał,tak?
-No dobra tak,ty wścibska kobieto! Taki na pożegnanie dla pięknej pani doktor Javier-odpowiedział Cris z rozmarzoną miną.
-A co planujecie?-zapytała.
-Ice Buckett Challenge!-zaśmiał się Gerard.
-Ona was zabije! Ale chciałabym to zobaczyć-oznajmiła Stella.
Tylko się zaśmiali. Jak zginą to będzie ich wina nie jej. Ona w tym udziału brała nie będzie,o nie! Akcja "Oblej wodą lekarza" została rozpoczęta. Cristian pobiegł po wodę Neymar po miskę, a Leo pilnował,czy czasem Al nie idzie. Nalali wody do miski i zaczaili się w zaułku. Alexandra szła akurat w kierunku pokoju Neymar'a. Nagle: Chlust! AAA!
-Debile! Idioci! Patafiany bez mózgu! Co wy wyprawiacie?!-darła się na nich wściekła dziewczyna.
Zachowywała się niestosownie do tego,jak powinien zachowywać się lekarz. Darcie się na pacjenta? No,nie ładnie tak. Stella pomogła przyjaciółce się wysuszyć i zapewniła ją,że nie brała w tym udziału. Chciały się zemścić na chłopakach. Zaplanowały przykleić ich do krzeseł. Ale trzeba by było ich jakoś wygonić z pomieszczenia. Wymyśliły, że wyślą ich do sklepu. Na szczęście ten sklep znajduje się na końcu miasta i trochę im to zajmie. Tak zrobiły. Gdy piłkarze wyszli, wzięły najlepszy klej i posmarowały krzesła, na których siedzieli. Po godzinie chłopaki wrócili z zakupami. Usiedli zmęczeni na krzesłach. Stella specjalnie kazała im wstać,żeby ściągnęli kurtki. Wstali i... Pryyt! Rozdarły im się spodnie. Wszyscy się odwrócili plecami do dziewczyn. Stell i Alex myślały,że tam padną ze śmiechu. Na tyłku piłkarze mieli dziurę wielkości piłki do nogi. Najlepszą dziurę miał Tello, największą i z prześwitującymi bokserkami w misie panda. Al się zarumieniła.
-Dobra, zemściłyście się, zadowolone?-zapytał Gerard.
-Bardzo!-zaśmiały się.
Niestety musieli wracać na trening, a Neymar na badania. Z dziurą na pupie poszedł niezbyt zadowolony i było widać,że ma focha na swoją dziewczynę. Alexandra musiała iść razem z nim,pożegnała się i poszła. Tella usiadła na łóżku i myślała o wszystkim co się wydarzyło w przeciągu zaledwie miesiąca. Nie mogła uwierzyć,że znowu ma ojca i znalazła miłość życia. To było nieprawdopodobne,ale jednak się działo. Rozmyślała jeszcze długo, dopóki nie przerwała jej wizyta jej przyszywanej siostry.
-Cześć, mośku! Jak tam?
-Cześć, to raczej ja powinnam pytać się jak tam?-zapytała.
-No,dobrze! Z Mikiem wspaniale wręcz-odpowiedziała.
-Mogłabyś mnie przynajmniej nie okłamywać?! Wiem,że zerwałaś z Shinodą! Wiem,że jesteś w ciąży! Nie okłamuj mnie,bo głupia nie jestem!-wydarła się na nią.
Lola się rozpłakała.'Jak mogłaś! Przecież to twoja przyjaciółka! Zachowałaś się jak nieczuła s*ka!'-nawrzeszczał na nią głosik.
-Loluś,nie płacz! Przepraszam,nie chciałam! Po prostu nie wiem dlaczego nie przyszłaś porozmawiać,wytłumaczysz mi?
-Myślałam,że będziesz zła,że jestem z twoim bratem w ciąży i nic ci nie powiedziałam,przepraszam-odpowiedziała Lols.
-Jak mogłabym być zła? Michael zawsze cię kochał,od zawsze! Jestem szczęśliwa,że z nim jesteś i życzę ci szczęścia,ale jest jeszcze jedno czego nie rozumiem,dlaczego chodziłaś z Mikiem?
-Chciałam stać się choć na chwilę sławna i poczuć się kimś,a później zrozumiałam, że go nigdy nie kochałam,a mogłabym być szczęśliwa tylko z jednym mężczyzną, czyli z Michaelem Masonem,twoim bratem-rzekła.
Porozmawiały jeszcze chwilkę,ponieważ Lola musiała iść do ginekologa. Po jej wyjściu przyszedł lekarz.
-Dzień dobry,proszę pani! Chciałbym ogłosić,że jutro zostanie pani wypisana,bo wszystko już z panią dobrze, koniec ogłoszenia! Do widzenia-powiedział State.
Ucieszyła się. Zjadła kolację, którą przywiozła pani kucharka i poszła spać, Jutro czekał ją ciężki dzień.

Czytasz=komentujesz :)

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 17

Ocknęła się dopiero następnego dnia rano. Zapytała się najbliższej pielęgniarki w której sali leży Ney. Niestety nie udzieliła jej tej informacji tylko kazała czekać, aż przyjdzie lekarz. Stella opadła zrezygnowana na poduszkę.'A co jeśli on nie żyje?'-zapytał głosik w jej głowie. Kazała mu się zamknąć. Neymar na pewno żyje. Wierzyła w to. Po jakichś 20 minutach przyszedł jej doktor. Był dziwnie spokojny, a zawsze taki nerwowy. To było dziwne. Zapytała się:
-Wie pan, w której sali leży Neymar Da Silva Santos Junior?
-Tak, ale po co pani ta informacja?
-Ponieważ pan Da Silva jest moim chłopakiem-odpowiedziała na pytanie State'a.
-Takie informację może udzielić tylko jego lekarka prowadząca i nikt inny,a ja jestem tutaj w innej sprawie-powiedział- a mianowicie operacja się udała i pani już nie ma nic w głowie,jest pani całkowicie zdrowa
-To fajnie,ale pan ma jakiś dziwny wyraz twarzy, dlaczego?
-Wie pani jest jeszcze jedna sprawa dotycząca pana Neymara i o której powinna pani wiedzieć-rzekł mr. Jason.
-Jaka?-spytała przerażona.
-On może po wypadku mieć amnezję i nie wiadomo, czy długotrwałą, czy krótko i może się tak zdarzyć,że nie będzie pani pamiętał-oznajmił jej informację.
State wyszedł z pomieszczenia. Dziewczyna patrzyła w sufit i starała się nie płakać.
Jak to jej chłopak nie będzie pamiętał ich spotkania, pierwszego pocałunku, ani niczego co się wydarzyło rzez te kilka tygodni? To niemożliwe. Tak? Tak. To na pewno sen. Popuka się w czoło i się obudzi i wszystko będzie od nowa. Zrobiła to i nic.
Spodziewała się czegoś takiego. Nie przebudziła się z koszmaru, który odczuwa wciąż na nowo. Wstała i nie odczuła skutków operacji, więc poszła się wykąpać. Po kąpieli wyszła na korytarz. Skierowała się do dyżurki. Zastała tam tylko młodą lekarkę,gdzieś w jej wieku. Miała ciemnoblond włosy i piwno-zielone oczy. Wstała i podeszła do Stelli.
-Witam, nazywam się Alexandra Javier. W czym mogę pomóc?-zapytała z silnym hiszpańskim akcentem.
-Dzień dobry, wie pani kto jest lekarzem Neymara Jr?
-Stoi przed panią we własnej skromnej osobie-zaśmiała się serdecznie.
-Ja jestem dziewczyną Neya i chciałabym poprosić o udzielnie informacji o jego zdrowiu, wypadku,mogłaby pani?
-Tak,jasne i nie pani-zaśmiała się- Alex jestem
-Stella,miło mi-uśmiechnęła się do nowo poznanej koleżanki.
Weszły do osobnego pokoiku. Był bardzo przytulny. Kremowe ściany i ciemne meble. Usiadły na fotelach i zaczęły rozmawiać.
-Wiesz,Stello Neymar jest w śpiączce i nie wiad.... W tym momencie do gabinetu wpadła pielęgniarka.
-Pani doktor! Pacjent się obudził-zawołała.
Al szybko wybiegła z gabinetu. Tella pobiegła za nią. Leżał w sali 316 zaraz obok jej.
Akurat w tym momencie patrzył się na nich.
-Stell?-wyszeptał
-Tak,to ja-odpowiedziała jego pytanie.
Doktor Javier pytała go o datę urodzin jego,rodziców i inne rzeczy. Wszystko pamiętał.
-No,panie Da Silva! Zabierzemy pana na badania i zobaczymy czy nie ma żadnych powikłań, ani nic dobrze?
-A mógłbym chwilę pobyć z moją dziewczyną sam na sam? Proszę-poprosił z błagalną miną kota ze Shreka.
-No dobrze,ale niedługo-rzekła Alexandra.
Wyszła z pomieszczenia. Stell podeszła do łóżka i usiadła na krześle przy łóżku. Ney podniósł ręką do góry i położył ją na jej policzku.
-Nawet nie wiesz jak się o Ciebie bałem-oznajmił-myślałem,że Cię straciłem
Pocałował ja mocno, z tęsknotą,ale czule. Oddawała pocałunki zapalczywie. Jego ręka zaczęła błądzić po jej plecach. Drugą oparł na jej udzie. Niestety przeszkodziła im pielęgniarka,która przyszła zabrać go na badania. Pożegnała się z nim. Wróciła do swojej sali w której czekał na nią Michael. Przytulił ją mocno do siebie.
-Hej,siostra!
-Hej,bracie!
-Co tam u ciebie słychać?-spytał jej się Mike.
-Dobrze, ale dlaczego Lola nie przyszła z tobą?
-Bo wiesz,no. Yhm. Jak to powiedzieć... Onasiezałamała-powiedział szybko i nieskładnie.
-Możesz powtórzyć?
-Ona się załamała,Mike z nią zerwał-oznajmił brat.
-Jak to?! Zabiję,zatłukę! Powieszę za jajca!-krzyknęła wściekła.
-Poczekaj,pohamuj swoje mordercze popędy,ok? Nie skończyłem. Lola powiedziała mu,że go nigdy nie kochała i się spotykała z innym. Rozumiesz?
-Tak,ale co to ma do rzeczy?
-No załamała się,bo dowiedziała się,że jest w ciąży. Nie wie z kim. Czy z Mikiem czy ze mn.. tym innym-powiedział Michael.
-Ze mn? Ty jesteś tym chłopakiem?
-Tak-zawstydzony spuścił wzrok.
-Czyli zrobiłeś dziecko Loli?
-Nie mówiłem, że to ja. Może to być Shinoda-oburzył się.
Poprosiła brata, żeby pogadał z Lols i przysłał ją do niej,a najlepiej przywiózł. Kazała mu wszystkich pozdrowić i uściskać. Po jego wyjściu Stell zjadła kolację,umyła się i poszła spać.

  Czytasz=komentujesz :)

środa, 15 października 2014

Rozdział 16

-Witam ponownie,niestety nie mam dobrych wiadomości-powiedział smutny lekarz.
Stella się przestraszyła. Była przerażona tym co miał jej powiedzieć lekarz.
-Ma pani w głowie tętniaka,który jest dość spory.Niestety,nie przewidujemy dla pani długiego życia,najwyżej 2 tygodnie. Da się je usunąć,ale nie ma pewności czy pani to przeżyje,przykro mi-oznajmił State.
Po wyjściu doktora rozpłakała się,nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Jak to zostały jej tylko dwa tygodnie życia? Przecież ona nie ma nawet 20 lat! 'Życie jest niesprawiedliwe! Dlaczego zawsze mnie musi spotkać jakieś nieszczęście?! Najpierw Marc,a teraz to'-rozmyślała. Zasnęła szlochając w poduszkę. Rano obudziła się w nie najlepszym humorze. Zobaczyła,że przy jej łóżko siedzi Neymar.
-Cześć,skarbie-pochylił się,żeby ją pocałować,ale ona odwróciła głowę. Smutny zapytał:
-Kochanie,co się stało?
-Nic! Wszystko okej!-warknęła-daj mi święty spokój!
-Jak chcesz! Łaski nie będę robił!-odkrzyknął.
I wyszedł. Wkurzył Stellę,ale też zranił. 'A może trzeba było mu powiedzieć? Przecież to twój chłopak'-podpowiadał jej głosik w głowie.
Miała strasznie smutne oczy. Zauważyła to Lola,gdy przyszła w odwiedziny. Opowiedziała jej to co powiedział jej lekarz i o Ney'u. Lols poradziła jej opowiedzieć Neyowi o tym. Na razie miała inny problem. Czy zdecydować się na operację?
-Słuchaj,istnieje szansa,że się uda go wyciąć i przeżyjesz-rzekła jej przyjaciółka.
Sama nie widziała co robić,może się uda, może nie. Kto wie? Zastanawiała się czy warto? Przecież jak coś się nie uda to opuści Mamę, Lolę i Mike'a i Ney'a. Ale on pewnie miałby gdzieś,czy żyję czy nie.
-Zawołaj lekarza! Chcę z nim porozmawiać-kazała Loli.
Pojawił się zaraz po dyżurze. Był zaniepokojony.
-Coś się stało,proszę pani?-spytał.
-Chciałam się zapytać ile jest szans,że tętniaka da się usunąć i będę żyć?
-Jedna na milion-odpowiedział lekarz-chce pani operację?
-Chcę przeżyć i być zdrowa-oznajmiła zdecydowanym tonem. 'I choćbym miała sobie to zdrowie narysować,to będę zdrowa!'-dopowiedziała w myślach.
-Dobrze, to idę omówić to z innymi lekarzami i maksymalnie za dwa dni będzie pani operowana-rzekł lekarz.
Bardzo się bala, ale starała się tego nie okazywać. Zapytała Lolę kiedy przyjdzie Maddie. Akurat w tym momencie weszła do sali.
-Cześć,córeczko! -przywitała się.
-Hej,mamuś!-przytuliła rodzicielkę.
-Doktor mi powiedział o tym tętniaku, nie martw się będziemy z tobą. Ja Michael,Lola, Josep-oznajmiła jej Madeline.
-Wiem i za to wam dziękuje,kocham was
-My ciebie też kochamy słoneczko-mama ją ukochała.
Niestety nadchodziła pora pożegnania, ponieważ czas odwiedzin się kończył. Pożegnała się i czekała na wizytę kontrolną lekarza.
-Witam ponownie,okazało się,że operacja musi się odbyć jeszcze dzisiaj i to zaraz, bo tętniak się rozwija w zawrotnym tempie-ogłosił State-jest pani gotowa? Musimy jechać na salę operacyjną
-Tak,jestem-odrzekła dziewczyna.
Zabrali ją na wózku do pomieszczenia, w którym miała być operowana. Położyli ją na stole i zaczęli usypiać. 'Kocham Cię Neymar' zdążyła pomyśleć i straciła przytomność.
*W tym samym czasie u Ney'a*
'Nie rozumiem dlaczego mi nie powiedziała, przecież jestem jej chłopakiem! Tak czy może nie?-pomyślał rozżalony. Dowiedział się o jej tętniaku po tym jak wyszedł z sali. Powiedział mu o tym jej doktor. Był zaskoczony. A jeśli to on był sprawcą? Nigdy, by sobie tego nie wybaczył. Nagle zadzwonił do niego telefon.
-Neymar?-zapytał jakiś męski głos.
-Tak, o co chodzi?
-Tu brat Stelli! Przyjedź szybko do szpitala.Stella jest operowana.
Ney po tym szybko wybiegł z domu i wsiadł do auta. Jechał szybko i byle jak, żeby dojechać na czas. Był już prawie pod szpitalem, gdy uderzyła w niego ciężarówka. Wyleciał przez przednią szybę. Zdążył tylko pomyśleć "Kocham Cię Stell!'
*u Stelli*
Powoli się wybudzała ze snu. Nie wiedziała co się dziej wokół niej. Lekarze biegali jak w ukropie. Zapytała się co się stało. Jakaś pielęgniarka powiedziała jej,że był wypadek.
-Stello! Przykro mi! -powiedziała Madeline
-Co się stało?-wystraszyła się.
-W tym wypadku brał udział Neymar i niestety jest w śpiączce przedłużającej życie-oznajmiła Maddie.
Tella zemdlała.

Czytasz= komentujesz :)

niedziela, 12 października 2014

One-shot


Tego One-shota dedykuję mojej kochanej nowej przyjaciółce Alex J. Dziękuje Ci kochana za to,że komentujesz moje posty i dodajesz mi siły do pisania następnych rozdziałów :* Dziękuje <3

Pochodzisz z maleńkiego miasteczka. Nienawidzisz go z całego serca,chcesz się wyprowadzić. Przypomina Ci o twoim chłopaku,który najpierw Cię zdradził, a później zerwał. Twoi rodzice zapomnieli o tobie. Przyjaciele zostawili w najważniejszym momencie, gdy dostałaś stypendium piłkarskie. Wyzywali Cię od najgorszych. Jedynym ratunkiem okazała się twoja siostra,która mieszkała w Barcelonie. Zabrałaś rzeczy z domu i wyjechałaś. Jak doleciałaś na miejsce przypomniało ci się,że zapomniałaś do niej zadzwonić. Byłaś w ściekła na siebie. Szłaś w stronę wyjścia i płakałaś. Podbiegł do Ciebie jakiś chłopak.
-Czemu płaczesz? Co się stało?
-Odwal się! Wszystko ze mną dobrze!-odwarknęłaś i szłaś dalej.
Nadal nie chciał się odczepić. Nie zwracałaś na niego uwagi. Podążałaś uparcie do stoisk z taksówkami. Na twoje nieszczęście nie było żadnej. 'I co ja teraz zrobię' -pomyślałaś. Usiadłaś na ziemi i zaczęłaś szlochać. Nie wiedziałaś co masz robić.
-Ej,czemu tu nadal jesteś? Robi się zimno-zapytał ten sam chłopak.
Podniosłaś wzrok i ujrzałaś,że tym chłopakiem jest Alexis Sanchez. Zastygłaś w bezruchu. Nie mogłaś uwierzyć, że twój idol. zainteresował się szarą myszką z Polski.
Gapiłaś się tak na niego z 15 minut. Trochę się zmieszał,ale tylko troszeczkę.
-Zawieźć cię do domu?
-Jakbyś był tak miły-uśmiechnęłaś się.
-No i od razu lepiej-zaśmiał się.
Podałaś mu adres siostry i pojechaliście. Po kilkunastu minutach byliście na miejscu. Odprowadził Cię pod same drzwi. Nagle przyparł Cię pod ścianę. Pocałował Cię i odszedł.
*2 miechy później*

Chodzisz z Alexisem i jest wspaniale. Zapomniałaś o tamtym. Sanchez jest jakieś dziwny. Czujesz,że coś ukrywa przed tobą. Piszesz do niego sms'a 'Kochanie,gdzie jesteś?'
Po kilku minutach:
'Jadę do domu,zaraz będę,kc :*'
Nie martwiłaś się,bo wiedziałaś,że Cię nie okłamuje. Lecz po kilku chwilach w telewizorze zobaczyłaś:
"Mamy dla was przykrą wiadomość. Niestety o godzinie 17.34 zginął w wypadku Alexis Sanchez. Został potrącony przez innego kierowcę. Głębokie wyrazy żalu i kondolencję dla rodziny i dziewczyny pana Sancheza"
Nie mogłaś już tego słuchać. Nie chciałaś wierzyć,ze twój skarb nie żyje. Wybiegłaś z domu. BOOM! Kolejny wypadek. Nie żyjesz,a nad twoim ciałem płacze twoja siostra.
'Jak tu jest pięknie' -pomyślałaś,gdy ujrzałaś bramy Raju. Zobaczyłaś,że w twoją stronę idzie Alexis. Podeszłaś do niego,pocałowałaś. Twoje życie na ziemi się skończyło,ale zaczynasz nowe w niebie, u boku ukochanego.

piątek, 10 października 2014

Rozdział 15




-Przepraszam! Stell możemy porozmawiać? -powiedziała jej mama.
Stella była zaskoczona wizytą jej prawdziwej mamy,ale się zgodziła. Neymar wyszedł,żeby powiadomić Lolę o tym jak się czuję jego dziewczyna. Maddie usiadła obok niej na krześle,wyglądała jak kupka nieszczęść.
-Chyba mamy sobie coś do wyjaśnienia,nie uważasz MAMO-postawiła szczególny nacisk na "mamo''.
-Tak,to trochę długa historia...
-Mam dużo czasu,jak widzisz-przerwała jej córka.
-Dobrze,a więc kiedy miałam 16 lat zostałam zgwałcona. Załamałam się i próbowałam popełnić samobójstwo. Dopiero w szpitalu dowiedziałam się,że jestem w ciąży,ale byłam za młoda,więc po urodzeniu opiekę nad Tobą przejęła Barbara. Była z tego zadowolona. Zawsze chciała mieć dziecko,ale jest bezpłodna. Przez wiele lat starałam się uzyskać prawo opieki,ale dopiero teraz mi się udało. Czy chcesz być moją córką?
Dziewczynie było żal jej rodzicielki. Rozumiała też,dlaczego Barbara postąpiła tak,a nie inaczej. 
-Tak,chcę być twoją córką mamuś-rzekła i  ją przytuliła.
-Czyli Patrick Mason nigdy nie był moim ojcem?-zapytała.
-Nie,ale jeśli chcesz to Josep chętnie będzie twoim tatą,prawda Josep?
-Oczywiście,że tak!-pojawił się z nie wiadomo skąd,podszedł i  przytulił Stellę i Madeline.
Porozmawiali jeszcze chwilkę,bo przyszedł lekarz i powiedział,że to koniec odwiedzin. Ney wszedł się pożegnać,pocałował ją i obiecał,że przyjdzie jutro. Zabrali Tellę na badania. Po skończonym badaniu,zjadła kolację i poszła spać.
*Następny dzień* 
Pobudka w szpitalu była o godzinie 7 rano. Stell niechętnie się obudziła,poszła do łazienki i opłukała twarz,ręce. Wyszła i zobaczyła,ze czeka na nią lekarz.
-Dzień dobry-przywitała się.
-Witam,pani Guardiola,jak się pani dzisiaj czuję?-zapytał dr. State.
-Dobrze,ale boli mnie jeszcze głowa-odpowiedziała dziewczyna.
Po zbadaniu oddechu i pracy serca wyszła na korytarz. Wybrała się do małej kawiarenki, gdzie zamówiła sobie coś do zjedzenia, posiedziała tam trochę i chciała  wrócić do sali,ale pomyliła drogi. Zamiast trafić do właściwego pomieszczenia trafiła do części szpitala przeznaczonej dla dzieci. Zobaczyła,że leża tam noworodki,maluchy w wieku przedszkolnym, młodzież,itp. Byli chorzy na różne choroby takie jak: raki, białaczkę i inne choroby. Zrobiło jej się szkoda tych maluszków i weszła do środka,żeby się z nimi pobawić.
-Cześć,dzieciaki! Jestem Stella,a wy jak macie na imię?
-Ja jestem Michel,a to moja siostra Raphaella-przedstawił się mały chłopczyk z bandaną na głowie.
Inne dzieci też się przedstawiły. Postanowili,że najpierw pobawią się w chowanego i Biegnie,biegnie mały osioł,a później porysują. Zaczęli zabawę,po dwóch godzinach gier i zabaw Tell musiała wracać do siebie na oddział. Pożegnała się z dziećmi i wróciła. Lekarz ją trochę okrzyczał,ale jak wyjaśniła gdzie była to się uspokoił.  Weszła do pokoju i zauważyła,że przy łóżku siedzi Marc. Podeszła do niego wściekła i strzeliła mu z liścia w pysk.
-Ty sk**rwielu! Jak mogłeś! Nienawidzę Cię! Wyjdź z tej sali w tej chwili,albo zawołam lekarzy!-wrzasnęła.
-Poluzuj majty,bo ci gumka pęknie,już wychodzę! Przyszedłem powiedzieć,że wygrałem zakład,nara!-powiedział i wyszedł.
Stella rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. W takim stanie zastał ją Neymar. Podszedł i usiadł na łóżku. Objął Stellę i zapytał co się stało. Opowiedziała mu o wizycie Marca. Ney się zasmucił.
-Czyli do niego też coś czułaś?-zapytał.
-Nie,lubiłam go,ale myślałam,że on jest inny! Myślałam,że mnie lubi,a okazało się,że jest skurwy**synem!
Popłakała jeszcze trochę i przestała. Uspokoiła się w ramionach Neya. Przy nim czuła się bezpiecznie,lepiej niż u Marca. Przy nim miała dziwne przeczucia i się sprawdziły. W chwili gdy się przytulali weszła Lola i krzyknęła:
-Misio! Robimy misia- rzuciła się na nich.
-Wiem,że się cieszysz na nasz widok,ale chcę Ci przypomnieć,że wczoraj o mało nie zginęłam-powiedziała Stell.
Na to stwierdzenie Lols pokazała jej język. Tella jak na dobrze wychowaną dziewczynkę przystało, oczywiście pokazała jej swój. Ney musiał niestety iść na trening,więc pożegnał się z dziewczynami i poszedł. Po wyjściu chłopaka dziewczyny pogadały ze sobą na babskie tematy. Niestety czas odwiedzin niestety się kończył. Za niedługo miał przyjść lekarz z wynikami.
-Witam ponownie,niestety nie mam dobrych wiadomości
                       Czytasz - komentujesz :)


środa, 8 października 2014

2 sprawy


  1.  Chciałabym was zaprosić na stronkę o Neymarze :) Dopiero się rozkręcam,ale bardzo powoli rozkręcam xd Zapraszam :D https://www.facebook.com/pages/Nie-ma-to-jak-Neymar-Jr/1558710507683753?ref=hl#_=_
  2.  Ogłaszam,że na tym blogu można zamówić też one-shoty, czyli krótkie opowiadania,które postaram się zrealizować w jak najkrótszym czasie :) Można nie tylko o Ney'u,ale też o innych osobach :) One-shoty można zamawiać pod każdym postem :)  

Koniec przynudzania :) Rozdział się pisze,a kiedy się napisze nie wiadomo ;) Papa :*





wtorek, 7 października 2014

Rozdział 14


BOOM! Spadała w otchłań ciemności, powoli traciła czucie w całym ciele. Odchodziła.
-Stello! Stello,błagam obudź się,proszę!-usłyszała głos Neymara,widocznie on był sprawcą wypadku. 
Zadzwonił po pogotowie i do jej rodziny. Karetka pojawiła się bardzo szybko,Ney cały czas płakał i coś do niej mówił,ale ona go nie słyszała. W końcu dojechali do szpitala. 
-Z drogi! Ta dziewczyna umiera,z drogi!-krzyczeli pielęgniarze i pielęgniarki. Została zawieziona na oiom. Rozpoczęto reanimację. Załamany piłkarz został wyproszony na korytarz,gdzie osunął się na podłogę. 
-"Dlaczego,kiedy odnalazłem szczęście muszę je stracić,dlaczego?! Powiesz mi Boże,bo chyba się pogubiłem w tym wszystkim!"-myślał.
Po 15 minutach z sali wyszedł lekarz. Brazylijczyk wstał i podszedł o niego,zauważył zmianę na twarzy mężczyzny w średnim wieku.
-Pańska dziewczyna została uratowana-powiedział z uśmiechem-teraz jest w stanie śpiączki
Chłopak tak się ucieszył,że aż go uścisnął. Usiadł na krześle i czekał na familię Stelli. 
-Ney? Gdzie Stella? Co się do licha stało?-zawołała Lola,gdy tylko przybiegła.
-Stella miała wypadek,a dokładniej to ja ją potrąciłem,wbiegła tak nagle na jezdnię i nie zdążyłem zahamować-powiedział
-Ale żyje,tak?
-Reanimowali ją,ale żyje,zapadła w śpiączkę
Lols usiadła obok niego i go objęła. Położył głowę na jej ramieniu, Potrzebował teraz pocieszenia. O mało nie zabił jego ukochanej. Przyjaciółka wyjaśniła mu dlaczego nie ma tu jej rodziny. Tak naprawdę to oszukiwali Stell przez całe jej życie. On tez po czymś takim, by uciekł. Ale jednego nie mógł zrozumieć,dlaczego nie przyjechali,przecież i tak czy siak byli jej rodziną. Kilka minut później zauważyli,ze idzie Marc.
-Coś ty jej zrobił?! Zabiję Cię,jeśli nie przeżyje,kumasz to?-krzyknął wściekły jak osa.
-Potrąciłem ją,ale sama wbiegła.Nie zdążyłem zahamować-powiedział Ney.
Bartra zapytał się jeszcze czy jego dziewczyna żyje i poszedł po kawę dla nich. Za chwilę z sali wyszła pielęgniarka i pobiegła do gabinetu lekarskiego. Oboje wstali,nie wiedząc co się dzieje. Po chwili na korytarz przybiegł doktor Jason State i wbiegł do sali. Za nim biegły pielęgniarki z przyborami do ratowania życia. Z przerażeniem patrzyli przez szybę jak wracają życie Stelli. Nie mogli na to patrzeć,więc poszli oznajmić wieści Bartrze. Jednak,gdy dotarli do baru zobaczyli coś co ich zaszokowało. A mianowicie Hiszpan całował jakąś pustą lalę. 
-Bartra? Nie zapomniałeś,ze masz dziewczynę?! 
-Tą idiotkę? Byłem z nią tylko dla zakładu,hehe-powiedział z obleśnym śmieszkiem.
Neymar mu przywalił,tak,że aż się zachwiał. Wściekły wrócił pod salę, w której leżała Stella.
-O,widzę,że pan już jest-powiedział lekarz-pacjentka się obudziła i prosiła o pana
-Dobrze,już idę!
Wszedł do sali,zobaczył,że jego ukochana patrzy się na niego i się uśmiecha smutno.
-Stello! Najmocniej Cię przepraszam! Nigdy bym Cię nie skrzywdził!-krzyknął chłopak.
-Nie,przepraszaj to nie twoja wina,tylko moja-powiedziała zmęczonym głosem.
Zastanawiał się czy powiedzieć jej o tym co zrobił jej "chłopak" 
Zaczął,ale ona mu przerwała:
-Nie mów widziałam i słyszałam,Lola do mnie zadzwoniła-rozpłakała się.
-Nie płacz skarbie,będę przy tobie! Kocham Cię,szaleńczo Cię kocham! Jak wariat!
-Ja też Cię kocham,zawsze Cię kochałam,chodziłam z Marciem,żeby zapomnieć-oznajmiła mu uśmiechnięta czule.
Pocałowali się delikatnie,ale bardzo namiętnie.Ten moment przerwała mama Stelli.
-Przepraszam! Stell możemy porozmawiać?
  Rozdziały są coraz gorsze i nudniejsze,przynajmniej dla mnie. Przepraszam :( 
                    Czytasz = komentujesz :)

poniedziałek, 6 października 2014

Moje bazgroły :D

Hejoo ;) To ja z moimi "przepięknymi" rysunkami :) Rozdział w trakcie pisania. Za nie długo powinien być :3 Papa ;*

niedziela, 5 października 2014

Rozdział 13


Obudziła się wtulona w jakieś ciepłe ciało,otworzyła oczy i zauważyła,że to Marc. 'O,mój boże! On się ślini!'-pomyślała.
-Cześć,księżniczko-przywitał się z nią piłkarz.
-Witaj,mój książę!
Wstali,Stella poszła się wykąpać. Wyszła przebrana w różowe szorty i szarą bokserkę,bo na dworze było ciepło. Marc wszedł zaraz po niej. Gdy skończył poszli do kuchni zjeść śniadanie. Zastali tam tylko ciocię,która była dziwnie blada.
-Cześć ciociu,co się stało?
-Źle się czuje,pójdę się położyć.dobrze?
-Tak-odpowiedzieli.
Zjedli i postanowili pograć w Fifę. Grali i nagle.
-No nie! Czemu musisz zawsze wygrywać?!-rozpaczał Marc.
-No wiesz, taka już moja natura,hehe-zaśmiała się Stell.
-Ehh,te kobiety-zamarudził.
Po skończonej grze udali się na spacer. Poszli nad jeziorko po środku parku. Było male,turkusowe i przytulne. Usiedli na kocu,przytuleni do siebie.
-Spełniły się wszystkie moje marzenia. Nie dość,że jestem piłkarzem w moim ulubionym klubie to jeszcze mam najwspanialszą dziewczynę na świecie!-powiedział piłkarz.
-To takie słodkie! A ty jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie-pocałowała go.
Całowali się długo i bardzo namiętnie. 'Neymar całuje czule i delikatnie,a Marc jakby świat miał się zaraz rozpaść na malutkie kawałeczki... Nie myśl w takiej chwili o Ney'u!'-skarciła się w myślach. Nagle coś zagrzmiało.
-Zbliża się burza,chodźmy już!-powiedziała ze strachem w oczach.
-Okay
Zebrali swoje rzeczy i wrócili do domu. Gdy doszli na miejsce zobaczyli,że pod domem stoi jakiś czarny samochód. Nie wiedzieli kto to może być. Weszli do środka. Było dziwnie cicho. Udali się do salonu.
-Mama?!-zapytała zdziwiona dziewczyna.
-Cześć,córeczko!-wstała i przytuliła do siebie córkę.
-Co ty tutaj robisz? Nie masz pracy?
-Wzięłam urlop i postanowiłam przyjechać,a co nie cieszysz się?-spytała smutna Barbara.
-Cieszę,jasne,że się cieszę! Jestem zaskoczona-powiedziała.
Porozmawiały długo o tym co się u nich działo. Opowiedziała mamie o całej sytuacji z Neymarem i o tym,że chodzi z Marciem. Mama wyjaśniła jej,że czasem w miłości tak jest,kochasz jedną osobę,a jesteś z inną,ale w końcu zauważasz,że kochasz tą pierwszą osobę i w niej odnajdujesz swoją bratnią duszę. Stella bardzo mocno uścisnęła swoją rodzicielkę. 
-Kocham Cię,mamuś!
-Ja Ciebie też córuń! 
Była już 15,kiedy do dziewczyny zadzwonił telefon. Zobaczyła,że to trener,więc odebrała:
-Dzień dobry,trenerze.
-Witaj,Stello! Mogłabyś dzisiaj przyjechać na trening? Wiem,że u Ciebie jest Bartra,mogłabyś go zabrać ze sobą?
-Tak,już jedziemy,tylko się przyszykuję-rzekła i się rozłączyła.
Zawołała Marc'a i poszła na górę spakować rzeczy do torby. Po 15 minutach była gotowa. Pożegnali się i wyszli z domu. Postanowili,że pójdą pieszo,bo stadion jest blisko. Doszli,on poszedł do szatni piłkarzy,a ona do swojej własnej i prywatnej. Przebrała się w uniform i skierowała się w stronę boiska.
-Stella,czekaj!-nie zaczekała,śpieszyło jej się.-Ej,czekaj!
Zatrzymała się i zauważyła,że goni ją zdyszany Neymar. Była zdziwiona,ze on może się zadyszeć. Coś zakuło w jej  serduszko. Wyrzuty sumienia? Żal? Tęsknota za piłkarzem? Nie wiedziała.
-Co tam u Ciebie słychać?-zapytał uśmiechnięty piłkarz.
-Wszystko dobrze,a u Ciebie?
-Też dobrze,cieszę się,ze jesteś z Marciem. W końcu będziesz szczęśliwa.-Powiedział ze smutnym uśmiechem.
'Bez ciebie nie będę szczęśliwa'-pomyślała. Jednak powiedziała:
-Jestem szczęśliwa
Szli dalej i znaleźli się na murawie. Trening jeszcze się nie zaczął. Na szczęście, trenera też nie było i piłkarzy też nie. W końcu po 15 minutach przyszli. Zaczęli od rozgrzewki,którą prowadziła Stella. Zagrali mały mecz,grała przeciwko Bartrze i z Neyem w drużynie.  Już po kilku sekundach gry strzeliła gola z asystą Brazylijczyka.
-Ale dałaś nam popalić! 3-1 nie ma co-krzyczeli przeciwnicy po zakończonej grze.
Zmęczeni i styrani przebrali się i wrócili do domu. Marc powiedział,że musi jechać do swojego domu,więc pożegnała się z nim i weszła do domu. Zauważyła,że było jakoś dziwnie cicho. Aż tu nagle:
-Wracaj ty durny kocie! Ja ci dam!
-Hahahhaah,co zrobił?-śmiała się.
-Obsikał moją ulubioną kurtkę!-złościła się ciocia.
Poszła do kuchni i nalała sobie soku do szklanki. Do pomieszczenia weszła jej mama. Zapytała jak było na treningu. Stella odpowiedziała,że świetnie. 
-Stello możemy porozmawiać jak wróci ciocia?
-Jasne-odpowiedziała.
Posprzątała i udała się do pokoju. Tam położyła się i zabrała za czytanie "Miasta Kości" jej ulubionej książki. Po godzinie zawołała ją ciocia. Zeszła na dół,do salonu.
-Lepiej,żebyś usiadła,bo to czego się dowiesz może zwalić Cię z nóg-powiedział Josep. Usiadła
-Stello,pomimo tego co Ci dzisiaj powiem to pamiętaj,że  zawsze będziesz moją mała córcią,którą kocham całym sercem,będziesz pamiętać?
-Tak,mamo,ale o co chodzi? Co przede mną ukrywacie?-wstała z fotela i popatrzyła na matkę i ciotkę.
-Tak naprawdę nie jestem twoją matką..-oznajmiła  szokującą prawdę jej "mama"
-Więc kto jest moją matką?
-Ja-powiedziała Maddie.
Dla Stelli to już było za dużo. Wybiegła z domu i biegła przed siebie. Nagle BOOM! Spadała w otchłań ciemności.
                 Przepraszam,że tak późno,ale brak weny. Mam nadzieję,że się spodoba.
                                 CZYTASZ=KOMENTUJESZ