środa, 24 grudnia 2014
Cześć!
Merry Christmas everyone!
sobota, 20 grudnia 2014
Hoł,hoł,hoł!
Wesołych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia,
spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół,
szczęśliwego nowego roku, spełnionych życzeń i marzeń
życzą autorka i bohaterowie opowiadania!
A teraz ta wiadomość:
Jeżeli pod tym postem będą przynajmniej 3 komentarze (promocja świąteczna! :) ) dodam prolog na 2 bloga,zgoda? Cieszycie się? ;)
Świąteczna piosenka dla was :)
Do zobaczenia ;)
wtorek, 9 grudnia 2014
Epilog
Jak wiecie historia Stelli i Neymara opowiadana przeze mnie dobiega końca, więc na pewno chcecie wiedzieć co się dzieje u naszych bohaterów i ich przyjaciół, tak?
Stella wraz z Neymarem czekają na drugie dziecko. Tym razem dziewczynkę. Mały Julio ma już roczek. Powoli zaczyna chodzić. Stell nadal przyjaźni się z Marciem, który ułożył sobie życie z modelką. Alexandra i Cristian przygotowywali się do ślubu. Tello oświadczył się jej miesiąc temu. Wszyscy byli szczęśliwi. Na to wszystko z góry patrzyła Lola. Bardzo cieszyła się, że jej przyjaciele odnaleźli szczęście i miłość. Stała wraz z rodzicami i spoglądała jak ukochany opiekuje się Eleną. Miała nadzieję, że kiedyś ułoży sobie życie z jakąś dziewczyną. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku.
Mam nadzieję, że u was też się tak ułoży jak u naszych bohaterów. Pamiętajcie, że kiedyś znajdziecie miłość swojego życia. Prędzej czy później. Tak jak Stella.
W tym momencie żegnam się z Wami i bohaterami. Do zobaczenia w innej opowieści.
Jak mi się zrobiło smutno, że to już koniec :( Mam jeszcze pytanie: Kiedy chcecie pojawienia nowego opowiadania? :) Nie żegnamy się więc nie mówię do widzenia, lecz do zobaczenia ;)
niedziela, 7 grudnia 2014
Takie tam informacje :D
sobota, 6 grudnia 2014
Rozdział 30
* 15 czerwca 2015*
Wszyscy ganiali wokół niej jak w ukropie. Makijaż, paznokcie i włosy już miała gotowe. Czas na suknię. Pomagała jej w tym mama. Neymar był w swoim domu z Marciem i Lionelem, których wybrał na świadków. Ona wybrała Alex i Antonellę, którą bardzo polubiła. Dziećmi zajął się dziadek. Dziewczyny zagoniły Tellę do pokoju. Tam wciągneły na nią suknię.Gdy ujrzała siebie w lustrze zaniemówiła. Wyglądała prześlicznie w białej sukni sięgającej do ziemi z trenem z tyłu i bez ramiączek. Miała na głowie welon. Jeszcze tylko buty i mogła jechać do kościoła. Ale moment gdzie są jej buty? Zaczęła szukać. Znalazła je w kocim posłaniu. Skąd one się tam wzięły? Nie wiedziała. Założyła i mogła wychodzić. Ney czekał w kościele. Dojechała na miejsce. Szofer pomógł w wyjściu. To nie łatwe wyjść z auta z 10 metrowym trenem przy sukience. Obok wejścia do środka czekał Josep. Ujęła go pod ramię.
-Gotowa?
-Jak nigdy w życiu!
Organista zaczął grać marsz. Ruszyli. Szli między ławkami. Ludzie wstawali, ale Stella widziała tylko i wyłącznie Brazylijczyka. Stało prosto i patrzył się w jej oczy. Doszła do niego. Ojciec według tradycji włożył rękę córki w dłoń zięcia. Ksiądz zaczął mszę. Robili wszystko co kazał.
-Czy ty Stelleno Marié Guardiola bierzesz za męża Neymara Da Silva Santos Junior i obiecujesz kochać, dbać o niego dopóki śmierć was nie rozłączy?
-Tak, obiecuje
Powtórzył to samo. Na koniec powiedział:
-Możesz pocałować pannę młodą!
Całował ją tak jakby świat miał się rozpaść. Nie miał największego zamiaru. Był tam gdzie powinien być. W ramionach Neymara. Niczego mu już nie brakowało. Wyszli z kościoła. Junior powiedział do niej na ucho:
-Na serio Stellena?
Tylko się zaśmiała. Jej mama miała pomysły. Mogła się już nazwać panią Da Silva Santos. Wszystko było na swoim miejscu. Tak jak powinno być.Wsiedli razem do limuzyny i wybrali się do miejsca zabawy. Weszli do środka. Wszyscy goście już byli. Zaczęła się zabawa. Wszyscy tańczyli i nie mieli już siły,ale szaleństwo jeszcze się nie kończyło. Stella tańczyła z każdym gościem po kolei . Miała dość. Neymar siedział przy stole i pił wódkę sprowadzoną z Polski razem z nowym teściem i jego ojcem. Ney wypił już chyba z 20 kieliszek wódki, a gdy chciał wstać zachwiał się i poleciał wraz z krzesłem do tyłu. Wszyscy goście zaczęli się śmiać. Stell pomogła mu wstać i zaprowadziła go do pokoju na górę. W tym samym czasie Alexandra wraz z Cristianem postanowili wyjść się przewietrzyć. Schodziła po schodkach,on szedł przed nią.Nagle potknęła się o coś i poleciała do przodu. Złapała się tego co zdążyła i pociągnęła w dół. Nieszczęsnym trafem były to spodnie i bokserki Crisa. 'Ma ładny tyłek'-pomyślała i wybuchła śmiechem.
-Przepraszam..To wypadek...-mówiła między atakami śmiechu.
Chłopak podciągnął ubranie i pomógł jej wstać. Postanowili udać się do domu. Pewnie nikt nie zauważy ich braku. Na weselu Stella bawiła się w najlepsze, a Ney spał na górze i śnił o przyszłości,którą zamierzał spędzić przy swojej żonie.
Cześć! Jestem z ostatnim rozdziałem :( Szykujcie się na epilog :) Mam nadzieję,że się wam spodoba ten rozdział :) Bye ;)
Czytasz=komentujesz :)
czwartek, 4 grudnia 2014
UWAGA!
środa, 3 grudnia 2014
Rozdział 29
Stella mogła wyjść ze szpitala dopiero w środę. Leżała na oddziale już tydzień. Mały rozwijał się prawidłowo, więc nie miało sensu leżenie na łóżku i nic nie robienie. Codziennie odwiedzali ją Mike, Ney, rodzice i Marc. Neymar zachowywał się nieco dziwnie. Jakby coś planował. Nie wiedziała o co mu chodzi. Wolała się w to nie mieszać. Bardzo jej się nudziło. Chciała już wyjść i móc opiekować się swoim dzieckiem. Do sali wszedł lekarz.
- Mamy dla pani małą niespodziankę-uśmiechnął się-wychodzi pani jutro
Ucieszyła się. Doktor poględził jeszcze trochę i wyszedł. Położyła się, żeby się przespać. Obudziła się następnego dnia rano. Przy jej łóżku siedziała Maddie. Zdziwiła się. Zwykle przy niej o tej porze był Neymar.
-Gdzie Ney?-spytała.
-Chodź, czeka na ciebie niespodzianka
-Jaka znowu niespodzianka?!
-Jak pójdziesz to się dowiesz-powiedziała Mad i pociągnęła ją za rękę.
Niechętnie udała się za nią. Kompletnie nie wiedziała gdzie idzie i po co. Matka dociągnęła Stellę do jakiejś nieużywanej sali. Czekali tam: Josep, piłkarze FCB, Alex z Cristianem i Neymar. Jak go zobaczyła to ugieły się pod nią kolana. Wyglądał perfekcyjnie. Jak zawsze zresztą. Biały garnitur z czarnymi wstawkami idealne pasował do ciemnej karnacji chłopaka. W rękach trzymał bukiet róż. Podszedł do swojej dziewczyny i klęknął na jedno kolano. Wpatrując się w jej oczy rzekł:
-Stello! Wiem, że nasza relacja nie była w pewnych momentach najlepsza, ale chciałbym żebyś wiedziała, że kocham Cię Najbardziej na świecie i chcę być całym twoim światem, bo ty już nim jesteś dla mnie. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną w wszechświecie, ponieważ świat już jest przy mnie. Zostaniesz moją żoną?
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Rozpłakała się. Ney się przestraszył.
-Nie chcesz? Wiedziałem.
- Nie, to nie tak. Bardzo chcę. Wzruszyłam się. Tak, zostanę twoją żoną.
Złożył na ustach ukochanej pocałunek. Nałożył na palca pierścionek z brylancikiem. Wszyscy zaczęli wiwatować. Koledzy z drużyny rzucili się na Neya. Leo podniósł go do góry i zakręcił nim do okoła własnej osi. Z kolei Al wręcz skoczyła na Tellę. Wywróciła ją na ziemię.
-Jakbyś nie wiedziała to jestem po porodzie i jak nie chcesz zarobić w pysk to radziłabym ci ze mnie zejść!
Mama płacząc przytuliła córkę i przyszłego zięcia do siebie. Poszli na salę. Stella wzięła na ręce małego. Dała mu jeść. Znów zasnął. Ney został aż do wieczora. Przytulali się do siebie. Pożegnał się z narzeczoną i poszedł. Zmęczona po całym dniu usnęła.
Cześć wszystkim! :). Jeszcze żyję :D Przepraszam za taki krótki, ale wena w szpitalu mnie nie trzyma xD Enjoy ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)
niedziela, 30 listopada 2014
Rozdział 28
-Wiem, że za nią tęsknisz, ale nie możesz zamykać się w sobie! Ona nie chciała by, żebyś był smutny.
-Rozumiem,ale nie potrafię! Ciągle o tym myślę, obwiniam się! Nie rozumiesz? Gdybym poszedł z Lolą to jeszcze by tu była, przy mnie...
Przytuliła go. Doskonale go rozumiała. Przechodziła przez to samo po śmierci niby jej ojca. Musiała iść do ginekologa,bo to już 9 miesiąc i może być za niedługo poród. Szła przez kuchnię, gdy nagle złapał ją potworny skurcz. Nie zareagowała, bo nieraz takie skurcze się zdarzają. Była przy drzwiach w kuchni, gdy poczuła jak coś jej cieknie po nogach. 'Nie, no zesikałam się' Na nieszczęście, to nie fizjologia, tylko wody odeszły.
-Mike! -wrzasnęła.
-Co się stało? Czemu stoisz w kałuży?
-Rodzę debilu! A może zrobiłam siusiu co?
Chłopak zabrał małą do samochodu. Stella w między czasie spakowała dokumenty i ubrania do torby. Mogli jechać. Michael jechał jak wariat. Wbiegli do holu. Ekspedientka w informacji zaczęła się pytać o imię, nazwisko ojca dziecka i takie tam. Stell się wkurzyła.
-Proszę pani, ja mam dziecko między nogami, a pani się mnie kuźwa pyta gdzie pracuje mój ojciec?!
Obok przechodziła położna. Zobaczyła stan Telli.
-Szybko na porodówkę!
Lekarz przybiegł w 5 minut, kazał położyć się na łóżko i głęboko oddychać. Czuła silne skurcze. Stell pomyślała:'Urodzę jutro,co za różnica, czy dziś czy kiedy indziej" Zrzuciła nogi z łóżka.
-Panie doktorze, rodzę jutro. Do widzenia-powiedziała.
Pan Stevens nie był zbytnio zadowolony. Położył jej nogi spowrotem i rzekł:
-Przykro mi, ale poród to nie randka, nie można go przełożyć.
Leżała tam cierpiąc i wrzeszcząc na cały szpital. Po 3 godzinach urodziła. Pielęgniarka podała jej pięknego i zdrowego syna. Miał jasną karnację, oczy tatusia i ciemne włoski po mamusi. 'Wygląda jak Marc'
-Julio. Będziesz się nazywał Julio-pogłaskała go po ręce.
*W tym samym momencie*
Do szpitala wbiegli Neymar z Marciem. Zobaczyli brata Stelli. Zapytali się go, gdzie jest Stella. Powiedział,że na porodówce i zaraz będą ją wywozić na salę. Akurat wyjechała na łóżku.
-Cześć,Marc podejdź tutaj!
Podszedł. Ujrzał małe niebieskie zawiniątko. W środku był mały chłopczyk, gdy tylko na niego spojrzał, to się zakochał. Cieszył się, ze przynajmniej będzie mógł się opiekować swoim synkiem. Uważał,że Tell nie powinna mu pozwolić,ale na szczęście się zgodziła. Bardzo ją kochał,ale musiał oddać ją innemu. Wiedział, że będzie szczęśliwa. Od tej pory będzie już wszystko dobrze. Neymar stał i patrzył na nich. Uśmiechał się. Miał plany na przyszłe miesiące i lata, które chciał spędzić właśnie z tą roztrzepaną małą dziewczyną. Już planował następny dzień. Wielki dzień. Nie tylko dla dziewczyny,ale też dla niego. Nie mógł się doczekać.
Mam nadzieję, że się Wam podoba ;) Rozdziały tylko wydają się krótkie :D Do zobaczenia za tydzień :/ Będziecie tęsknić?
Czytasz=komentujesz :)
Info
Mam do was pytanko :) Czy chcecie, żeby rozdział 28 pojawił się dzisiaj,a 29 dopiero za tydzień? Czy wolicie 28 za tydzień? Idę do szpitala, a tam nie wiem czy będzie wifi ;/ Ale jak będzie to postaram się tam napisać rozdział i wam wysłać :) Co wy na to? ;)
2. Ogłoszenie:
Szukam admina/adminki na stronkę o Neymarze ;) Jest ktoś chętny? Jak tam tak to tu macie link: https://www.facebook.com/pages/Nie-ma-to-jak-Neymar-Jr/1558710507683753 Pytania, na które musicie odpowiedzieć są w przypiętym poście na górze stronki. Zgłoszenia przyjmuje na priv stronki i na E-mail (jest podany ) Ktoś chętny? :)
Czas nieokreślony ;)
Na osłodę dnia gifki *-*
Rozdział 27
*5 miesięcy później*
Stella i Neymar znów są razem i wszystko dobrze się między nimi układa. Dziewczyna była już na kilku wizytach u ginekologa. Dowiedziała się, że to chłopiec. Ney i Marc, z którym się przyjaźniła bardzo się cieszyli. Już zaczęli nawet kupować ubranka. Lola spodziewała się porodu za 2 tygodnie. Miała urodzić dziewczynkę. Pewnego grudniowego dnia wyszła z domu na spacer, tak jak polecił jej lekarz. Szła obok pomnika w parku. Nagle przeszły ją dreszcze. Postanowiła jednak iść dalej. Poczuła jak jakaś ręka łapię ją za ramię i gdzieś ciągnie. Próbowała się wyrwać,lecz tek ktoś był silniejszy. Chciała kopnąć porywacza w kostkę,ale nie udało się. Zaciągnął przestraszoną Lolę do jakiegoś magazynu na obrzeżach obok lasku. Popchnął ją na ścianę. Uderzył ją z całej siły w skroń. Upadła. Jej oprawca na chwilę wyszedł zamykając drzwi. Zadzwoniła do Stelli:
-Lola?! Gdzie ty jesteś tak długo!
-Proszę pomóż mi,bo inaczej mnie zabije!-szepnęła.
-Co ty gadasz? Gdzie jesteś?! -powiedziała Stell.
-W starym magazynie w parku pod lasem,szybko!
Rozłączyła się,bo wariat wrócił. Podszedł do niej i ukląkł. Spojrzał jej w twarz.
-Jesteś bardzo ładna,szkoda,że muszę Cię zabić-rzekł.
-Dlaczego?Po co to robisz?-spytała się.
-Bo lubię zabijać,jestem psycholem! Żegnaj paniusiu!
Jeszcze raz walnął w jej skroń. Z kieszeni wyjął nóż i szybkim ruchem wbił jej w serce. Uciekł,gdy usłyszał syreny policyjne. Leżała na ziemi i modliła się o uratowanie jej dziecka. Nie chciała żyć,ale Elena musi przeżyć. Bicie serca zaczynało powoli cichnąć. Słyszała głosy wokół siebie i poczuła ból w podbrzuszu. Ratowali jej córeczkę. Mała będzie żyła,a ona odejdzie szczęśliwa z wiarą,że Tella zajmie się jej dzieckiem. Umarła.
*Stella*
Gdy tylko dojechała na miejsce od razu pobiegła do magazynu w którym była Lola. Usłyszała płacz dziecka. Chwila....Dziecka?! Wbiegła do budynku. Na ziemi leżała Lola. Cała we krwi i nieżywa.
-Nie! To nieprawda!-krzyknęła.-Ona żyje,jest tylko nieprzytomna!
-Przykro mi, ale pani przyjaciółka niestety odeszła, proszę zająć się dzieckiem-powiedział jeden z pielęgniarzy.
Wzięła malutkie zawiniątko z rąk mężczyzny. Ujrzała małą dziewczynkę, miała brązowe oczy Mike'a i blond włosy Loli. Była prześliczna.
-Zaopiekuję się Tobą,obiecuje! A teraz trzeba Cię zabrać do domu,ale najpierw pokażemy tacie jego córeczkę-rzekła i wyszła z budynku. Mike siedział w aucie. Zobaczył idącą Stellę,wysiadł.
-Co z Lolą?! Gdzie ona jest?!
-Michael,przykro mi, ale...
-Nie!!-krzyknął i pobiegł do budynku. Chciała biec za nim,ale musiała zająć się Eleną. Za jakąś minutę wyszli ratownicy, niosąc noszę zasłonięte białą płachtą.
Brat jechał w karetce,a ona zadzwoniła po Neya,żeby ją zawiózł do szpitala. Po jakiś 20 minutach dotarł na miejsce. O nic nie pytał. Najwidoczniej sam się domyślił. Na widok Eleny zaświeciły mu oczy. Już wiedziała,że na pewno będzie pomagał przy opiece nad nią. Wsiedli do samochodu i pojechali. W sali przyjęć czekał Mich. Ukrywał twarz w dłoniach. Na ich widok podniósł się do góry.
-Policja złapała tego mordercę,nie zgadniecie kto to był! Mike Shinoda z Linkin Park,jak mogłem nie zauważyć,ze on może chcieć zranić Lolę! To moja wina,ze ona nie żyje, gdybym bardziej jej pilnował!
-To nie jest w żadnym stopniu twoja wina! To on ją zabił, nie ty-oznajmiła Stell.
-Może masz rację, Lols na pewno chciałaby, żebyśmy byli szczęśliwi,a nie smutni,więc nie kłóćmy się.
Zgodziła się z bratem, poszła do pomieszczenia, w którym leżała jej siostra,bo tak mogła ją nazywać. Leżała na łóżku,opatulona w białe prześcieradło. Jej włosy były umyte,nie było już śladu krwi. Podeszła do niej. Ujęła jej rękę.
-Dziękuję,ci za to, że zawsze byłaś wtedy kiedy Cię potrzebowałam. Nigdy mnie nie opuściłaś. Ja natomiast zawiodłam, powinnam przyjechać szybciej,zrobić coś,ale się spóźniłam,przepraszam. Obiecałaś mi kiedyś,że mnie nigdy nie zostawisz i co? Zostawiłaś. Nie jestem zła. Wybaczam ci i mam nadzieję, że ty mi tez wybaczysz,żegnaj! Kocham Cię i zawszę będę-powiedziała,uściskała po raz ostatni jej rękę i wyszła.
Skierowała się w stronę wyjścia. Zawołała Neymara. Michael musiał zostać. Poprosił ją o zabranie Eleny do domu. Gdy dojechali zanieśli małą do jej pokoiku i poszli,żeby ogłosić smutną nowinę Maddie i Josepowi. Madeline się rozpłakała,Josep tylko był zaszokowany. Musiała iść załatwić sprawy pogrzebowe. Poszła do pobliskiego domu pogrzebowego. Ustaliła,że pogrzeb odbędzie się we wtorek o godzinie 13:15. Po wszystkim poszła wziąć długą kąpiel. Neymar mógł zostać u niej, więc położyła się obok niego i zasnęła. Miała koszmary o tym, że to ona zginęła, A Lola z Neyem i reszta płacze nad jej ciałem. Ney przytulał ją, gdy się rzucała na łóżku. Około 2 w nocy udało jej się usnąć.
Czytasz=komentujesz :)
czwartek, 27 listopada 2014
Rozdział 26
-Czego chcesz?! Masz to czego chciałeś, więc mnie zostaw!
-Ney, ja Ci muszę coś wyjawić!-opowiedział mu całą prawdę i to dlaczego przytulał się do Stelli.
Neymar wpadł w straszną wściekłość. Wręcz rzucił się na Marca. Chłopak miał na tyle szczęścia, że obok przechodził pielęgniarz. Odciągnął Neymara od niego. Odszedł od byłego Stell na bezpieczną odległość.
-Ona mi wybaczyła! Jesteśmy przyjaciółmi!-krzyknął.
-Zamknij się! Już nie jesteś moim kumplem!-rzekł i ruszył w stronę sali 711.
Akurat wychodziła Lola. Spojrzała na niego jak na karalucha. Zaraz po niej wyszła Alex.
-O, Neymar! Za mną i to już! Pomaszerował za nią bez słów. Weszli do jej gabinetu. Odwróciła się w jego stronę, podeszła do niego, uniosła rękę i uderzyła go z całej siły w nos. Cofnął się do tyłu.
-Za co to do cholery jasnej było?
! -Za zranienie mojej przyjaciółki, gnojku! Jak mogłeś?! W takiej chwili ją zostawić!
-Przepraszam! -Ją przepraszaj, a nie mnie! No już! Na co czekasz?!
Wyszedł czym prędzej, żeby nie zarobić drugi raz. Zapukał do drzwi i wszedł do środka. Stella leżała na łóżku i wpatrywała się w sufit. Podszedł do niej, usiadł i złapał ją za rękę. Odwróciła głowę w jego stronę. Jej oczy rozbłysły.
-Ney? Co tu tu...
-Nic nie mów-pocałował ją. Całował dziewczynę długo i namiętnie. Musiał nadrobić stracony czas. Gdy się od siebie odsunęli zapytała:
-A co z Bruną? Całowałeś ją, a później widziałam was w parku
-To ona mnie całowała, a w parku sie kłóciliśmy dopóki na nas nie wpadłaś. Chciałem cię zatrzymać, ale uciekłaś. Pokaż mi swoje ręce.
-Po co?
-Chcę zobaczyć ile razy mnie było kiedy mnie potrzebowałaś!
Niechętnie podała mu rękę. Zobaczył dwie podłużne blizny. Momentalnie łzy pociekły mu po policzkach
-Nigdy więcej tego nie rób! Obiecaj mi, że już nie weźmiesz żyletki do ręki, obiecujesz? -Tak, a zostaniesz ze mną? -Na zawsze Leżeli przytuleni na wąskim szpitalnym łóżku. Stella była szczęśliwa jak nigdy przedtem. W objęciach ramion Neya zasnęła.
Przepraszam,ze taki krótki :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;) Czytasz=komentujesz :)
niedziela, 23 listopada 2014
Rozdział 25
Nie wiedziała dlaczego jej chłopak zemdlał. Wystraszył się? Nie. Na pewno jest zmęczony po treningu. Zawołała kogoś,żeby go ocucił. Przybiegł jej brat. Przywalił mu z liścia. Marc od razu się wybudził. Poprosiła brata o wyjście. Niechętnie wyszedł z pomieszczenia. Zostali sami. Bartra podniósł się z ziemi i podszedł do łóżka. Był jakoś dziwnie zdezorientowany. Musiała się go zapytać o co chodzi.
-Czemu się na mnie tak dziwnie patrzysz?
-Ty nazwałaś mnie "kochanie" dlaczego? Nie jesteśmy razem! Nienawidzisz mnie przecież! Byłaś z Neymarem,a przeze mnie on z tobą zerwał!
-Nie,co ty gadasz! To przez Neymara zerwaliśmy! On mnie zgwałcił, a ty zerwałeś ze mną! Teraz przyszedłeś,bo pewnie zrozumiałeś swój błąd,tak?
-Tak..Nie.. Ja już nic nie rozumiem! To ja cię zgwałciłem! Nie rozumiesz?! Ja skłamałem Neymarowi,ze niby zaciągnęłaś mnie do toalety! Ze mną jesteś w ciąży!-krzyczał,krążąc po sali.
-To nieprawda! Ney jest ojcem tego dziecka,nie ty!-rozpłakała się.
Chłopak nie mógł dalej słuchać. Wstał,popatrzył na Stellę i powiedział:
-Jak się opamiętasz,to mnie zawołaj,będę na korytarzu-i wyszedł.
Patrzyła jak zatrzaskują się za nim drzwi,nie wiedziała dlaczego odszedł. A może to co mówił to prawda? Nie, na pewno nie. On by jej tego nie zrobił. Do miejsca, w którym się znajdowała weszła Alexandra.
-Muszę cię zabrać na badanie,a później czas na odwiedziny,ok?-wzięła wózek spod ściany.
-Dobrze,a jakie badania?
-Pobieranie krwi i różne takie,jak wszystko dobrze pójdzie to jutro cię stąd wypuścimy-powiedziała lekarka.
Wywiozła ją z pomieszczenia. Na korytarzu zobaczyła Marca,Lolę i Mike'a. Chcieli z nią porozmawiać,ale Alex im nie pozwoliła. Poszła,a Stell pojechała do izby,w której pobierali krew. Pomogła jej usiąść na fotelu. Jakaś pielęgniarka spryskała jej rękę spirytusem i wyciągnęła z szuflady biurka igłę i strzykawkę. Wbiła jej w przedramię. Gdy zobaczyła krew,nagle wszystko jej się przypomniało. Gwałt,ciąża, zerwanie i próba samobójcza. Wiedziała,że to Marc jej to zrobił,a Ney nadal jest chamem. Al zauważyła łzy pojawiające się w jej oczach. Podeszła do niej i ją przytuliła. Po 15 minutach badania się skończyły,pojechała wraz z przyjaciółką do jej gabinetu. Tam opowiedziała jej całą historię.
-Czy to możliwe,żebym myślała,że to Ney jest wszystkiemu winien?
-Tak,to się nazywa szok samobójczy, utrata krwi,dużej ilości spowodowała,że mózg poprzestawiał niektóre informacje w twojej głowie-oznajmiła.
Dziewczyna Tello opowiedziała o tym co jej powiedział Bartra. Nie wierzyła w to,ale przecież widziała jak na nią patrzył. Jakby utracił coś,co kochał. Poprosiła ją o przewiezienie z powrotem na salę. Zawołała Bartre do środka.
-Przypomniałaś sobie,tak? Posłuchaj,ja chciałem Cię przeprosić,nie wiem dlaczego to zrobiłem! Bylem zazdrosny i może dlatego,nie wiem-zaczął się tłumaczyć.
-Nie tłumacz się,doktor Javier mi powiedziała o waszej rozmowie, to prawda,że skłamałeś o zakładzie?
-Tak
-To dlaczego mi tego nie powiedziałeś? Zraniłeś mnie wtedy i to bardzo! A ten gwałt? Chciałeś pokazać,ze co? Że jestem twoja?!
-Nie,nie! Chciałem.. sam nie wiem! Coś mi odwaliło! Przepraszam! Wybacz mi!-upadł na kolana.
-Dobrze,wybaczam ci! Dla dobra dziecka,ono musi mieć ojca.
-Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Nie będziemy razem,będziemy przyjaciółmi,chcesz?
-Nie chce być twoim przyjacielem,chcę być kimś więcej,ale wiem,że to niemożliwe,bo kochasz kogoś innego! On cię nie kocha,uwierz mi!
-Wiem,że mnie nie kocha! Widziałam jak kilka godzin po zerwaniu obściskiwał się z jakąś dziewczyną-powiedziała i rozpłakała się.
-Widziałem ją,to jego była Bruna Marquezine. Jak widać wciąż coś go ciągnie do niej! Nie płacz mała,nie warto!-przytulił ją.
O dziwo, w jego ramionach czuła się bezpiecznie. Po tym jak ją skrzywdził. Nie sądziła,że to możliwe, a jednak.
-Kocham cię,Stello!
-Marc,ja ci mogę zaoferować tylko przyjaźń,przepraszam!
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina. Rozumiem i wystarczy mi to!
*Na korytarzu*
Do szpitala wszedł Neymar. Udał się do sali,w której leżała jego była. Musiał z nią porozmawiać. Nie patrząc się na nic wszedł do środka. To co tam ujrzał zaszokowało go. A mianowicie Stella leżała na łóżku,a do niej przytulał się Marc Bartra.
-Jednak to prawda? Jesteś z nim? Po co ja tu przyszedłem!
Stell chciała go zatrzymać,ale nie zdążyła. Jej nowy przyjaciel wybiegł za nim.
Mam nadzieję,ze się wam spodoba :*
Czytasz=komentujesz :)
sobota, 15 listopada 2014
Rozdział 24
-Chłopaki! Mam szokująca wiadomość!-wbiegł Gerard Pique.
-Gadaj co jest tą 'szokująca' wiadomością?-rzekł Munir.
-Byłem dzisiaj z Shakirą w szpitalu i widziałem jak Stellę przywożą na noszach, była cała zakrwawiona!
-Może wypadek?-powiedział przerażony Sergi.
-Nie sądzę, spytałem się jej lekarza i dowiedziałem się, że próbowała popełnić samobójstwo!-oznajmił.- Neymar, Ciebie to też dotyczy! Nie widziałeś jak się okaleczała? W końcu to twoja dziewczyna!
-To już nie jest moja dziewczyna! Zasłużyła na to po tym jak mnie zdradziła-krzyknął i wyszedł z pomieszczenia. Reszta została i rozmawiała o tym co się dowiedziała. Piłkarze nie wierzyli, że ich przyjaciółka mogła zdradzić Neya. Tylko jedna osoba nie brała udziału w dyskusji. Był nią Marc. Wiedział, że przez niego to zrobiła. Bardzo żałował, że wyrządził jej taką krzywdę. Postanowił pojechać do szpitala. Wstał i poszedł do trenera. Ten zgodził się na wyjście Bartry z treningu. Wsiadł do swojej terenówki. Udał się w stronę ulicy, na której znajdował się szpital. Nie jechał długo. Po jakiś 10 minutach był pod budynkiem. W informacji dowiedział się,że dziewczyna leży w sali 711. Ruszył w kierunku pomieszczenia. Pod salą zastał jej przyjaciółkę i brata. 'To będę miał przerąbane'-pomyślał i miał rację. Lola, gdy go tylko ujrzała chciała się na niego rzucił,lecz powstrzymał ją Mike. Wykrzykiwała do niego różne bluźnierstwa,a on nie protestował. Zasłużył na to. Michael nie wiedział o co chodzi.
-Lola, czemu na niego krzyczysz? Co on zawinił?-zapytał.
-To przez niego Stell jest tutaj! Gdyby nie Bartra nie wylądowała,by tutaj-krzyknęła wściekła.
Mason jak to usłyszał zrobił się czerwony, podszedł do Marca i uderzył go w nos.
Chłopak upadł na ziemię.
-Ja żałuje tego,co zrobiłem twojej siostrze,nie wiem dlaczego,byłem zazdrosny o to,że kocha Neymara,a nie mnie!-tłumaczył się piłkarz.
-I dlatego ją zgwałciłeś.... ups-wymsknęło się Loli.
-Co?! Ty gnoju! Jak mogłeś! Zabiję cię!-krzyknął jej chłopak.
Zaczął podchodzić do piłkarza z miną mordercy, chwycił go za przód koszulki i walnął z całej siły w jego szczękę. Chłopak próbował się bronić,ale nie miał szans z zezłoszczonym bratem Stelli. Nagle na korytarz wbiegła Alex zaalarmowana przez Lolę. Rozdzieliła dwójkę bijących się mężczyzn.
-Co wy wyprawiacie! Jest tu ktoś z rodziny? Ojciec,matka?-zapytała.
-Brat,ale mogę zadzwonić po mamę,mam to zrobić?
-Tak,poproszę,a ciebie Marc poproszę ze mną do gabinetu!
Pomaszerował za panią doktor do jej małego gabineciku. Usiadł w fotelu i wyczekiwał na to co ma do powiedzenia lekarka.
-Na ciele panny Guardiola są ślady gwałtu,a słyszałam kawałek rozmowy między panem a bratem tej dziewczyny i wiem,że to ty ją zgwałciłeś,to prawda?
-Tak,ale bardzo tego żałuję!
-Widać to po tobie. Z innego powodu,byś tu nie przyszedł,ale do sedna sprawy! Stella jest w ciąży i prawdopodobnie ty jesteś ojcem dziecka-oznajmiła.
-Co? Jak?-był zaszokowany tą informacją.
-Chcę wiedzieć czy będziesz chciał być ojcem,bo ona może oddać je do adopcji albo usunąć jak uda się ją wybudzić ze śpiączki
-Tak,chcę! Musze z nią pogadać,przeprosić ją i błagać i wybaczenie! Mogę już iść?
-Tak
Wyszedł z gabinetu,był zszokowany tym,że jest ojcem. Musiał porozmawiać ze Stellą. Kochał ją, a przez to,że był chorobliwie zazdrosny stracił ją. Skłamał o tym zakładzie. Nie powiedział prawdy Neyowi,bo co mu miał powiedzieć? To,że zakochał się w jego dziewczynie? Nienawidził siebie za to,że zgwałcił swoją ukochaną. Pewnie już mu nie wybaczy. Nagle na korytarzu zapanowało poruszenie.
-Wybudziła się! Wybudziła!-krzyczał Michael.
Z pokoju nastolatki wyszła Alexandra.
-Stella pyta się,czy jest Marc,o jesteś! Możesz do niej wejść
Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Szedł jak na ścięcie głowy. Pierwszy raz się tak bał. W pomieszczeniu zobaczył leżąca na łóżku Tellę. Na jego widok rozpromieniła się.
-Marc,kochanie!
Zemdlał.
Czytasz=komentujesz :)
wtorek, 11 listopada 2014
Rozdział 23
Wynik: pozytywny
'Nie, to niemożliwe!' Myślała Stella. Wyszła z łazienki, w pokoju czekała na nią Lola. Rzuciła się na na nią z płaczem. Jej przyjaciółka od razu domyśliła się o co chodzi. Mocno przytuliła Stellę. Obiecała jej, że pomoże przy dziecku i nie zostawi Telli nigdy samej. Stell nie wiedziała już co robić. Musiała komuś o tym powiedzieć, ale bała się reakcji. Postanowiła nikomu nie mówić.
-Lols, a co z twoim dzieckiem?
Dobrze, ostatnio byłam u ginekologa, dziecko już widać-pokazała jej zdjęcia- Mike mi bardzo pomaga
- Cieszę się z twojego szczęścia-uśmiechnęła się smutno- Chciałabym, żeby Neymar taki był
Opowiedziała o tym co wczoraj widziała jak wracała z treningu. Stain była oburzona.
-A on cię oskarża o zdradę! Sam co dopiero zerwał, a już znalazł nową panienkę, która jest sto razy gorsza od ciebie!
-Proszę nie rozmawiajmy o tym, mam już tego dosyć!
Wstała i wyszła trzaskając drzwiami. Szła przed siebie, nie patrząc gdzie idzie. Doszła do pobliskiego parku. Była pora kiedy wszyscy wybierali się na randki. Widziała wiele par całujących się i uśmiechających do siebie. Nie mogła na to patrzeć. Nagle wpadła na dwójkę ludzi. Podniosła się z ziemi i ujrzała coś czego nie chciała widzieć. Przed nią stał Ney z jakąś brunetką.
-Ty świnio! Już znalazłeś nową lasię?!-spoliczkowała go i uciekła.
Biegła nic nie widząc przez spływające po jej policzkach łzy. Wbiegła do domu i zamknęła się w toalecie. Postanowiła wziąć długą kąpiel. Nalała wody do wanny. Rozebrała się i weszła. Myślała nad wszystkim co ją spotkało. Nie wiedziała w czym zawiniła. Zauważyła, że na rogu leży żyletka. 'Co mi szkodzi? I tak mnie nikt nie potrzebuje' z tą myślą podcięła sobie żyły.
* W tym samym momencie*
-Stella! Otwórz drzwi do cholery!-krzyczał Michael.
W końcu wyważył je i wszedł do środka. To co zobaczył przeraziło go. Jego siostra leżała w wannie pełnej krwi z podciętymi żyłami.
-Lola! Dzwoń na pogotowie! Szybko!- krzyknął.
Po 10 minutach przyjechała karetka. Zabrali ją do szpitala. W holu czekała Alexandra.
-Z drogi! Na oiom z nią!-wołała.
Przewieźli Tell do pomieszczenia i zajęli się reanimacją. Lekarze nie widzieli szansy na przeżycie dziewczyny.
Idę się schować pod łóżko,bye :*
Czytasz=komentujesz :)
sobota, 8 listopada 2014
Rozdział 22
-Musimy pilnie porozmawiać,panno Guardiola
Nie kochanie, Stell tylko Guardiola, bardzo bała się tego co ma jej do powiedzenia jej chłopak.Jednak się zgodziła na rozmowę. Poszli na górę do jej pokoju,żeby móc porozmawiać w ciszy. Neymar odwrócił się do niej plecami. Po chwili milczenia powiedział:
-Jeśli mnie nie kochałaś to mogłaś mi powiedzieć,a nie mnie zdradzać! Po co to wszystko było,co? Zrobiłaś ze mnie swoją zabawkę na 5 minut i jak ci się znudziła to poszłaś do innego tak?-odwrócił się do niej z wściekłością w oczach.
-Nie,Ney to nie tak jak....
-Myślę?!! To chciałaś powiedzieć? Marc mi wszystko powiedział! Jak przyszłaś do niego po treningu i zaciągnęłaś go do toalety! Jesteś nic nie warta,rozumiesz to? Dla mnie już nie istniejesz! Między nami wszystko skończone,to koniec!
-Neymar,daj mi wytłumaczyć,błagam! On mnie zgwałcił,a Ciebie musiał okłamać-płakała,klęcząc na podłodze.
-Nie wierzę w to,nie wierzę już w nic! Nie odzywaj się do mnie,nie dzwoń,nie pisz! Na treningi przychodź,ale nie licz na to,ze się do Ciebie odezwę! Żegnaj!
I wyszedł. Zaczęła szlochać,nie mogła się uspokoić. 'Jak on mógł mi to zrobić,no jak? Przecież go kocham, a nie Marca! ' Usłyszała,ze ktoś otwiera drzwi do pomieszczenia,odwróciła się,myślała,że to Brazylijczyk,ale to była Lola. Od razu zauważyła stan jej przyjaciółki. Pomogła jej wstać i zaprowadziła ją do łóżka.
-Misia,co się dzieje? Widziałam jak stąd wychodzi twój chłopak,był wściekły
-To już nie jest mój chłopak!-znowu się rozpłakała.
-Ej,nie płacz! Opowiadaj co się stało,ale to już!-poleciła jej Lols.
Opowiedziała jej co się wydarzyło,po treningu i przed chwilą. Jak to usłyszała jej przyszywana siostra to wstała i już chciała wychodzić,ale zatrzymała ją Stella. Zapytała się, gdzie lezie,a ta odpowiedziała:
-Idę zabić gnoja,który zranił moja siostrę!
-Oh,ty mój kochany głupku co ja bym bez Ciebie zrobiła!-przytuliła swoją przyjaciółkę i poszła spać. W nocy śniły jej się koszmary. Nie mogła zasnąć. Udało jej się to dopiero o 3 nad ranem. Rano wstała,ubrała się i poszła na trening. Unikała każdego piłkarza,a oni nie wiedzieli dlaczego. Na szczęście się szybko wszystko skończyło i mogła wracać do domu. Po drodze jak wracała swoim audi to zobaczyła Neymara, który obściskiwał jakąś brunetkę. 'A to cham' Łzy momentalnie pociekły po jej policzkach. Nawet nie wiedziała jak dotarła do domu. Wbiegła do salonu,minęła zdziwionego Mike'a i pobiegła na górę do łazienki. Stanęła przed lustrem i popatrzyła na swoją twarz. 'Co ona ma czego ja nie mam?' Nagle ogarnęła ją taka wściekłość,że walnęła pięścią w lusterko. Patrzyła zafascynowana na spadające kawałki szkła. Uklękła i wzięła kawałek do ręki. Przejechała po nadgarstku. Poczuła uwalniające się z jej ciała złość,smutek . Zrobiła jeszcze kilka kresek i wyszła z toalety uprzednio zawiązując bandaż. Rodzicom powie,że się potknęła. Nie czuła się zbyt dobrze. Zwymiotowała na dywan. Akurat obok przechodziła Lolunia. Pomogła jej posprzątać. Kazała jej się położyć. Zasnęła. Znowu miała koszmary.
*Następny dzień*
Nadal czuła się okropnie. Krążyła między pokojem,a łazienką. Zadzwoniła do szefa,ze jej nie będzie,bo się źle czuje. Nie miał pretensji. Wysłała Lolę do apteki po test ciążowy. Wolała się upewnić, czy nie zaszła w ciążę z tym dupkiem. W końcu on się nie zabezpieczył. Po jakiś 15 minutach wróciła jej przyjaciółka z mała reklamówką.
-Wzięłam dwa na wszelki wypadek, ok?
Stell poszła do toalety. Zrobiła to co tam napisano i odczekała 15 sekund. Gdy zobaczyła rezultat,nogi się pod nią ugięły. Wynik: pozytywny.
Na wszelki wypadek schowam się pod łóżko :) Enjoy and I hope you don't kill me :D
Czytasz=komentujesz :)